Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Dlaczego Jose Mourinho jest najlepszym kandydatem na trenera Bayernu?

2019-11-03

Niko Kovac nie jest już trenerem Bayernu Monachium. Posada Chorwata wisiała na włosku już jakiś czas, ale czarę goryczy przelała sobotnia porażka z Eintrachtem Frankfurt aż 1:5! Dla Bawarczyków była to najwyższa porażka od ponad dziesięciu lat. Byłego trenera Orłów nie zdołał uratować nawet Robert Lewandowski, który strzelił swoją kolejną bramkę. Teraz na Allianz Arena trwa paniczne poszukiwanie następcy. Dla mnie odpowiednim wyborem dla mistrzów Niemiec jest… Jose Mourinho! Dlaczego?

Trener zadaniowiec

Dla mnie trenerzy dzielą się głównie na dwa nurty. Rewolucjonistów, którzy pełnią również poniekąd role dyrektora sportowego zmieniając całą strukturę, wizję, organizacje oraz funkcjonowanie klubu. Takimi postaciami są m.in.: Pep Guardiola, Jurgen Klopp czy Diego Simeone. Ta druga strona to zadaniowcy, którzy podpisują kontrakt i interesują ich tylko losy oraz wyniki pierwszej drużyny. To najczęściej futbolowi pragmatycy, którzy rezultat spotkania stawiają ponad styl. Takim typem jest Jose Mourinho. Trener cyniczny, dla którego trzy punkty są najważniejsze, nie zważając na koszta. Uważam, że Bayern potrzebuje właśnie kogoś takiego. Dla Bawarczyków sukcesy i trofea są jak tlen. Nie zadowolą się już tylko mistrzowską paterą czy pucharem Niemiec, gdyż to do gabloty dorzucić potrafił nawet powszechnie krytykowany i podważany Niko Kovac. FCB staje się pomału karykaturą swojej dawnej potęgi, a osoby Hoenessa, Rummenigge czy, ekhem, Salihamidzicia są częściej obiektem kpin i szydery niż symbolem władzy i potęgi. Można powiedzieć, że cała trójka i ich wypowiedzi przypominają bardziej postacie z „muppet show”, niż zarządców poważnego klubu ze ścisłego europejskiego topu. Bardzo negatywnie na ich reputacje wpłynęły słowa władzy, która sprzeciwiała się obecnemu szaleństwu na rynku transferowym. Nawet jeśli był w tym jakiś promil racji, to nie ma innej drogi, aby osiągnąć sukces. Zrozumiał to nawet Robert Lewandowski, który krytykował taką postawę przełożonych. Gdy wydawało się, że latem coś drgnęło w postaci transferów Lucasa Hernandeza i Benjamina Pavarda, na Allianz Arena nastąpiło standardowe przeciąganie liny w sprawie Leroya Sane. Ostatecznie Niemiec nie trafił do Monachium, a kibice musieli zadowolić się transferem Ivana Perisicia i Philippe Coutinho, czyli kolejnym po Jamesie Rodriguezie „odrzucie” hiszpańskiego giganta. Bayern na gwałt potrzebuje sukcesu i jest na bardzo dużym musiku. Podobna sytuacja po rozstaniu z Manchesterem United spotkała Jose Mourinho. Zwolnienie z Old Trafford spowodowało, że Portugalczyk stał się obiektem kpin, a jego renoma, podobnie jak w przypadku Bayernu, runęła w gruzach. Były szkoleniowiec m.in. Realu Madryt ma bardzo dużo do udowodnienia. Musi pokazać, że nie jest "przeterminowanym" nieudacznikiem i „zdziadziałym” posiwiałym panem, który nie nadaje się do pracy we współczesnym futbolu. To bardzo krzywdząca opinia, ale kibice i media bardzo lubią skrajności zapominając o tym co było raptem kilka miesięcy wcześniej, gdy Mou zdobywał wicemistrzostwo Anglii, a do klubowej gabloty dorzucił puchar Ligi Europy. Z pewnością nabrał on sporego dystansu, a jego praca w roli telewizyjnego eksperta pokazała, że dalej jest pełni pasji do piłki i swojej pracy. Jest to postać bardzo charyzmatyczna, budząca ambiwalentne odczucia, ale nie można mu odmówić sukcesów i wpływu na obecny futbol. Wielki Mou - arogancki, buńczuczny i pretensjonalny. Zupełnie taki jak Bayern. Duet, który przez ostatnie lata był głównie obiektem żartów, mógłby stworzyć ciekawy projekt. Wielokrotnie wymienia się nazwisko chociażby Erika ten Haga, ale trudno oczekiwać, żeby opuścił on Ajax Amsterdam. Z drugiej strony, czy nie byłaby to po prostu trochę lepsza wersja Niko Kovaca? Owszem, Holender bardzo dobrze zna funkcjonowanie monachijskiego klubu, gdyż pracował w nim wiele lat, ale to jednak nadal trener na dorobku, który przede wszystkim, stawia na wizję rozwoju, która W PRZYSZŁOŚCI ma zaowocować w trofea. Preferowanym stylem i filozofią gry to jemu jest zdecydowanie bliżej bawarskich marzeń, ale nie mogą oni pozwolić sobie na kolejne lata oczekiwań. Potrzebuje jest wynik tu i teraz.

Trener z nazwiskiem i symbol oblężonej twierdzy

Przykład Niko Kovaca pokazał, jak bardzo monachijczycy potrzebują trenera z nazwiskiem. Można się śmiać z legendarnego FC Hollywood, ale duch tamtej drużyny dalej krąży po szatni Allianz Areny. To, jak szybko Chorwat stracił posłuch u piłkarzy pokazuje, jak bardzo potrzebują oni rządów twardej ręki i autorytetu w postaci trenera. Jose, mimo ostatnich wyników, dalej budzi respekt i szacunek. Kovac pokazał również jakie trudności napotyka trener na dorobku w takim klubie jak Bayern. "To nie jest Eintracht Frankfurt" usłyszał już w pierwszych tygodniach nowej pracy, bardzo szybko tracąc zaufanie gwiazd albo, jak kto woli, w ogóle go nie zyskując. Od 40 lat nie prowadził ich szkoleniowiec z tak przeciętnym CV. Chorwat nie ma za sobą pasma sukcesów jako trener, ani jako piłkarz. Co innego Mourinho, którego dokonań nie trzeba przypominać. Dodatkowym atutem dla Portugalczyka są jego „mind games”. Obecnie Bayern przypomina bardziej oblężoną twierdzę, która musi odpierać ataki z każdej strony. Kto sobie radzi z tym lepiej od Mou? To on potrafi skupić na sobie całą atencję, uwagę i zawzięcie bronić piłkarzy, których zresztą Kovac często krytykował spychając odpowiedzialność, ze swoich, na ich barki. Dla mojej tezy nie bez znaczenia jest również styl gry preferowany przez Portugalczyka. Preferuje on grę z kontrataku, a właśnie taki trend panuje obecnie w rozgrywanych systemem pucharowym, czyli mecz i rewanż. Można powiedzieć, że ostatnie sezony pokazały, że nie opłaca się w pełni dominować nad rywalem w postaci posiadania piłki, a dużo skuteczniejsze są zabójcze kontry. W poprzednich latach wielokrotnie pokazał to Real – trzykrotny zwycięzca Ligi Mistrzów z rzędu, czy chociażby niedawni finaliści Liverpool i Tottenham. Można wiele zarzucić Mourinho, ale znikąd nie wziął się jego pejoratywny przydomek „Mr Autobus”. Portugalczyk potrafi obrzydzić rywalom futbol, a przy tym zadać ostateczny cios prowadzący do triumfu. I tego potrzebuje Bayern Monachium.  

FILIP MODRZEJEWSKI