Subskrybuj
Ekstraklasa

Czy w Krakowie powinny być 2 rzuty karne?

2020-11-22

W niedzielę doszło do ciekawego starcia w rozgrywkach PKO Bank Polski Ekstraklasy. Cracovia Kraków na własnym boisku podejmowała Legię Warszawa. Spotkanie zakończyło się wygraną drużyny ze stolicy, jednak w głowach kibiców pozostał niesmak związany z sytuacją z ostatniej akcji meczu. Czy Pasom należał się rzut karny?

Sytuacja, która wzbudziła ogromne kontrowersje miała miejsce w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Z rzutu wolnego piłka została dośrodkowana w pole karne. Tam wyskoczył do niej Filip Piszczek (Cracovia), który skierował piłkę w stronę bramki. Futbolówka zatrzymała się na ręce Tomasa Pekharta i została wybita. W tym momencie sędzia meczu Piotr Lasyk zakończył spotkanie. Do akcji wkroczył VAR, którego w tym meczu obsługiwali Krzysztof Jakubik i Marcin Boniek. Po szybkiej analizie uznali oni, że arbiter boiskowy popełnił oczywisty błąd i zarekomendowali obejrzenie sytuacji. Piotr Lasyk obejrzał sytuację na monitorze, jednak mimo to podtrzymał swoją decyzję i zakończył mecz. 


Link do sytuacji: TUTAJ.

Zacznijmy od tego, czy VAR miał w ogóle prawo interweniować, gdy było już po meczu? Oczywiście, że tak. VAR ma prawo przeanalizować ostatnią akcję meczu i w razie konieczności interweniuje. Podobny przypadek był na meczu  Bundesligi, gdzie zawodnicy musieli wracać z szatni, aby wykonać rzut karny.

Przejdźmy zatem do analizy zagrania piłki ręką przez Pekharta. Przede wszystkim ręka powiększa obrys ciała. Czy jest to wykonane w sposób naturalny? Każdy z pewnością będzie miał swoje zdanie w tej kwestii. Czy zagranie to było rozmyślne? Na upartego możemy doszukać się tutaj ruchu ręki do piłki, co sugeruje, że było to celowe działanie obrońcy. Możemy poruszyć kwestię bliskiej odległość, jednak pamiętajmy, że piłka została dośrodkowana z daleka i zawodnik musi się jej spodziewać w swoim pobliżu. Dodatkowo ręka ta zablokowała strzał na bramkę. Moim zdaniem kwalifikowało się to do podyktowania rzutu karnego. 

Sytuacja ta może i nie jest do końca zrozumiała i z pewnością każda ze stron znajdzie trafne argumenty na obronienie swoich racji. Moim zdaniem rzut karny byłby lepszą decyzją niż granie dalej. Bardzo nie podobało mi się tzw. sprzedanie decyzji. Sędzia VAR wzywając arbitra boiskowego, uznaje, że został popełniony poważny błąd, a zatem opowiada się za ręką i rzutem karnym. Po wideoweryfikacji, sędzia Lasyk pozostał przy swojej decyzji. Już na tym etapie widzimy, że sytuacja ta nie była oczywista dla arbitrów meczowych. Idąc dalej tym tokiem, czy interwencja VAR-u była wskazana? Pamiętajmy, że ideą tego systemu nie jest robienie z kontrowersji jeszcze większej. Z pewnością sytuacja została źle zarządzona przez arbitrów.


Klip do sytuacji: TUTAJ.

W tym meczu doszło do jeszcze jednej ciekawej sytuacji. Miała ona miejsce w 48. minucie meczu, gdzie piłkarze Legii domagali się rzutu karnego. Czy ich pretensje były słuszne? Przyznaję, że po obejrzeniu powtórek byłem pewien, że arbiter popełnił błąd i powinien on podyktować rzut karny i ukarać faulującego żółtą kartką za nierozważny atak. Nie ma to znaczenia, że zawodnik najpierw trafi w piłkę, a następnie 'skasował' rywala. To nie jest żadne wytłumaczenie.

Jednak po obejrzeniu zdjęć wykonanych przez FotoPyK (zobacz je tutaj), zmieniłem całkowicie swoje zdanie. Widać doskonale, że mimo dynamicznego wejścia, to gracz Legii kopie rywala. W takich sytuacjach oceniamy kolejność zdarzeń, co sędzia Lasyk zrobił prawidłowo.

Łukasz Rogowski