Subskrybuj
Reprezentacja

"11ka" Prawdy Liczb po #POLENG - wnioski zespołowe

2021-09-09

Parafrazując klasyka: piękne to było spotkanie, nie zapomnę go nigdy ;) Choć za mojego "piłkarsko świadomego życia" zaliczyliśmy już kilka remisów z Anglią u siebie (2012, 1999, 1993, 1991, 1989) - pod względem "charakterności" naszej kadry, realizacji taktycznych założeń oraz zaprezentowanych umiejętności był to zdecydowanie najlepszy z nich. Popatrzmy zatem co mówi #PrawdaLiczb: czy w "zespołowych" liczbach z tego meczu da się wyczytać coś, co mogło nam umknąć przy obserwacji "gołym okiem"?

1. Zdaniem InStat spotkanie Polska - Anglia na Narodowym było szóstym najlepszym meczem Polski "o punkty" w ostatnich 2 latach / w ostatnich 20 spotkaniach (tego samego zakresu tyczą się wszystkie dalsze odniesienia najlepszy / najgorszy / etc.) 

2. Wykonaliśmy przeciw Anglikom 620 "działań meczowych". Mniej w analizowanym zakresie mieliśmy tylko z Hiszpanią. Oczywiście nie znaczy to, że się nie napracowaliśmy - po prostu gros naszych działań odbywało się bez piłki (posiadanie: 38% my, 62% Anglia; posiadanie czasowo: my 19:24 minuty, Anglia 31:33 minuty, reszta - "bezpańska" / poza grą). Zanotowaliśmy też 356 podań - i znów, to druga najniższa liczba po starciu z Hiszpanią (tam: 237). Szacunek budzi jednak 83% celności naszych podań - wprawdzie to tyle samo co w meczu wyjazdowym z Anglią, ale już z Hiszpanią na EURO było to tylko 68%.

3. xG (współczynnik bramki spodziewanej) Polski wynosiło wg InStat 1,3 (inne algorytmy mówiły o 1,0 lub 1,1); xG Anglii - 0,64. Sugeruje to (zgodnie z obserwacją naoczną), że ich gol padł niemal "z niczego", nasi oponenci przez cały mecz nie stworzyli wybitnie klarownych sytuacji - i po ludzku BYLIŚMY LEPSI :)

4. Wykonaliśmy w tym meczu 9 otwierających podań - więcej niż wynosi nasza średnia (8), która przecież uwzględnia mecze z Łotwą, Andorą, San Marino, Bośnią, Macedonią... Wprawdzie celne były tylko 2 z nich, czyli "poniżej średniej" (która wynosi 3,8) - niemniej sama liczba prób pokazuje na jakiej pewności / fantazji zagraliśmy ten mecz.

5. Mieliśmy tylko 1 rzut rożny. W poprzednim meczu przeciw Anglii - żadnego. Nasza średnia z analizowanego okresu to natomiast 4,7 rzutu rożnego

6. Ponownie wykonaliśmy bardzo mało wrzutek z gry (6 - mniej tylko w 0-2 z Włochami, tyle samo w wyjazdowym meczu z Anglią). W żadnym wypadku nie jest to zarzut - po prostu ciekawe spostrzeżenie dotyczące (słusznych) taktycznych założeń. Dodam, że asysta na bramkę nie została potraktowana jako dośrodkowanie (nie była wykonana z bocznego korytarza" boiska). W teorii do adresata dotarł więc tylko 1 z naszych crossów - niemniej wszystkie "robiły sens", żadne z zagrań tego typu nie było bezsensownym pałowaniem typu "nie wiem co zrobić to wrzucę", co należy mocno docenić.

7. Oddaliśmy 10 strzałów. Więcej niż przeciw Węgrom (8). Więcej niż przeciw Albanii (6). Szacun!

8. Stoczyliśmy w tym meczu 81 pojedynków w obronie (8 największa liczba w ostatnich 2 latach) na świetnej skuteczności 64% (czwarty wynik - po Węgrach, San Marino i Bośni na wyjeździe, ex-aequo z meczem vs Andora). Nasza średnia w tej dziedzinie to 56% - i znów, to uwzględnia mecze z San Marino czy Andorą, zatem... Oklaski!

9. Zupełnie inaczej wygląda to jeśli idzie o pojedynki w ataku - stoczyliśmy ich 58, co jest 3cim najniższym wynikiem, za Łotwą i Bośnią u siebie. Niska liczba pojedynków w ataku NIE JEST NEGATYWNA! Owszem, czasem mówi ona, że rzadko mieliśmy okazję być przy piłce i atakować, ale często świadczy ona raczej o tym, że rywal "nie był w stanie nas złapać" bo umiejętnie przenosiliśmy ciężar gry i zagrywaliśmy tam, gdzie komuś udało się urwać rywalom bez konieczności pojedynku. Niestety, wygraliśmy tylko 29% ze starć w ofensywie - co jest najgorszym wynikiem w ostatnich 2 latach, i to już chwiały nam nie przynosi. Jednocześnie pokazuje jednak, że unikanie ich było decyzją bardzo przytomną.

10. W pierwszej połowie wygraliśmy zaledwie 1 pojedynek główkowy w ataku (zgranie "do nikogo" przez Buksę). W drugiej - 5, przy czym 4 zakończyły się "zgraniem do nikogo i stratą". Za to ostatni zakończył się bramką :) Ogółem: stoczyliśmy 35 pojedynków powietrznych (średnia: 43), co jest ex-aequo 3cią najniższą liczbą reprezentacji w ostatnich 20 spotkaniach (wygraliśmy 50% z nich, średnia to 52%) - i tu również należą się pochwały dla osób odpowiedzialnych za strategię - bo nie weszliśmy w "klasycznie angielską grę", tylko graliśmy "po swojemu".

11. Ogólnie - ciekawie wygląda porównanie tego spotkania do pierwszego meczu przeciw Anglii - i widać, że sztab Sousy wyciągnął z pierwszego spotkania solidne wnioski. W pierwszym meczu z Anglikami ZNACZNIE częściej niż teraz (95 razy wtedy, 58 razy teraz!) wchodziliśmy w pojedynki 1 na 1 w ataku, i chociaż w teorii kończyły się one powodzeniem w 45% przypadków (teraz 29%) - w ostatecznym rozrachunku tak wynik jak i gra były raczej jednoznacznie lepsze w meczu "u nas". Podobnie sprawa wygląda jeśli idzie o pojedynki w powietrzu (wtedy: 49 na 47% skuteczności, teraz: 36 na 50% skuteczności). Z przodu rzadziej dryblowaliśmy (10 / 50% teraz, 26 / 65% wtedy), z tyłu rzadziej próbowaliśmy odebrać rywalom piłkę (36 / 61% teraz; 53 / 49% wtedy). Mniej piłek przechwyciliśmy (36 vs 47), za to nieco więcej "zebraliśmy" (54 vs 48) i odzyskaliśmy (56 vs 49) - ale i trochę więcej straciliśmy (69 vs 61). Niemal dwa razy rzadziej ruszaliśmy do zespołowego pressingu - co pozwoliło nam zachować bardziej zwarte szyki w tyłach - i zachować siły do końca spotkania. Dla odmiany - ponad 2 razy częściej wyprowadzaliśmy kontry (19 vs 8), znacznie częściej kończąc je strzałem (26% vs 13%).

Załączone powyżej grafiki dają pojęcie na temat tego jak różnił się "środek ciężkości" w poszczególnych działaniach w meczu z Anglią "tutaj" oraz "tam". Dobrze widzieć, że potrafimy reagować i wyciągać wnioski - oraz że zdajemy się być coraz bliżej "złapania flow", lub jak kto woli "znalezienia "naszej gry". Piszę tu nie o ustawieniu, bo ono pozostało bez fundamentalnych zmian, tylko o ustaleniu właściwego środka ciężkości obrona / atak, momencie i sposobie przejścia między tymi fazami, częstotliwości zakładania pressingu i tak dalej. #TeamSousa na całego - bo tak, jak powiedział Glik: w reprezentacji znowu "czuć tego ducha", jak za najlepszych czasów Nawałki. A do tego, pod względem złożoności strategii i taktyki (i w coraz większym stopniu również pod względem ich zrozumienia), w końcu nie odstajemy od liderów "reszty świata".

Marcin Matuszewski