Subskrybuj
Reprezentacja

Robert Lewandowski? Niebezpieczne uzależnienie

2019-10-11

Co sprawia, że grupę nazywamy zespołem? Zajrzyjmy do słownika. "Harmonia we współpracy", "wspólne działanie", "części tworzące jedną całość"... oto hasła, które powinny towarzyszyć każdemu zespołowi ludzi z ambicjami. Zarówno podczas wykonywania błahych czynności, jak i poważnych projektów na tle zawodowym. A czym jest reprezentacja Polski? Najpoważniejszym projektem sportowym z możliwych. Tylko że... z wadliwym biznesplanem.

Robert Lewandowski po raz kolejny udowodnił, że jeśli stawiać jakiekolwiek pieniądze, to tylko na niego. A jeśli ktoś nie darzy sympatią hazardu, mógłby równie dobrze wykupić u napastnika Bayernu Monachium polisę na życie, bo tak jak służby zdrowia ratują je obywatelom, tak "Lewy" ratuje skórę Jerzego Brzęczka. Hattrick w spotkaniu z Łotwą? Stempel na całokształcie, który wygląda niepokojąco: polska kadra zbliża się do momentu, w którym losy drużyny spoczywają wyłącznie w rękach jej kapitana. Czy to brzmi jak "zespół"? 

Lider bez skazy, ale z nadbagażem

Do tej pory występy kadrowe "Lewego" bez liczb broniły się ciężką pracą wykonywaną na murawie. Walka fizyczna z obrońcami rywala, zdobywanie przestrzeni w fazie ofensywnej, wykorzystywanie cech wolicjonalnych w kierowaniu partnerami i jakby tego było mało - odpowiedzialność za kreowanie akcji podbramkowych. Ilu napastników na świecie potrafi ten "pakiet" obowiązków wypełniać jednocześnie? Niewielu, o ile nie żaden. Ba, gdyby dodać jeszcze niebywałą skuteczność strzelecką, absolutnie nikt na świecie nie byłby w stanie konkurować z trudami pracy Roberta Lewandowskiego.

 

Gole reprezentacji Polski
(kadencja Jerzego Brzęczka)

Gole Roberta Lewandowskiego (kadencja Jerzego Brzęczka) Gole innych reprezentantów (liczbowo)
16 (w 13 meczach) 5 (+2 asysty) 4 (Piątek), 1, 1, 1, 1, 1, 1, 1

 

Pytanie tylko, czy do tego powinniśmy dążyć? Do pozostawiania wielu zadań boiskowych jednemu piłkarzowi? I co prawda mówimy o liderze z krwi i kości, dla którego nie ma piłkarskich granic, a stwierdzenie "nie dam rady" nie istnieje w jego odmętach podświadomości, jednak... nie na tym polega sprawnie funkcjonujący zespół (!). Innymi słowy, za kadencji Jerzego Brzęczka w wielu spotkaniach polskiej reprezentacji dostrzegalne jest uzależnienie od 31-letniego kapitana. Bo nawet wtedy, gdy Robert nie strzela bramek (dwukrotnie z Austrią, z Macedonią i Słowenią), najwięcej zależy właśnie od niego.

Swego czasu (przed sezonem 2019/2020) inicjatywę przejmował Krzystof Piątek, ale jego od dłuższego czasu - dosłownie - nie ma. Teoretycznie zatem Jerzy Brzęczek miał trzech napastników do dyspozycji, a od niedawna niestety wracamy do korzeni, czyli do osamotnionego Roberta pracującego za dwóch.

Ryzyko warte świeczki?

I może to stwierdzenie przesadne, ale zgubną wiarą wydaje się poleganie głównie na tym, co robi napastnik. Napastnik, który swoje działania na boisku poszerzał już w przeszłości, a konkretnie w erze Waldemara Fornalika. Wówczas mówiliśmy "bezsilność", bo Robert harował, ale nie strzelał wielu bramek (13 spotkań - tylko trzy gole, z czego dwa z San Marino). Dzisiaj? Mówimy "tytan", "terminator", "kompletna dziewiątka". To wszystko niezaprzeczalna prawda, ale warto zastanowić się nad jedną kwestią. Mianowicie ile znaczy reprezentacja Polski bez swojej największej gwiazdy?

Dotychczas ten problem nie dawał się we znaki, bo Robert (w meczach o punkty) rozgrywa spotkania od deski do deski (7 w eliminacjach do EURO 2020 - tak jak Kędziora, Krychowiak, Zieliński i Grosicki). Skutki? Jedynie obiecujące, bo co prawda "Lewy" strzelił już pięć goli, ale cztery z nich padły w meczach z Łotwą, wobec czego należy brać małą poprawkę. Zmierzając natomiast do sedna, nie można przejść obojętnie obok faktu, że polska kadra czerpie z piłkarza Bayernu tak dużo, że aż strach pomyśleć o jego ewentualnym braku. Posługując się metaforą, relacja reprezentacji z Lewandowskim wygląda jak ta świeżo upieczonego studenta z jego rodzicami.

W trakcie wyjazdu na studia do innego miasta owy student ma duże trudności, by pogodzić się z fundamentalnymi zmianami w jego życiu. Brak codziennej opieki najbliższych, potrzeba większej samodzielności, nowe wyzwania i ogółem rezygnacja z tego, co najwygodniejsze. Czy to nie brzmi bliźniaczo względem sytuacji panującej w kadrze Jerzego Brzęczka? Mówiąc krótko, wniosek końcowy nakłania do przestawienia myślenia o Robercie Lewandowskim.

Przestawienia na tyle, że powinniśmy oczekiwać po selekcjonerze wyegzekwowania bardziej wyważonych akcentów w grze na połowie rywala. Zwłaszcza w ustawieniu 1-4-5-1, kiedy "Lewy" jako jedyny napastnik na boisku musi niekiedy pracować na przestrzeni aż kilkudziesięciu metrów. To krzywdzące dla zawodnika, potencjalnie zgubne dla drużyny i co najważniejsze, burzące harmonię w działaniu całego zespołu.

 

Kamil Warzocha