Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Czas przebić szklany sufit

2020-01-27

Piotr Zieliński jest największą nadzieją polskiej piłki. Reprezentant Polski harmonijnie rozwija się w ekipie Azzurrich będąc jednym z niewielu blasków światła w otchłani mroku, które pochłonęło San Paulo. 25 latek, aby w pełni rozbłysnąć, musi podjąć jednak radykalne kroki. Takim byłoby opuszczenie Neapolu.

Brak „twardych liczb”

Wielokrotnym argumentem „antyzieliński” była mała liczba goli i asyst. Czy to w Napoli, czy w reprezentacji. Trzeba uczciwie przyznać, że 6 trafień i 9 ostatnich podań w 51 meczach w biało-czerwonej koszulce to średni, żeby nie powiedzieć słaby wynik, ale tak zerojedynkowe podejście jest bardzo ograniczające i świadczy o płytkim podejściu do futbolu. Gołym okiem widać progres Piotra Zielińskiego, mimo stopniowej degrengolady ekipy spod Wezuwiusza. 25 latek z sezonu na sezon jest coraz ważniejszą postacią w drużynie, a miejsce w jedenastce ma niepodważalne. Potwierdza to statystyka spotkań Serie A, gdyż nasz bohater tylko raz nie wyszedł w podstawowym składzie. Aby potwierdzić wpływ Zielińskiego na grę wicemistrzów Włoch wystarczy przytoczyć kilka liczb. Były zawodnik Udinese oraz Empoli posłał największą liczbę podań w, tak zwaną, „trzecią tercje” boiska, która jest kluczowa w transporcie piłki pod bramkę rywala. Wg bazy danych portalu fbref.com, wynosi ona aż 183, ale jeszcze bardziej interesująca jest statystyka włoskiego oddziału Opty. Wyliczyli oni, że aż 21% wszystkich podań Ziela to właśnie zagrania wertykalne w ostatnią strefę pola gry. Polak lideruje tej klasyfikacji jako jedyny gracz Serie A przekroczył 20%. Myślę, że duży wpływ miała na to praca 25 latka pod okiem Carlo Ancelottiego. Włoch często żonglował ustawieniem Zielińskiego, który pod jego wodzą zaczął grać głębiej. Czasem nawet na pozycji numer 6. Pozwoliło to mu zrobić duży progres w kreacji i regulowaniu tempa gry.

Czas na nowe wyzwania

Piotrek Zieliński musi wyjść ze swojej strefy komfortu. Nie cierpię tego pseudomotywacyjnego sloganu, które stało się wytrychem dla coachów, ale idealnie obrazuje ono metafizyczny stan 25 latka. Myślę, że jego rozwój dość mocno ogranicza rozkładający się projekt Aurelio de Laurentisa. Sam właściciel SSC Napoli dostrzega konieczność przebudowy drużyny, więc to byłaby szansa dla reprezentanta Polski, który w ekipie Azzurrich rozgrywa już czwarty sezon. Alessandro Costacurta, legenda Calcio, po niedzielnym hicie Serie A postawił następującą tezę: „Jak dla mnie Piotr Zieliński grałby w pierwszym składzie Juventusu. Jest lepszy od Rabiota i Ramseya. Ma świetnie ułożoną stopę, technikę jak zawodnicy światowej klasy. Brakuje mu tylko ostatniego kroku, żeby odnieść jeszcze większy sukces”. Można się spierać z pierwszą częścią tej wypowiedzi, gdyż Francuz, a zwłaszcza Walijczyk, to zawodnicy o niezłej jakości i solidność, choć o potencjale niższym od Ziela. Lecz ostatnie zdanie idealnie puentuje całe „zjawisko” jakim stał się Polak. Neapol był idealnym miejscem na rozwój pod okiem Maurizio Sarriego, lecz były zawodnik Empoli dobił na San Paulo do szklanego sufitu. Aby go rozbić, aby, słowem Jerzego Brzęczka, „coś przeskoczyło w głowie” potrzebuje impulsu, bodźca, którego pod Wezuwiuszem już nie dostanie.  

FILIP MODRZEJEWSKI