Subskrybuj
Europejskie Puchary

3x ARKADIUSZOOOO!

2019-12-10

Po wyczynach w ostatnich latach, samodzielnym rozbijaniu Realu Madryt (4 gole w półfinale Ligi Mistrzów) czy Wolfsburga (pamiętne 5 bramek w 9 minut po wejściu z ławki), 4 trafienia Roberta Lewandowskiego w meczu z Crveną Zvezdą były niewątpliwym wyczynem, ale niezbyt szokującym. W końcu był to już trzeci mecz Ligi Mistrzów w karierze polskiego goleadora, w którym zdobywał minimum 3 gole (do meczu z Realem dokładamy hat-tricka z Dinamem Zagrzeb, już w barwach Bayernu). RL9 jak to RL9, pozostaje piłkarzem z innej planety, szczególnie przypominając sobie nie tak odległe czasy, kiedy to w Reprezentacji Polski na pozycji „9” grywali Radosław Matusiak, Dawid Janczyk czy Paweł Brożek. Jednak hat-trick innego polskiego snajpera w tej edycji Champions League wprawia nas już w szok. Tym bardziej jeśli jest to tryplet zdobyty w pierwszym meczu po kontuzji. I to zdobyty w 38 minut od rozpoczęcia meczu. Najszybciej skompletowany w tych elitarnych rozgrywkach hat-trick od 2013 roku, kiedy to (już legendarnemu, a od zawsze niepowtarzalnemu) Zlatanowi Ibrahimoviciowi trzykrotne pokonanie bramkarza Anderlechtu zajęło o 2 minuty mniej.

3x ARKADIUSZOOOO!

Tak, ten okrzyk Daniele Belliniego zna każdy fan Serie A. Będąc na trybunach stadionu San Paolo w Neapolu ma się wrażenie, że po każdym okrzyku znanego spikera stadion mógłby wybuchnąć. Cóż, w ten wieczór miał prawo, i to trzykrotnie. 3 minuty po ponad miesięcznej przerwie od gry potrzebował były napastnik Rozwoju Katowice, aby wprowadzić w euforię kibiców klubu z Półwyspu Apenińskiego. Pokazał przy tej bramce prawdziwy instynkt snajpera – szybki doskok plus fatalny błąd młodego bramkarza Genku i SSC obejmuje prowadzenie. 25 minuta to już snajperska poezja – świetne wyczucie czasu, uprzedzenie obrońcy i wykończenie słabszą, prawą nogą. 13 minut później mamy już pokaz pewności – Arek posyła bramkarza w prawą stronę, a piłkę z 11 metra pakuje w lewą i dzięki wykorzystaniu rzutu karnego staje się pierwszym zawodnikiem Napoli w historii, który w błękitno-białych barwach zdobywa 3 bramki w jednym meczu Ligi Mistrzów. Ten szybki hat-trick, w którym niewątpliwie pomógł naszemu reprezentantowi debiutujący w UCL Maarten Vandevoordt (rocznik 2002, najmłodszy bramkarz w historii rozgrywek) dał drużynie gospodarzy tak bardzo potrzebny im w ostatnim czasie spokój, a wynik 4:0 podwyższony jeszcze przez Driesa Mertensa podopiecznym Ancelotti’ego zapewnił awans z pierwszego miejsca w grupie.

Jak pech, to pech

Takiego wachlarzu emocji, jaki daje polskim kibicom Milik nie daje prawie nikt. Niesamowicie młodo zaistniał w kadrze, wręcz z miejsca stał się jokerem, który w kluczowych momentach wyręczał Roberta Lewandowskiego. Zachwyt jednak szybko zmienił się w frustrację, kiedy były piłkarz Górnika marnował sytuację za sytuacją na Euro 2016. Kiedy już udało mu się wrócić do formy, przytrafiła mu się fatalna kontuzja.  Ledwo co ją wyleczył, przeszedł rehabilitację i odnalazł formę – kolejna kontuzja. Podczas samego pobytu we Włoszech w trakcie 3,5 sezonu neapolitański numer „99” stracił przez kontuzje aż 60 spotkań. To o jedno więcej niż w tym czasie stracił w Madrycie Gareth Bale, powszechnie określany mianem „szklanki” i najbardziej kontuzjogennym piłkarzem świata. Czemu więc Aurelio De Laurentiis, znany ze swojej kontrowersyjności i łatwości podejmowania nie do końca zrozumiałych decyzji nie odprawił po jakimś czasie z kwitkiem urodzonego w Tychach piłkarza?

75 minut 

Bo kiedy zamiast na szpitalnym łóżku przebywa na boisku to pokazuje swoją wartość. Weźmy pod lupę ten sezon, w którym zdążył już stracić 8 spotkań. Na murawie Ligi Mistrzów i Serie A przebywał łącznie przez 599 minut w 9 meczach, w których zapakował rywalom aż 8 goli. Średnia 1 gol co 75 minut jest zabójcza, na poziomie najlepszych piłkarskich killerów świata (co 70 minut goalkeepera rywali w tym sezonie pokonuje Robert Lewandowski, a co 67 zdobywca Złotej Piłki, Lionel Messi). Co dalej z karierą naszej nominalnej „9”? Dużo zależy od kolejnych potencjalnych urazów. Jeśli w końcu zdrowie zacznie dopisywać, to jego wartość może się utrzymać na obecnym poziomie (obecnie wyceniany przez Transfermarkt na 40 milionów Euro),  a nawet wzrosnąć. Napastnika z takimi statystykami potrzebuje każdy topowy klub na świecie, a Karimowi Benzemie, Luisowi Suarezowi czy nawet Cristiano Ronaldo lat już nie ubywa. Jasne jest, czego należy Arkowi życzyć – zdrowia, bo jego umiejętności wybronią się same. Buona Fortuna, Signor Milik!

Robert Walkiewicz