Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Bayern-Lewandowski? „Po ludzku Roberta stracili”

2022-05-22

W sobotę Robert Lewandowski wypowiadał się dyplomatycznie. Wskazywał na rozwiązanie „korzystne dla obu stron”. W niedzielę został zaatakowany przez wszystkich „możnych i ważnych” w Bayernie. Z otoczenia RL9 słyszę: „Tak po ludzku Roberta stracili”

„I to jest już nie do naprawienia” - pada. Bo atak był niesamowicie intensywny. I ostry, wręcz brutalny. Najpierw prezydent klubu, Herbert Hainer – w audycji „Doppelpass” Sport 1. Szef Bayernu natychmiast był cytowany przez wszystkie media. Jednak to był dopiero początek burzy. Szef zarządu klubu, odpowiadający za sprawy sportowe, Oliver Kahn na balkonie ratusza – gdy świętowano tytuł – udzielił wywiadu stacji Bayerischen Rundfunk. W tej stacji wypowiedział się też kolega z boiska, Roberta, Thomas Mueller. A później jeszcze obok ratusza przemówił Uli Hoeness, którego otoczył wianuszek dziennikarzy. I wszyscy strzelali słowami, jakby to była egzekucja. Szok. Osiem lat wspólnej historii, a nie miało to znaczenia…

Hainer wypowiadał się jeszcze w sposób najbardziej spokojny. Ciągle i wciąż odwoływał się do kontraktu. Mówił przed kamerami Sport 1: „Umowa to nie tylko przywileje, ale i zobowiązania”. „Z Robertem mamy ważny kontrakt do 30 czerwca 2023 roku i ten kontrakt zostanie wypełniony”. Łaskawie zauważył: „Dobrym prawem Lewandowskiego jest, że nie przedłuży tej umowy”.

Tłumaczył też zamieszanie między dyrektorem sportowym Bayernu, Hasanem Salihamidzicem a Lewandowskim. Salihamidzić przed meczem z Wolfsburgiem tłumaczył: „Strona Lewandowskiego nie przyjęła naszej propozycji przedłużenia kontraktu”. Lewandowski po spotkaniu z „Wilkami” oświadczył: „Nie było żadnej propozycji ze strony Bayernu”. Z kolei Hainer dowodził: „Pisemna oferta kierowana jest do drugiej strony dopiero po ustnych ustaleniach. Najpierw zaczynamy dyskusję, negocjujemy, co może trwać dni, tygodnie i miesiące. Gdy pada hasło: So machen wir es! (Tak robimy!), to dopiero wtedy składamy ofertę na piśmie”. Dodał jeszcze jedno bardzo znaczące zdanie: „Lewandowski przyszedł do nas za darmo. I za darmo będzie mógł odejść po wygaśnięciu umowy”.

Kahn na balkonie ratusza w Monachium „pojechał już Hoenessem”, że tak to ujmę publicystycznie. Legenda Bayernu, Uli Hoeness był przez lata określany mianem „Abteilung Attacke”, czyli „wydział ataku”. To Kahn atakował w najlepszym „stylu Hoenessa”. W wypowiedzi dla Bayerischen Rundfunk zaznaczył: „Ten stan alarmowy znamy z przeszłości. Ten cały teatr. To nie jest coś, co przyprawia nas o ból głowy. A fakty są takie, że ma kontrakt i go wypełni. Basta!”. Hasło „basta” błyskawicznie przetaczało się przed media. Nawet Thomas Mueller - przed kamerą BR na pytanie o Lewandowskiego i jego chęć odejścia - powiedział: „Przed nim też był Bayern, który potrafił wygrać Ligę Mistrzów”. Mocne? Mocne! Jednak mistrzem ceremonii był sam Hoeness. „Abteilung Attacke”, a teraz „Ehrenabteilung Attacke” (“Wydział honorowy ataku”), bo Uli to dziś honorowy prezydent klubu.  “Chodzi tylko o kasę, o nic innego” – zaznaczył, co pilnie zanotowali dziennikarze. I dodał: „2 września to się skończy”. 2 września, czyli po zamknięciu okna transferowego. I łaskawie zauważył: „A może nawet za rok Lewandowski podpisze umowę na kolejne lata”… Tak się nie stanie na 100 procent. Już nawet nie na 99 procent, a właśnie na 100 procent! Obóz Lewandowskiego, a przede wszystkim sam Robert, są oburzeni tym, co zadziało się w niedzielę. Żona Anna zapowiada zmiany w życiu, aby się rozwijać, co natychmiast podchwytują niemieckiego media. A menedżer Roberta, przyjaciel od dziecka, Tomasz Zawiślak tak komentuje trening kapitana reprezentacji w Turcji: „Vamos Lewa”!

___________________________________________

tekst ukazał się również w nr20 tygodnika Piłka Nożna

Roman Kołtoń