Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Ban transferowy klubowym katharsis?

2019-10-29

Ciemne chmury zbierały się nad Stamford Bridge latem tego roku. Klub opuściła największa gwiazda – Eden Hazard, podtrzymany został zakaz transferowy, a na domiar złego Londyn na Turyn zamienił dotychczasowy trener, czyli Mauricio Sarri. Włoch był wielokrotnie krytykowany w trakcie sezonu, ale skończył go z trofeum Ligi Europy oraz trzecim miejscem w tabeli. Krótko mówiąc, sytuacja nie do pozazdroszczenia. Trudnej sztuki budowania zespołu na nowo podjął się Frank Lampard. Trudne czasy wymagają autorytetów, więc chodzący pomnik The Blues wydawał się być idealnym, idealistycznym kandydatem.

Ban transferowy zbawieniem?

Legenda klubu ze Stamford Bridge posiadała jednak nikłe doświadczenie w roli trenera. Do tej pory swój warsztat miał okazje szlifować jedynie w Derby County, czyli drużynie z Championship. Jednak już jako debiutant na trenerskiej ławce otarł się o awans do Premier League. Uległ dopiero w finale play-offów z Aston Villą. W ekipie Owieczek jego podopiecznym był m.in. wypożyczony z Chelsea Mason Mount, który po powrocie do „domu” z miejsca stał się bardzo ważną postacią w składzie. To właśnie młodzi zawodnicy z akademii są najpoważniejszym atutem The Blues. Kluczowa okazała się również rozłożona odpowiedzialność. W tym przypadku, odejście najlepszego zawodnika wyzwoliło większą mobilizacje reszty drużyny. W poprzednim sezonie Eden Hazard brał udział w ponad połowie bramek swojej drużyny. Można było głosić tezę, że Chelsea to Hazard i nie byłoby w tym krzty przesady. Teraz Niebiescy są bardziej nieprzewidywalni, nieodgadnieni, z wieloma opcjami w ataku. Dość powiedzieć, że w dotychczasowych dziesięciu spotkaniach aż dziewięciu graczy zdobywało bramki. Najwięcej Tammy Abraham, który zaliczył już osiem trafień. Nowy szkoleniowiec postawił na ofensywny sposób gry, który najbardziej może uwypuklić atuty młodej drużyny i pozwoli jej się szybciej rozwijać. Co prawda momentami dzieje się to kosztem defensywy, ale jest to nieuniknione przy realizacji filozofii Anglika. Najważniejsze, że jest on świadomy tych mankamentów. Kto wie, czy gdyby nie ban transferowy nałożony na londyńczyków Frank Lampard aż tak postawiłby na produkty akademii? Należy postawić również pytanie, czy zostałby w ogóle zatrudniony? Można powiedzieć, że wizja i filozofia przyszłości została narzucona z góry, ale zważywszy na ostatnie dokonania Chelsea na rynku transferowym, zakaz przeprowadzania transakcji może okazać się zbawienny.

Problemy innych szansą dla Chelsea

Coraz częściej w dzisiejszym futbolu włodarze klubów mają problem z wiarą w przyszłość kosztem teraźniejszości. Latem na Stamford Bridge panowała duża niepewność, ale rzeczywistość nie okazała się aż tak brutalna jak mogłoby się wcześniej wydawać. Na to wskazywać mogła pierwsza kolejka sezonu 2019/2020, w której londyńczycy ulegli aż 0:4 Manchesterowi United. Jednak już wtedy było widać światełko w tunelu. Obecnie Czerwone Diabły, Arsenal a nawet Tottenham mają ogromne problemy z regularnym punktowaniem. Każdy z wielkiej szóstki, oprócz Liverpoolu i Manchesteru City, przeżywa lub przeżywał swoje problemy. Jednak to Chelsea wydaje się być najzdrowszym projektem, zarówno w tym momencie jak i w dłuższej perspektywie. Nikt już nie wierzy w przyszłość United pod wodzą Solskjaera, czy Arsenalu pod batutą Emery’ego. Po trudnym początku, podopieczni Franka Lamparda notują właśnie serie siedmiu zwycięstw z rzędu we wszystkich rozgrywkach. „Osłabionym” Niebieskim paradoksalnie może być łatwiej o Ligę Mistrzów niż w sezonie poprzednim, w którym do samego końca bili się o udział w tych elitarnych rozgrywkach. Można powiedzieć, że okres przejściowy po stracie największej gwiazdy minął błyskawicznie, a fani londyńczyków mają już nowych bohaterów utożsamiającymi się z barwami, a o tym marzy każdy kibic na świecie.

FILIP MODRZEJEWSKI