Subskrybuj
Ekstraklasa

Brutalna weryfikacja beniaminków

2020-12-16

Sezon 2020/2021 PKO BP Ekstraklasy rozpoczęliśmy z trzema beniaminkami – Podbeskidziem Bielsko-Biała, Stalą Mielec i Wartą Poznań, która promocje do wyższej klasy rozgrywkowej wywalczyła w pierwszoligowych play-offach. Zderzenie z polską elitą okazało się brutalne. Górale i Stalowcy zamykają ligową tabelę i są już po pierwszej wymianie trenera.

Pragmatyzm zwycięża

Kilka dni temu Podbeskidzie zdecydowało się rozstać z Krzysztofem Brede. Autorem awansu bielszczan do Ekstraklasy. Nazwisko następcy nie jest jeszcze znane. Stal Mielec z trenerem, który wywalczył prawo gry w najwyższej klasie rozgrywkowej rozstała się jeszcze przed startem sezonu. Zastąpił go Dariusz Skrzypczak, dla którego była to pierwsza samodzielna praca. Wytrzymał dziewięć kolejek, a na trenerską karuzelę wrócił Leszek Ojrzyński. O ile zwolnienie byłego asystenta Dariusza Żurawia mogło wzbudzać kontrowersję, tak wybór Ojrzyńskiego to strzał w dziesiątkę. Trudno w naszej lidze o lepszego fachowca dla zespołu z dołu tabeli.

W najkorzystniejszej sytuacji jest Warta Poznań. Zieloni z trzynastoma punktami zajmują 11. miejsce. Co różni ekipę Piotra Tworka od pozostałych beniaminków? 45-letnie szkoleniowiec od początku był świadomy ograniczeń zespołu. Nastawiał go bardzo pragmatycznie, dzięki czemu udało się ograć Podbeskidzie i Stal. Pozostała dwójka beniaminków żyła naiwną nadzieją, że postawienie na futbol bardziej widowisky, ofensywny, przełoży się na zdobycz punktową. Ekstraklasa szybko te plany zweryfikowała.

Paradoksalnie, przed sezonem to właśnie na Wartę wskazywano jako zespół najsłabszy kadrowo. Mimo to 45-letni szkoleniowiec wyciąga z zespołu 120%. Lecz i Wartę w ostatnich tygodniach trapiły spore problemy.

W drużynie panowała epidemia koronawirusa i Piotr Tworek potrafił mieć czterech zawodników z pola na ławce. Mimo to Zieloni potrafili wygrać arcyważne mecze ze Stalą Mielec i Wisłą Kraków. Cechowała ich bardzo dobra defensywa, która w ostatnich meczach zaczęła przeciekać. Pal licho stracone trzy bramki z Legią, ale cztery gole z Jagiellonią czy kolejne dwa z Pogonią, to poważny sygnał ostrzegawczy. W tych dwóch meczach beniaminek stracił łącznie tyle samo bramek ile w pierwszych siedmiu kolejkach. Zmorą drużyny z Wielkopolski są również końcówki. Zieloni stracili w tym sezonie aż pięć goli w ostatnim kwadransie. Lech, Raków, Jagiellonia – w każdym z tych spotkań Warta traciła cenny punkt po strzale z rzutu karnego w doliczonym czasie gry.

Odzwierciedlenie w liczbach

Liczby twarde potrafią przekłamywać rzeczywistość, więc sięgnęliśmy głębiej. One są jeszcze brutalniejsze dla beniaminków. Poniżej prezentujemy tabelę xPKT po 12. kolejkach PKO BP Ekstraklasy. (źródło: ekstrastat)

 

Algorytm „punktów oczekiwanych” pokazuje, że miejsce w tabeli Stali i Podbeskidzia nie jest przypadkowe, lecz mogli zgromadzić kilka oczek więcej. Natomiast punkty Warty Poznań odpowiadają tym z liczb. Warto zauważyć jak ponad stan gra Zagłębie Lubin oraz niedoszacowaną pozycję Piasta Gliwice, który po dwunastu kolejkach zajmuje trzynaste miejsce, a jeszcze niedawno był "czerwoną latarnią" ligi.

Pozostałe „liczby miękkie” również oddają problemy beniaminków. Analizowaliśmy już niezłą grę defensywną Zielonych. Czternaście straconych bramek (dla porównania: 14 – Cracovia; 13 – Zagłębie i Raków) to wynik przyzwoity, a nawet bardzo dobry jeśli zestawi się go z 28. Podbeskidzia i 25. Stali Mielec. Lecz raptem jedenaście strzelonych goli i xG oscylujące na poziomie 9,83 to wynik najgorszy w lidze.

Górale i Stalowcy tracą mnóstwo bramek. Odzwierciedlenie ma to również w xG przeciwko. Oba zespoły zdecydowanie przodują. Jak słabo radzą sobie w defensywie to może chociaż strzelają dużo? Nic z tego. Podbeskidzie strzeliło raptem 12 goli, a Stal 13. Wynik niewiele lepszy od Warty.

Co z reformą? 

Ratunkiem dla obecnych beniaminków jest tylko jeden spadkowicz. Największe szanse na utrzymanie dajemy poznaniakom, gdyż predestynuje ich do tego pragmatyczny futbol nastawiony na punkty. W ich przypadku kluczowe będzie zimowe okienko transferowe, które pozwoli uzupełnić luki. Argumentem na plus jest również wiara i zaufanie w trenera, który jest świadomy ograniczeń zespołu. Z całą pewnością nie będzie to drugi ŁKS Łódź, bądź Zagłębie Sosnowiec, które z hukiem spadały z Ekstraklasy z rekordowymi wynikami straconych bramek. Wyżej od Podbeskidzia stawiamy ekipę Leszka Ojrzyńskiego, właśnie z uwagi na postać trenera. Punkty wyrwane Zagłębiu czy Lechowi świadczą, że coś w tej drużynie drgnęło. W najgorszej sytuacji mogą być bielszczanie. Ratować Ekstraklasę chcą Rafałem Janickim, który podpisał już kontrakt. Medialne wróble ćwierkają również o Bartoszu Rymaniaku. Nieznane są personalia nowego szkoleniowca, lecz najprawdopodobniej nie będzie to wyszukane nazwisko, a ktoś z trenerskiej karuzeli.

Tak słabe wyniki obecnych beniaminków oraz historie z poprzednich lat ŁKSu Łódź, Zagłębia Sosnowiec, Miedzi Legnica, Sandecji Nowy Sącz etc. pozwalają podważać decyzje o powiększeniu ligi do 18. zespołów. Z każdym kolejnym sezonem widać coraz większą różnicę między Ekstraklasą, a 1. Ligą. Dokoptowanie kolejnych dwóch ekip z niższej klasy rozgrywkowej prędzej spowoduje spadek i tak słabego już poziomu naszej .ligi. Beniaminkowie nie potrafią przestawić się z dominującego stylu gry jaki narzucają zespołom z 1. Ligi, na rzecz bardziej pragmatycznego futbolu opartego na dobrej defensywie. Tylko tak mogą znacząco zwiększyć swoje szanse na utrzymanie w ekstraklasowej „elicie”.

FILIP MODRZEJEWSKI