Subskrybuj
Reprezentacja

Co po Anglii powie „Gary”…

2021-08-31

Patrząc na sytuację tu i teraz w barażach Mundialu 2022 zagraliby: Serbowie, Szwedzi, Szwajcarzy, Ukraińcy, Czesi, Szkoci, Holendrzy, Rosjanie, Macedończycy. I rzecz jasna Węgrzy z naszej grupy I. Tyle, że Węgrzy są do ogrania. Najpierw trzeba jednak pilnie gromadzić punkty we wrześniu!

Znacie Państwo Garego Linekera? Hm, któż z polskich fanów – Czytelników „Piłki Nożnej” - nie zna Linekera? To był kiler, który kilka razy pogrążył reprezentację Polski. Na Mundialu w Meksyku – w 1986 roku – strzelił nam hat-tricka. Józef Młynarczyk trzy razy sięgał do siatki, a Stefan Majewski zagadywany o to spotkanie, po pierwsze się krzywi... Lineker po wspaniałej karierze piłkarskiej (80 meczów w reprezentacji – 48 goli!), przeszedł do świata mediów. „Match of the Day” w BBC nabrał kolorytu, gdy zaczął występować w tej audycji regularnie. Na Twitterze stał się wiodącym „mejwenem”, jakby to ujął Michał Pol. Jego konto obserwuje ponad 8 milionów ludzi. Lineker wyróżnia się zaangażowaniem na tej platformie społecznościowej, ale też – często, choć nie zawsze – trafianiem w sedno. Zdarza mu się też popisywać, jak wówczas, gdy wypalił: „Futbol to jest prosta gra – 22 ludzi przez 90 minut ugania się za piłką, a na koniec i tak wygrywają Niemcy”... Ciekawe, co powie Gary po meczu Polska – Anglia, zaplanowanym na 8. września. Autor 6 goli z Polską (w latach 1986-1991), zapewne interesująco spuentuje bój Polaków i Anglików. Może odniesie się do snajperów i kapitanów obu zespołów, Roberta Lewandowskiego i Hary'ego Kane'a?

Tyle, że opinia Linekera będzie miała wymiar publicystyczny. O wiele ważniejsze będzie zdanie innego Garego. Tego w cudzysłowie pisanego. Cezary „Gary” Kulesza to aktualny prezes PZPN. Sam miał niebanalną karierę piłkarską. Zdołał kilkanaście razy zagrać w ekstraklasie – jeszcze w latach osiemdziesiątych, gdy Lineker był jedną z gwiazd światowego futbolu. I właśnie koledzy w Jagiellonii ochrzcili Kuleszę ksywką „Gary”. I tak zostało do dziś! Kulesza będzie po trzech pierwszych spotkaniach drużyny narodowej w swojej prezesowskiej kadencji. To trzech kolosalnie ważnych spotkaniach, bo stawką tych spotkań będą punkty eliminacji Mundialu 2022 roku: 2 września – Albania, 5 września – San Marino i właśnie 8 września – Anglia.

Jednym z pierwszych spotkań Cezarego Kuleszy w roli szefa PZPN był dialog z prezesem PL2012+ , Włodzimierzem Dolą. Szefa PGE Stadionu Narodowego gościł w siedzibie PZPN przy Bitwy Warszawskiej i zauważył w gabinecie Kuleszy wielkie zdjęcie polskich piłkarzy, słuchających hymnu przed meczem Polska – Niemcy w 2014. To zdjęcie powiesił jeszcze poprzedni prezes związku, Zbigniew Boniek. To upamiętnienie chwili niezwykłej, gdy piłkarze zjednoczeni „Mazurkiem Dąbrowskiego”, pokonali – po raz pierwszy (i na razie jedyny) Niemców. Kulesza zapowiedział, że fotografia z meczu Polska – Niemcy pozostanie w prezesowskim gabinecie. A Dola rzucił: - Oby trzeba było zawiesić kolejną fotografię: składu Polaków na Anglię!

To by oznaczało, że mecz Polska – Anglia dopełnia zwycięstwem trzy wrześniowe mecze eliminacji Mundialu. Że wzbogacamy się o 9 punktów! Że jesteśmy w grze o Mundial! To by znaczyło, że drużynę w końcu poukładał Paulo Sousa. Piszę w końcu, bo to będą już mecze numer 9, 10 i 11. W dotychczasowych 8 było tylko jedno zwycięstwo – z Andorą. To zdecydowanie mniej, niż oczekiwał Boniek, gdy w styczniu angażował Portugalczyka.

Kulesza nie cierpi plotek. Gdy słyszał medialny „przeciek” o Stanisławie Czerczesowie wściekł się. Błyskawicznie zdecydował o spotkaniu z Paulo Sousą. Portugalczyk to nie był jego wybór, ale osłabianie pozycji Sousy nie jest w interesie Kuleszy. - Może pan liczyć na moje wsparcie i zarządu PZPN. Wierzymy w pana pracę, wierzymy w drużynę, wierzymy w awans! - powiedział Kulesza Sousie w piątkowy wieczór. Gdy dopytywałem się, ile trwało spotkanie, usłyszałem, że 90 minut. Niczym mecz! Oby to był dobry prognostyk na wrzesień. W innym przypadku Kulesza znalazłby się – już w pierwszych dniach swojej kadencji – w sytuacji kryzysowej. I to kryzysu, który najbardziej interesuje kibiców – tego związanego z reprezentacją Polski. Kulesza doskonale zdaje sobie sprawę z wagi wyników sportowych. - Rzecz jasna nie ucieknę od odpowiedzialności, jeśli chodzi o reprezentację Polski – przyznaje. I dodaje: - Doskonale znam to z Jagiellonii. Wiem, jak inaczej żyje się w klubie, gdy drużyna wygrywa...

Ponad dekadę trwało zbieranie doświadczeń w Jagiellonii. Gdy Kulesza wkraczał w 2008 roku, to Jaga miała 17 milionów złotych długu. Gdy odchodził, to zostawiał na koncie 8 milionów złotych. I jeszcze 10 milionów zaangażowano w budowę nowoczesnej akademii (6 milionów dołożyło ministerstwo sportu). Co ważniejsze, był to najlepszy czas Jagiellonii w historii. Zespół sięgnął po Puchar Polski, był w finale PP, dwa razy świętowano wicemistrzostwo Polski, a raz trzecie miejsce. Kulesza – jeśli chodzi o Jagę - już zawsze będzie się kojarzył z mocą tworzenia... Rzecz jasna – rządzić klubem, to nie to samo, co PZPN-em... Presja – to już czuje „Gary”. A co dopiero będzie, gdy piłkarzy na murawę wyprowadzą Lewandowski i Kane, walcząc o chwałę gigantów nie tylko klubowych, ale i narodowych...

Sousa nie zrealizował pierwszej misji Zibiego Bońka – misji wyjścia z grupy w finałach EURO. Druga misja może uratować wszystko, tylko, że konieczne są do tego dwie rzeczy: po pierwsze zajęcie w grupie I drugiego miejsca (przed Węgrami i Albanią), a po drugie przebrnięcie przez marcowe baraże. Patrząc na możliwości Polski nie są to zadania niewykonalne. Pobawmy się i spójrzmy na baraże. Gdyby przyjąć stan rzeczy po marcowych eliminacjach, to w grupie A na pierwszym miejscu jest Portugalia, ale na drugim Serbia. W grupie B na pierwszym miejscu Hiszpania, a na drugim Szwecja. W grupie C liderem są Włosi, a za nimi plasuje się Szwajcaria. W grupie D prowadzi Francja, a dalej pozycjonuje się Ukraina. Grupę E wygrają zapewne Belgowie, a na razie na drugim miejscy są Czesi. Pierwsze miejsce w grupie F przypada Danii, a na drugim miejscu są Szkoci. W grupie G znajdujemy niespodziewanego lidera – Turcję, a Holandia jest druga. W grupie H prowadzą Chorwaci z 6 punktami, ale tyle samo punktów zgromadzili Rosjanie. Gdy spojrzy się na tabelę grupy J to istne kuriozum. Na pierwszym miejscu jest Armenia z kompletem 9 punktów! Na drugim, barażowym miejscu, znajdujemy Macedonię Północną – z 6 punktami. Niemcy są dopiero na 3. miejscu, choć też zgromadzili 6 „oczek”. Realnie rzecz ujmując już teraz, Niemcy wygrają tę grupę, a na drugim miejscu mogą być Ormianie, Macedończycy z Północy lub Rumunii albo Islandczycy. Patrząc na sytuację tu i teraz w barażach zagraliby: Serbowie, Szwedzi, Szwajcarzy, Ukraińcy, Czesi, Szkoci, Holendrzy, Rosjanie, Macedończycy. I rzecz jasna Węgrzy z naszej grupy I. Tyle, że Węgrzy są do ogrania. I większość nacji z baraży – przy dobrej grze Polski, z liderem Lewandowskim – też są do pokonania. Pytanie, czy Sousa to dobry trener. Zgodne ze słynną frazą Kazimierza Górskiego. Legendarny szkoleniowiec, który z Polską zajął w finałach Mundialu 1974 roku trzecie miejsce, miał – z takim charakterystycznym lwowskim akcentem - rzec kiedyś o jednym z trenerów: „No kolego, owszem dobry to trener, tyle, że nie ma wyników”…

Mam nadzieję, że Gary powie po wrześniu, że Sousa w końcu ma wyniki. Jak nie, to zacznie się pierwszy poważny kryzys w erze nowego prezesa PZPN. I to kryzys rozpalający wyobraźnię piłkarskiej Polski…

___________________________________________

Tekst ukazał się również w nr 35 tygodnika PiłkaNożna

 

Roman Kołtoń