Subskrybuj
Europejskie Puchary

Dlaczego Piast żegna się z Ligą Mistrzów? Czego zabrakło?

2019-07-17

W rewanżowym spotkaniu eliminacji Ligi Mistrzów zespół Piasta Gliwice przegrał u siebie z mistrzem Białorusi. Zespół Waldemara Fornalika w dwumeczu wyglądał zdecydowanie lepiej i po pierwszym meczu to mistrz Polski był stawiany w roli faworyta do awansu do kolejnej rundy rozgrywek. Ale od początku.

PIERWSZY MECZ POZWOLIŁ WIERZYĆ W SUKCES

Mecz w Borysowie to niespodziewana dla wszystkich przewaga Piasta. Zespół z Gliwic wyglądał lepiej od gospodarzy, piłkarze Fornalika zagrali ofensywny futbol i zaskoczyli tym wszystkich. Nie tylko przeciwników, ale cały futbolowy świat (ten interesujący się Ligą Mistrzów na tym poziomie rozrywkowym). Piłkarze Mistrza Polski prezentowali ciekawy styl, prowadzili piłkę, atakowali, wysoki pressing pomagał w szybkim odbiorze futbolówki jeszcze na połowie przeciwnika. W pierwszym meczu na Białorusi nie brakowało prawie niczego. Piszę prawie, bo Piastowi brakowało bramek, konsekwencji w wykorzystywaniu akcji pod i w polu karnym rywali. Dość wspomnieć, że jeszcze przed przerwą mogli podwyższyć wynik, a wiemy jak działa na przeciwnika, stracona tak zwana „bramka do szatni”. Mecz skończył się wynikiem remisowym, po tym jak uśpiona defensywa zespołu Fornalika pozwoliła na strzał sprzed pola karnego, który zmienił na bramkę Stanislav Dragun. Kluczowe mogły okazać się zmiany, jednak tych trener Gliwiczan szczędził, prócz jednej wymuszonej, nie zrobił ich aż do 85 minuty. Być może miałoby to kluczowe znaczenie w kontekście rewanżu. Możemy gdybać, dziś już się tego nie dowiemy. Wynik 1:1 na wyjeździe z tak mocnym i doświadczonym w Europie rywalem był co najmniej zadowalający, jednak po takiej grze jaką piłkarze Mistrza Polski zaprezentowali na tle rywala został lekki niedosyt.

REWANŻ 

Przed drugim spotkaniem to drużyna z Polski wydawała się być bliżej awansu do kolejnej rundy. I mimo, że podczas weekendu przed spotkaniem rewanżowym rozegrali (przegrany po bezbarwnej grze) mecz o Superpuchar Polski, to skład w tym meczu był cokolwiek eksperymentalny. Trener sprawdzał sprowadzonych zawodników, zmienił względem pierwszego spotkania w Lidze Mistrzów połowę drużyny. Według wielu obserwatorów było to najzwyczajniej w świecie ustawienie zespołu tak, by ci najważniejsi zawodnicy zdążyli się zregenerować na rewanż. W meczu u siebie Piast również był zespołem lepszym. Od początku spotkania widać było, że cały sztab szkoleniowy zdaje sobie sprawę z wagi spotkania. Od pierwszego gwizdka zespołem dominującym na boisku było BATE Borysów. Wyglądało to zupełnie klasycznie, zespół gospodarza nie chciał stracić bramki, bo wynik z poprzedniego spotkania był zadowalający, natomiast zespół gości od początku meczu wziął się ostro do roboty, żeby zbudować przewagę strzelając gola już na początku meczu. Tak się jednak nie stało. Piłkarze z Gliwic świetnie ustawili się w obronie i wszystkie ataki, które podejmował zespół z Białorusi kończyły się na obronie Gliwiczan.

NIC NA SIŁĘ 

Mistrzowie Polski nie starali się forsować obronny przeciwnika. Wyglądało to tak, jakby zaliczka z pierwszego spotkania była pewniakiem do awansu. Wrzutka Valencii i gol Czerwińskiego przyniósł upragnione prowadzenie Piastowi i tylko upewnił Gliwiczan w tym, że awans już mają w kieszeni. Nic bardziej mylnego, chociaż to Piast grał piłką, a zawodnicy BATE od pewnego momentu w meczu tylko za nią biegali. Lepiej nie mogło się układać szczególnie, że przeciwnik w pierwszej połowie nie oddał żadnego celnego strzału.

ZACHOWAWCZO, BEZ KONSEKWENCJI 

To czego zabrakło w obu meczach piłkarzom Waldemara Fornalika to konsekwencja w grze i bramki. Oba mecze zaczynali od prowadzenia i o ile w pierwszym spotkaniu do „dobicia” rywala było już na prawdę blisko, to w meczu decydującym o awansie brakowało zdecydowania i chęci podwyższenia wyniku, ale także formy Frantiska Placha. Niestety bramki, które padły trzeba w znacznej części zapisać na jego konto. I choć po meczu trener uciął komentarze na ten temat nie obwiniając za porażkę konkretnego zawodnika, to brak formy z poprzedniego sezonu Lotto Ekstraklasy, w którym Plach niejednokrotnie ratował swój zespół i w wielkim stopniu przyczynił się do mistrzostwa kraju, teraz skutkował utratą obu bramek po indywidualnych błędach słowackiego bramkarza. Piłkarze z Gliwic harowali na boisku, jednak dwa stałe fragmenty przesadziły o awansie zespołu z Białorusi. 

EUROPEJSKIE PUCHARY - EPIZOD DRUGI

Piast nie żegna się z pucharami. Zagra w II rundzie eliminacji Ligi Europy z zespołem z Łotwy. Teoretycznie rywal jest łatwiejszy, Ryga FC to debiutant w pucharach, ale Piast też nie jest w nich stałym bywalcem. Czy tym razem rywal okaże się do przejścia? Przykład dwumeczu z BATE pokazał, że nie można nic przewidzieć przed spotkaniem - nawet jeśli jeden z rywali jest zdecydowanie wyżej notowany. Być może jest to szansa na awans. Zespół ze Śląska musi ją teraz wykorzystać w stu procentach. Kolejna taka szansa może się szybko nie powtórzyć.

PAWEŁ STAŃKO