Subskrybuj
Europejskie Puchary

Nie obyło się bez kontrowersji! Ligi Mistrzów ruszyła

2019-09-18

We wtorek rozpoczęły się zmagania w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Tak jak się spodziewano, każdy mecz przyniósł sporo emocji. Niestety, ale nie zabrakło kontrowersyjnych decyzji sędziów, które w kluczowy sposób mogły wpłynąć na przebieg spotkań. Poniżej prezentujemy analizę wybranych kontrowersji z wtorkowej kolejki Ligi Mistrzów. 

Chelsea Londyn - Valencia CF (0:1)

W 8 minucie spotkania doszło do bardzo kontrowersyjnego zdarzenia. Zawodnik drużyny gości Francis Coquelin zagrał piłkę, a następnie z impetem tą samą nogą wpadł w rywala. Na pierwszy rzut oka, oglądając sytuację z głównej kamery, wydaje się, że jest to nierozważny faul na żółtą kartkę. Całość 'zaostrza' się, gdy zobaczymy stopklatkę lub obejrzymy zdarzenie w zwolnionym tempie. Pojawiają się zatem wątpliwości, czy arbiter nie powinien pokazać czerwonej kartki. Uważam, że sytuacja ta nie jest czarno-biała i słusznie, że nie interweniował VAR. Każda decyzja o tym, czy jest to żółta, czy czerwona kartka ma swoje racjonalne argumenty. Sędziowie powinni stać na straży zdrowia zawodników i uważam, że w tej sytuacji czerwona kartka byłaby chyba lepszą decyzją.

Za żółtą kartką przemawiają: brak rozmyślności i to, że zawodnik zagrywa piłkę, a następnie wpada w rywala tą samą nogą.

Za czerwoną kartką przemawiają: uniesiona noga, a także efekt - kontuzja zawodnika, jednak pamiętajmy, że sędzia nie jest w stanie w ciągu kilku sekund określić czy doszło do kontuzji.

Pewne jest to, że tego typu sytuacji nie można oceniać w slow-motion, czy na stopklatkach, gdyż bardzo to 'zaostrza' obraz.

Borussia Dortmund - FC Barcelona (0:0)

W 55 minucie mecze sędzia bez wahania podyktował rzut karny dla gospodarzy po faulu Nélsona Semedo. Dodatkowo obrońca FC Barcelony otrzymał żółtą kartkę za nierozważny atak - tzw. stempel. W tej sytuacji, chyba nikt nie ma wątpliwości co do słuszności tej decyzji. 

Problem pojawia się przy procedurze wykonywania rzutu karnego. W momencie strzału, bramkarz gości w wyraźny sposób opuścił linię bramkową. Zgodnie z przepisami gry: gdy piłka zostaje zagrana, przynajmniej część stopy bramkarza broniącego musi dotykać linii lub być na jej wysokości. W sytuacjach, gdy w momencie wykonywania rzutu karnego, bramkarz popełnia przewinienie i z tego rzutu pada bramka, to karnego należy powtórzyć, a bramkarza ukarać żółtą kartką. Tutaj gra była niestety po prostu kontynuowana. Podobna sytuacja miała miejsce w tegorocznym finale Superpucharu. Po raz kolejny możemy zauważyć, że przepis ten jest tzw. martwy - nie jest egzekwowany przez sędziów.

Uważam, że mając do dyspozycji VAR, który jednoznacznie może ocenić, czy bramkarz opuścił linię, czy też nie, należy w 100% powtarzać takie karne. W tej sytuacji chyba nie jesteśmy w stanie ocenić, który z sędziów popełnił błąd. Mogło być tak, że sędzia VAR powiedział o opuszczeniu linii przez bramkarza, a sędzia główny - bo to on podejmuje ostateczną decyzję - pozwolił grać dalej. Moim zdaniem karny powinien być powtórzony, a bramkarz ukarany żółtą kartką.

SSC Napoli - Liverpool F.C. (2:0)

W 80 minucie spotkania, ciekawa sytuacja miała miejsce w polu karnym drużyny Liverpoolu, po której Felix Brych podyktował rzut karny. Dopiero na powtórkach widać, że napastnik Napoli zagrywa piłkę pierwszy i zostaje lekko kopnięty przez rywala. Cały upadek wygląda dość teatralnie, jednak przy tak wysokiej dynamice, minimalny kontakt może spowodować upadek, który wygląda jak w powyższej sytuacji. Każdy kto grał kiedyś w piłkę, wie o czym mówię. Moim zdaniem, bardzo dobra decyzja sędziego.

Łukasz Rogowski