Subskrybuj
Ekstraklasa

Analiza kontrowersji z 30. kolejki Ekstraklasy!

2020-06-15

W niedzielę równo o godzinie 18:00 rozpoczęły się wszystkie spotkania ostatniej kolejki rundy zasadniczej PKO BP Ekstraklasy. PZPN ma do dyspozycji tylko 4 wozy VAR, a zatem połowa meczów była prowadzona bez użycia tego systemu. Na całe szczęście arbitrzy boiskowi bardzo dobrze poradzili sobie z prowadzeniem zawodów i system VAR nie był potrzebny. W 30. kolejce zdecydowanie nie brakowało emocji. Doszło także do kilku ciekawych i kontrowersyjnych decyzji arbitrów. Zapraszam do analizy sytuacji z meczów z Zabrza, Kielc, Białegostoku, Wrocławia i Gdyni.

Górnik Zabrze 2:0 Legia Warszawa


Klip do sytuacji: TUTAJ.

Spotkanie prowadzone było bez systemu VAR przez Szymona Marciniaka. Do bardzo ciekawego i kontrowersyjnego zajścia doszło w 8. minucie spotkania, gdzie Legioniści domagali się rzutu karnego. Valerian Gvilia oddał strzał, jednak piłka nie znalazła drogi do bramki, gdyż po drodze trafiła w obrońcę Erika Janze. Aby rozstrzygnąć tę sytuację musimy odpowiedzieć sobie na jedno, bardzo ważne pytanie; czy piłka trafiła bezpośrednio w rękę zawodnika, czy też najpierw uderzyła go plecy, a następnie w rękę? Jeżeli przyjmiemy pierwszy wariant to mamy rzut karny i żółtą kartkę, gdyż piłka leciała na bramkę. Jeżeli natomiast uznamy opcję nr 2 za prawidłową, to nie mamy przewinienia. 

Patrząc na reakcję zawodnika, a także na powtórki w zwolnionym tempie jestem w 70% przekonany, że piłka uderzyła najpierw w plecy zawodnika, a następnie w jego rękę, co nie stanowiło przewinienia. Niestety, ale z dostępnych powtórek nie widać dobrze momentu, gdy piłka ma kontakt z ciałem zawodnika, a zatem nie jestem w stanie odpowiedzieć, czy decyzja sędziego była na pewno prawidłowa. 

Korona Kielce 0:3 Lech Poznań


Klip do sytuacji: TUTAJ.

W tym spotkaniu kontrowersję stanowi również zagranie piłki ręką. Tutaj jednak sytuację mamy klarowną, gdyż na powtórkach dokładnie widać ułożenie rąk obrońcy Korony, a także miejsce, w które trafiła go futbolówka. Bez wątpienia jest to przewinienie. Całe szczęście, że w  tym spotkaniu był dostępny system VAR, który natychmiastowo zainterweniował i skorygował pierwotną decyzję Tomasza Musiała. Arbiter z Krakowa po obejrzeniu powtórki na monitorze podyktował rzut karny dla Lecha Poznań.

Jagiellonia Białystok 0:2 Piast Gliwice


Klip do sytuacji: TUTAJ.

Do ciekawego zdarzenie doszło w 22. minucie spotkania. Obrońca Jagiellonii przegrał wyścig do piłki z napastnikiem Piasta, w wyniku czego sfaulował swojego rywala. Sędzia Paweł Raczkowski, co prawda z opóźnieniem, ale odgwizdał prawidłowy rzut karny. Napastnik wygrał pozycję i był na uprzywilejowanej pozycji. Defensor z Białegostoku nie dość, że trącił rywala w nogę, to dodatkowo szarpał go ręką. 

Śląsk Wrocław 4:0 ŁKS Łódź


Klip do sytuacji: TUTAJ.

W 74. minucie spotkania przy stanie 3:0 doszło do kontrowersyjnej decyzji arbitra Pawła Gila. Po strzale na bramkę, piłka odbiła się od poprzeczki, a następnie od murawy za linią bramkową i wyleciała z bramki. Sędzia zdecydował się uznać gola dla Śląska, jednak nie jestem do końca przekonany, czy była to prawidłowa decyzja. Żadna z powtórek nie ukazuje tego, że piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Jak dobrze wiemy i jak obrazuje to następny przykład, tego typu sytuacje należy oceniać najlepiej z wysokości linii, a nie na oko, gdyż kamera lubi płatać figle. W tym meczu nie było dostępnego systemu VAR. Jestem bardzo ciekaw, co wówczas zrobiliby sędziowie. Gdyby był VAR, to prawdopodobnie byłyby rozstawione kamery na linii bramkowej, które dałyby jednoznaczny podgląd na tę sytuację. 

Arka Gdynia 0:0 Wisła Kraków


Klip do sytuacji: TUTAJ.

W tym meczu doszło do bardzo podobnej sytuacji, co we Wrocławiu. Piłka po zamieszaniu w polu karnym znalazła się w bramce Arki. Sędziowie nie uznali gola, co zapewne sprawdzili VAR-owcy. Jak pokazały później powtórki z kamery ustawionej na linii bramkowej, decyzja ta była jak najbardziej słuszna. Piłka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej, a zatem słusznie gra była kontynuowana. Jednak, jak spojrzymy sobie na tę sytuację z innych kamer, to wydawać się może, że mamy gola. Tak właśnie wygląda zakłamanie kamery, które powodowane jest różnym kątem ustawienia. To właśnie dlatego nie jestem pewien, czy piłka faktycznie przekroczyła całym obwodem linię bramkową w meczu Śląsk - ŁKS.

Przed nami runda finałowa Ekstraklasy. Mam nadzieję, że sędziowie zachowają dobrą formę do końca sezonu, a zawodnicy nie będą tworzyli kontrowersyjnych i nieoczywistych sytuacji, z którymi muszą się zmierzyć arbitrzy.

Łukasz Rogowski