Subskrybuj
Ekstraklasa

"Gdy kluby płacą na czas, chłopakom lepiej się gra" Euzebiusz Smolarek dla PF.

2020-04-02

Prawda Futbolu nie śpi i działa mimo panującej pandemii. Tematem, którym się zajmę jest decyzja Rady Nadzorczej Ekstraklasy SA o zmniejszenie wynagrodzeń dla wszystkich piłkarzy o 50%. Jak podejść do klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej, jeżeli nie wszystkie z nich płacą na czas? Zalegają z wypłatami. 

Pieniądze to zawsze temat tabu. Od tego raczej nie uciekniemy, bo szczególnie w piłce były i są duże, ale w sytuacji, jaka się dzieje obecnie na świecie mam przeświadczenie, że gospodarowanie ich będzie na innym poziomie niż do tej pory. Dlaczego? Dajmy tutaj przykład polski. Duże kluby typu Legia, Lech bądź Wisła Kraków, żyją z dnia meczowego. Zaczynając od samych biletów poprzez catering kończąc na merchandisingu (koszulki, szaliki itp.) No dobra, ale co z klubami, które nie mają aż takich przychodów? Przykład pierwszy z brzegu? Właściciel Rakowa Częstochowa Michał Świerczewski, organizując mecze Rakowa w Bełchatowie bardziej do interesu dołoży niż zarobi, bo niestety brak stadionu to wielki ból zęba. Dnia meczowego jako takiego raczej nie ma. Nie każdy skłonny jest jeździć do Bełchatowa 80 kilometrów na mecze swoich ulubieńców.

Na stronie Polskiego Związku Piłkarzy pojawił się artykuł o tym, że piłkarze Ekstraklasy, 1 ligi, 2 ligi, 3 ligi oraz klas niższych nie dostają na czas swoich wypłat. Na radar wzięto dokładnie 1004 piłkarzy. Jak dokładnie czytamy na stronie:

„Piłkarz w Polsce boryka się z nieterminowymi wypłatami wynagrodzenia, zatrudniony jest w oparciu o mało korzystne i potencjalne niebezpiecznie skonstruowane umowy oraz odczuwa pewien dyskomfort w związku z bezpieczeństwem swojego zatrudnienia (...). 37% piłkarzy poniżej 18 roku życia nie posiada swojej kopii umowy z klubem” 

Pytanie nasuwa się jedno: Gdzie są pieniądze z klubu? Zniknęły. Fakty są takie, że ponad połowa klubów polskiej Ekstraklasy przekracza budżet klubu, by tylko wypłacić wynagrodzenia piłkarzom. Źle zbilansowany budżet klubu powoduje, że niedługo takiego klubu może po prostu nie być. Jeżeli czytamy, że Lechia Gdańsk z potencjałem na mistrzostwo oraz europejskie puchary nie dostała jeszcze wypłat (obiecanych) za zdobycie Pucharu Polski to gdzie w tym sens i logika? Brak.

W moim przekonaniu w obecnych czasach, jeżeli piłkarze będą mieć ucinane premie to wiadomo z jakich względów. Dla piłkarzy nie powinien to być problem, bo jeżeli dobrze zarządzają swoimi budżetami to połowa wypłaty powinna im w zupełności starczyć funkcjonowania na poziomie. Tutaj rodzą się pytania: „Jak być mądrym i mieć odłożone pieniądze na czarną godzinę?” 

Do całej sytuacji na kanale Prawda Futbolu odniósł się 49 krotny reprezentant Polski, a obecnie prezes Polskiego Związku Piłkarzy - Euzebiusz Smolarek. Jak na obcięcia zarobków zapatruje się sam "Ebi"? „Można powiedzieć, że to pokazuje jak w tym momencie kluby wyglądają finansowo. Korona wirus okej to jest straszne, ale wcześniej kluby już nie płaciły (...). Po co podpisywać kontrakty i obiecywać chłopakom duże kwoty, jeżeli kluby już wiedzą, że tak ich nie zapłacą” oraz nadmienia „Nigdy nie powiedziałem w mediach jak sugerowano, że jak piłkarz zarabia 10 tysięcy to dla niego jest za mało”.

Cały wywiad z Euzebiuszem Smolarkiem dostępny jest >>tutaj<<.

Maciej Kuska