Subskrybuj
Reprezentacja

"11ka" Prawdy Liczb po #POLENG - wnioski indywidualne

2021-09-11

Wczoraj były wnioski zespołowe - dziś nadszedł więc czas na wnioski indywidualne. Tradycyjnie już, naszą "11kę" wniosków zacznijmy od "rozbiegówki" - czyli rzutu okiem na pomeczowe oceny, jakie Biało-Czerwonym wystawiły "elektronowe mózgi" z InStata:

Moder 346
Krychowiak 339
D. Szymański 331
Dawidowicz 321
Lewandowski 316
Bednarek 310
Jóźwiak 297
Glik 289
Linetty 282
Helik 277
Puchacz 268
Rybus 264
Frankowski 263
Buksa 235
Szczęsny 221
Świderski 220 

Tym razem nieco łatwiej się z nimi zgodzić - choć oczywiście nie ze wszystkimi. Ale nawet jeśli "na podstawie obserwacji własnej w zarysie się zgadzamy" - i tak warto poszukać "podstaw w liczbach", które posłużyły InStatowi żeby ocenić poszczególnych "naszych" w taki a nie inny sposób. Wszystkich wątpliwości pewnie nie rozwiejemy - ale zrobimy co się da, żeby przynajmniej częściowo "rozjaśnić obraz. Zapraszamy do lektury! 

1. Cała Polska żyje dyskusją "czy Szczęsny ponosi winę za straconego gola?". Moim zdaniem - nie. Zdaniem InStata - owszem. Trochę pod włos, zacznijmy więc od analizy "obrazkowej" a nie "cyferkowej" - bo w wypadku Szczęsnego to sytuacja bramkowa odpowiada za tak niską ocenę, a jej skwantyfikować nie sposób. 

W powyższym rzucie 2D, dostępnym na InStat, widać że nasz golkiper w uchwyconym momencie oddania strzału przez Kane'a nie stoi idealnie na środku bramki - co niewątpliwie utrudniło mu "dofrunięcie" do słupka, przy którym wpadła piłka. Niemniej, jeśli popatrzymy na ustawienie Bednarka - żeby Szczęsny widział piłkę, musiał być nieco przesunięty względem naszego stopera, a więc i względem środka bramki. Gdyby Bednarek nie uchylił się przed nadlatującą rakietą odpaloną przez Kane'a, tylko "przyjął ją na klatę" - prawdopodobnie gola by nie było. Niestety, zrobił on unik - i moim zdaniem za zachowanie w tej finalnej fazie to jemu należy się największa bura w szatni. Cofnijmy się jednak chwilę wcześniej, bo ta sytuacja nie wzięła się z niczego...

 

Moder stracił piłkę "podając" do jednego z rywali w pół-bocznym sektorze. Ten podał górą do Walkera, który delikatnie zgrał do Kane'a - i ten moment uchwycony jest na powyższym obrazku. Angielski napastnik jest plecami do naszej bramki, 32 metry od niej, ma przed sobą w środkowej tercji boiska 7 naszych zawodników pola, a jeden jest tuż za jego plecami. W teorii nic nie ma prawa nam się stać...

 

Niestety. Znajdujący się za plecami Kane'a Świderski źle wyznacza wektor swojego biegu (za plecy Kane'a zamiast przed niego), licząc że "ogarnie go od frontu" Moder albo Linetty. Znajdujący się na lewo od Kane'a (patrząc od naszej bramki) Moder przez chwilę nie może się zdecydować czy zostać przy Walkerze, czy odpuścić go i iść do Kane'a - bo przecież Kane'a ogarnie Świderski albo Linetty. Trzymający głębię Linetty dalej ją trzyma i pilnuje Mounta, bo przecież Kane'a ogarną Świderski albo Moder, więc nie ma sensu burzyć ustawienia. A Szymański "kryje powietrze", bo nie zareagował na rozwój wydarzeń i jest za bardzo po prawej względem akcji (na moje oko - powinien albo przejąć Mounta albo po prostu przesunąć się bardziej do środka). W ten oto sposób, będąc między czterema Polakami, napastnik Anglii mógł wziąć rozbieg i nieniepokojony walnął ile fabryka dała. A że dała dużo - skończyło się jak się skończyło... Na pocieszenie - był to właściwie jedyny moment takiego nieporozumienia w naszych szeregach. Mamy jednak nauczkę na przyszłość, że "jeden to o jeden za dużo" - zwłaszcza z rywalami tej klasy.

Tak czy owak, jak dla mnie puenta jest taka, że akurat Szczęsnego za to wszystko winiłbym nie bardziej niż w stopniu mikroskopijnym. 

2. Zazwyczaj pod względem liczby wykonanych meczowych działań Grzegorz Krychowiak wiedzie u nas prym - albo jest w top-3. Tymczasem w meczu z Anglią utrzymując intensywność z okresu na boisku, wykonałby on w 90 minut zaledwie 51 "działań", co stanowi szósty wynik od końca w naszym zespole i mocno odbiega od jego "norm". Dość powiedzieć, że w ostatnich sześciu sezonach jego "średnia liczba działań per 90 minut" wahała się między 79 a 102 - kosmiczna różnica! Absolutnie nie jest to zarzut, tylko spostrzeżenie - InStat nie uznaje bowiem za "działania" wszelkich ruchów bez piłki, więc umyka mu tona mrówczej pracy w realizacji "przesuwania" zgodnie z obraną taktyką. Trzeba też dodać, że "Krycha" działał na bardzo dobrej skuteczności 90% - najlepszy wynik w naszym zespole. A na tym nie koniec jego dokonań. Pod względem liczby "przechwyconych" (6) i "odzyskanych" (10) piłek Krychowiak w przeliczeniu na 90 minut wiódłby u nas prym, jeśli odliczymy "nierealne przez ekstrapolację na pełny mecz" wyniki uzyskane przez zawodników, którzy zagrali mniej niż 15 minut (wtedy wyprzedziliby go Helik i Frankowski). Równolegle, w przeliczeniu na 90 minut "Krycha" miałby zaledwie 2,6 straty - co dla zawodnika środka pola stanowi świetny wynik (dla przykładu - z Albanią miał ich 6). Pamiętajmy jednak, że "jeśli masz mniej działań, to i błędów będzie mniej" - więc mniej strat jest tutaj naturalne. Osiągnięciem Krychowiaka jest również trzecia najwyższa celność podań w naszym zespole (95%) - ale zanotował w tym spotkaniu tylko 19 podań (średnia z poprzedniego sezonu: 55 podań / 87% celności!). Krychowiak nie zanotował też żadnego podania "otwierającego". Kontynuując pozytywy - stoczył on 12 pojedynków w obronie (najwięcej w zespole) i wygrał 11, co daje 92% skuteczności (wyższą miał tylko Szymański, 4/4 - ale przy tak krótkiej grze / małej liczbie jest o to łatwiej).

3. Wszystko, co powyżej, można podsumować stwierdzeniem " Krychowiak robił z Anglią mniej, ale mądrzej". Być może dzięki temu zachował niezmąconą koncentrację i wykazywał stuprocentową konsekwencję w grze przez 59 minut - czyli do momentu, kiedy "zdobył" głupią żółtą kartkę. Na szczęście trener Sousa uczy się na błędach - i pomógł Krychowiakowi zostawić w naszych głowach dobre wrażenie zdejmując go, zanim odwalił coś skrajnie nieodpowiedzialnego. Może to jest metoda na Krychę? Bo pamiętajmy, że w meczach które zawalił też "do czasu" nie grał zwykle źle. Może trzeba więc po prostu dobrze wyczuć moment, w którym należy podziękować mu za grę? Z drugiej zaś strony - kto wie, może gdyby w miejscu Szymańskiego nadal był Krychowiak, to w tej feralnej 71 minucie doskoczyłby do Kane'a? Z trzeciej strony - kto wie, może gdyby Szymański nie wszedł tak szybko, to w ostatniej akcji by się tak wspaniale nie odnalazł w polu karnym, bo zabrakłoby "czucia gry" i pewności? Cóż, piłka nożna nie jest grą łatwą do przewidzenia, i między innymi za to ją kochamy... :)

4. Pozostając jeszcze przez chwilę przy "meczowych działaniach" - najmniej w przeliczeniu na 90 minut gry miał ich Glik, i jest to bardzo dobra wiadomość. Świadczy to bowiem o tym, że nie dopuszczaliśmy Anglików w nasze pole karne i okolice (gdzie musiałby on toczyć defensywne pojedynki), oraz że Glik nie był zmuszony do brania się za rozgrywanie (np. przez agresywny pressing rywali na Bednarku i Dawidowiczu), co niekoniecznie musiałoby się dobrze skończyć. W meczu z Anglią częściej niż zwykle graliśmy też długą piłką od bramkarza: Szczęsny wykonał 19 takich zagrań, kiedy jego "reprezentacyjna średnia" z ostatnich 2 lat wynosi 10 (to jednak wciąż mniej takich piłek niż w meczu na Wembley czy z Hiszpanią na EURO - w tamtych długich podań było po 25). Przy graniu długich piłek od bramkarza liczyliśmy pewnie na grę w powietrzu Buksy i jego zgrania do Lewandowskiego. Niestety - Buksa wygrał zaledwie 33% pojedynków w powietrzu (4 z 12, a w przeliczeniu na 90 minut 5,5 z 17), gdy jego średnia z 20/21 per 90 minut to 11 pojedynków powietrznych, 49% wygranych. Słowem: bywało lepiej...

5. ...a skoro już jesteśmy przy Buksie, mocno spostponowanym oceną wystawioną przez InStat - czy słusznie? Cóż... Wykonał on zaledwie 13 podań (miałby 18 w przeliczeniu na 90 minut), na fatalnej skuteczności 54%. Myślałem, że to mało - ale jego średnia z sezonu 20/21 per 90 minut to właśnie 18 podań, na 77% dokładności. Pod względem liczby podań Buksa po prostu "wyrobił średnią", taki jest jego styl gry: mało kontaktów z piłką, mało podań, dużo bramek ;) (vide: San Marino - 9 kontaktów, 4 strzały, 3 gole!). Dla porównania, średnia Lewego z 20/21 to 23 podania na mecz / 78% celności. Słowem - nawet w porównaniu z "uśrednionym RL9" to nie liczba podań Buksy byłaby problemem, tylko ich dokładność. Myślałem, że tak niski odsetek celności podań wynikał z faktu, że były to "strącenia głową po długim zagraniu spod własnej bramki". Okazało się jednak, że tylko 3 z tych 18 podań były zagraniami takiego typu. Bo pozostałe główki Buksa po prostu przegrał. Między innymi przez to zaliczył on najwięcej strat w naszym zespole (12 w występie, czyli 17 per 90 minut). Znów, żeby dać temu odpowiednie tło - jego średnia z sezonu 20/21 to 10 straconych piłek per 90 minut, a Lewy w kilku ostatnich sezonach traci w meczu średnio 8. Czyli "szału nie było". Trzeba do tego dodać, że spośród nich aż 5,5 straty per 90 minut miałoby miejsce na własnej połowie - a to już bardzo zły wynik. Wszystko to przekłada się na zaledwie 43% udanych działań meczowych (najgorzej w zespole, jego średnia z 20/21 to 58%). Słowem: na tle tak mocnego rywala Buksa trochę "nie dojechał" i bankowo musi z tego występu wyciągnąć wnioski. Niemniej, mimo tych liczb nie sposób potępiać go w czambuł - i trzeba zauważyć, że udanie "wiązał walką" stoperów rywala, robiąc trochę więcej miejsca dla Lewego. 

6. Z racji na dużą liczbę zmian, rozpatrywanie statystyk "w przeliczeniu na 90 minut" robi sens, bo dzięki temu mamy szansę "nie zgubić" istotnych detali - zwłaszcza względem zawodników, którzy nie zagrali pełnego spotkania. I tak, pomijając trzech "krótkowystępowców" - najaktywniejsi w naszym zespole w przeliczeniu na 90 minut byli Szymański (69 działań / 85% skuteczności), Puchacz (68 / 69%), Moder (60 / 77%) i Bednarek (58 / 89%). Jeśli uwzględnimy wszystkich - na czoło wysunie się Helik, który w 90 minut zaliczyłby aż 129 działań na niezłych 75% skuteczności, wyprzedzając Rybusa (77 / 83%), zaś między Puchacza a Modera wszedłby Frankowski (64 / 70%). Rzut oka na tę statystykę w takim ujęciu pozwala dostrzec imponującą aktywność Helika po wejściu na plac gry - poza liczbą działań, w przeliczeniu na 90 minut gry zdominowałby on też wyraźnie statystyki liczby podań (71, gorzej z celnością - 73%), pojedynków (32 / 60%, wszystkie w obronie), przechwytów (13), odbiorów (13) i "odzysków" (19) w naszym zespole. InStat twierdzi też, że Helik nie stracił żadnej piłki - natomiast mówiąc "sprawdzam" widać, że to niechlujność systemu lub "tagującego", bo stracił on przynajmniej 3, co na 90 minut dawałoby 18 strat. Tak czy owak, miałby +27 "nabytych piłek netto" - co wciąż stanowi bardzo dobry wynik. Oczywiście utrzymanie takiej intensywności przez 90 minut jest nierealne, i przy występach poniżej 20-25 minut takie "ekstrapolowanie na pełny mecz" daje wyniki zakrzywione. Niemniej, odpowiada ono w pewien sposób na pytanie kto ze "zmienników" wszedł w mecz, jakby to była walka o życie. W naszym wypadku - właściwie wszyscy poza Świderskim (44 działania na 90 minut, tylko Glik miał o jedno mniej), ale trudno o meczowe działania kiedy ciężar gry jest po drugiej stronie placu a Ty jesteś samotną "wysuniętą dziewiątką" czekającą na kontrę. 

7. Kiedy mówimy o "zmiennikach", spójrzmy jakie "liczby" wykręcił nasz "Last Action Hero" - Damian Szymański. Pomijając trzech "krótkowystępowców" - byłby najaktywniejszy w naszym zespole w przeliczeniu na 90 minut (69 działań / 85% udanych): stoczyłby 14 pojedynków w obronie (wszystkie wygrane), miałby 7 prób odbioru (wszystkie udane), 7 pojedynków w powietrzu (wszystkie wygrane) i 14 pojedynków w ataku (75% wygranych - drugi najlepszy wynik w zespole, Dawidowicz miał 100% ale on stoczył tylko jeden). Żeby nie było tak różowo - Damian Szymański to także 7 strat per 90 minut gry, wszystkie na własnej połowie; SHAME! No, i tak jak wspominałem, delikatnie maczał on również palce przy straconym przez nas golu. Niemniej - jak na niespodziewany powrót do kadry po trzech latach - ten dwumecz to grubsze "Wejście Smoka" i pamiątka na całe życie. Czy coś więcej? Zobaczymy kiedy wrócą (choćby) Klich i Zieliński, chociaż lista porównywalnych konkurentów do gry na "sześć-osiem" jest u nas obecnie duuuuużo dłuższa. 

7. Nasze wahadła w tym spotkaniu naprawdę DAŁY RADĘ, zarówno w defensywie jak i w ofensywie. Zacznijmy od Puchacza: pomijając trzech "krótkowystępowców", był on drugim najaktywniejszym graczem w naszym zespole w przeliczeniu na 90 minut (68 działań / 69% skuteczności - na tę pozycję bardzo znośna skuteczność). Minimalnie nad nim plasował się tylko wspomniany powyżej Szymański, który też przecież wszedł z ławki. Puchacz zanotował 3 próby "otwierających podań" (dwa do Buksy, jedno do Świderskiego) - najwięcej w naszym zespole. Niestety żadne nie trafiło do adresata - ale niekoniecznie świadczy to o tym, że były złe, np. pierwsze dogranie do Buksy było niemal idealne, tylko adresat powinien szybciej się do niego zebrać i szybciej biegać ;) A podobnie było przy kolejnych. InStat twierdzi, że zanotował tylko 1 drybling - ale na 100% było ich więcej (vide: ostatnia akcja Puchacza w pierwszej połowie, która zdaniem InStat dryblingiem nie była, a w której wszedł z piłką między 4 czy 5 rywali i został sfaulowany). Dokładając łyżkę dziegciu do tej solidnej beczki miodu - Puchacz zanotował 69% celności podań (druga najgorsza w zespole, tylko Buksa miał niższą) oraz 9 straconych piłek (więcej strat mieli tylko Buksa i Lewandowski - po 12). Jeśli jednak spojrzymy na nie bliżej - trzy z nich to wspomniane "otwierające podania", które nie dotarły do adresata. kolejne dwie lub trzy to sytuacje "w najlepszym wypadku wątpliwe", gdzie ocenienie ich przez InStat jako "straty" ponownie każe mi wątpić w rzetelność jego wideoanalityków. A między trzema i dziewięcioma stratami per 90 minut różnica jest dość diametralna. 

8. Vis a vis Puchacza, czyli Jóźwiak, tym razem nie dał popisu rajdów i dryblingów, a popis odpowiedzialności. W przeliczeniu na 90 minut wykonałby 28 podań na znakomitej skuteczności 96% (druga w zespole, wyżej tylko kolejny wahadłowy: Rybus, który po wejściu z ławki zanotował 10 podań na 100% celności). Jóźwiak stoczył 8 pojedynków w ataku, ale tylko 2 zostały przez niego wygrane (25%; Puchacz - 33%), zaś w obronie wygrał 4 na 8 (50%; Puchacz - 57%). Słowem - w kwestii pojedynków u Jóźwiaka mogłoby w tym meczu być lepiej. 

9. Bardzo trudno "znaleźć w liczbach" potwierdzenie jakości występów Modera i Linettego - kiedy obaj zdecydowanie zagrali bardzo dobre spotkanie. Moder zanotował najwięcej działań meczowych (65), aczkolwiek ich skuteczność była dużo niższa niż 90% Krychowiaka (77%). Linetty - odrobinę mniej, bo 31 - za to na minimalnie wyższej skuteczności (80%). Moder stoczył 10 pojedynków w obronie (druga najwyższa liczba), ale wygrał tylko 5. W ataku nie było lepiej - wygrał 2 na 4. No, ale jednym z nich był "ten najważniejszy": drybling w polu karnym przy naszej akcji bramkowej, więc może "czapki z głów" poszły dla Modera od InStata właśnie za to. Linetty - 0 na 2 w ataku, 3 na 6 w pojedynkach w obronie. No również tutaj "szału nie ma". Dla odmiany, Linetty zanotował ex-aequo najwięcej podań w naszym zespole (39, na bardzo dobrej skuteczności 85%), w tym 2 podania "otwierające" (1 celne). Moder - 33 podania na 82%, 1 otwierające (niecelne). No nie są to liczby typu "klękajcie narody", ale znów - nie jest tajemnicą, że niektórych rzeczy z boiska liczby po prostu nie oddadzą - i tutaj mamy do czynienia właśnie z taką sytuacją. 

10. Ta "liczbojakościonieuchwytność" ;) rozciąga się w opisywanym spotkaniu również na Lewandowskiego. Jego wpływ na naszą grę jest bezdyskusyjny, a zanotowana asysta to tylko wierzchołek góry lodowej. Tymczasem patrzymy w pojedynki Roberta - a tam 11 stoczonych, 3 wygrane (27%). Do tego ex-aequo najwięcej strat w zespole. I 69% udanych meczowych działań. I tak dalej... To najlepszy dowód, że ZAWSZE i KONIECZNIE na statystyki trzeba patrzeć jak na "część całości"; że przed wydaniem osądu należy solidnie posprawdzać punkty odniesienia ("średnia z Bayernu" RL9 jeśli idzie o wygrane pojedynki jest tylko minimalnie wyższa, a średnia liczba strat tylko troszkę mniejsza - a na oko i "odruchowo" takie odsetki wyglądają jak dramat). Cóż, kiedyś będzie trzeba się przesiąść na "jeszcze bardziej profesjonalne" narzędzie niż InStat - bo mimo swego zaawansowania, w porównaniu z przykładowym StatsBomb, wypada on niestety do celów analitycznych jak UAZ przy Cyber Trucku.

11. Na sam koniec cofnijmy się do linii obrony - wypadałoby bowiem dodać jeszcze chociaż dwa słowa o Bednarku i Dawidowiczu. Stoper Southampton zaliczył drugą najwyższą liczbę działań meczowych (63), na bardzo dobrej skuteczności 89%. Miał też na koncie 36 podań (trzeci wynik w zespole - na świetnej celności 94% (czwarty w zespole). Dawidowicz zanotował 83% wygranych pojedynków w obronie (trzeci w zespole), co oznacza że wypadł pod tym względem lepiej niż Bednarek i Glik (po 67%), aczkolwiek stoczył mniej takich starć niż każdy z nich (6 vs 9). Co ciekawe, Dawidowicz znakomicie rozumiał konieczność podłączania się do ataków (opieprz od Roberta z Albanią zadziałał, heheh...). Skutkiem tego zaliczył 2 wrzutki - najwięcej w naszym zespole ex-aequo z Puchaczem i Lewandowskim (poza nimi nie dośrodkowywał z gry już nikt, akcja bramkowa nie została oceniona jako wrzutka bo Lewy był już w środkowym pasie boiska). Ze wspomnianych sześciu dośrodkowań, tylko jedno - Dawidowicza właśnie - dotarło do celu (strzał Puchacza w czwartej minucie). Ciekawe, prawda? :)

I TO BY BYŁO NA TYLE! :) W reprezentacyjnej odsłonie zobaczymy się na Prawdzie Futbolu mniej więcej za miesiąc - ale już po weekendzie zapraszam na kolejną odsłonę mojego Ekstraklasowego cyklu #NoToPoKolejce, w którym w podobny sposób co mecze reprezentacji "rozkładam na czynniki pierwsze" wydarzenia z "najlepszej spośród wszystkich lig" ;) Do przeczytania!

Marcin Matuszewski