Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Gdzie żar? Gdzie COJONES, panie Simeone?

2019-11-29

Diego Simeone osiągnął to, do czego dąży każda drużyna w historii klubowej piłki nożnej: regularność. Jego Atletico Madryt jest niezawodne, jeśli chodzi o spełnianie minimalnych celów, które pozwalają mu wygrywać wiele spotkań i rzadko odczuwać gorycz porażki. Przez lata uniemożliwiło to ponowne zobaczenie Rojiblancos w głębokim kryzysie. Cholo nigdy nie da wymknąć się sytuacji spod kontroli do tego stopnia, że ​​będzie musiał podjąć radykalne kroki i prowadzić rozmowy na krawędzi otchłani. Emanuje spokojem i błagalnymi tonami uderza w słowo „cierpliwość”.

Niebezpieczna stagnacja

Po osiągnięciu stabilizacji w czołówce i nieustannego kąsania dwóch gigantów – Realu i Barcelony, niebezpieczeństwem jest gentryfikacja i stagnacja. Postawa tego, który ma dużo, ale wie, ile go to kosztowało, jest zwykle konserwatywna. Wymagania Simeone wobec piłkarzy są proste. Jego często powtarzane słowa to: „jeśli zrobisz to, co wymagam, nigdy nie będziesz mieć wątpliwości co robić”. To co osiągnął przez tyle lat jako trener Atletico jest historyczne i niepodważalne, ale teraz to ponownie po jego stronie jest piłeczka, którą musi odbić. Cholo, czyż nie potrzebujesz odwagi?

Konieczność rozwoju

Diego Simeone ma niepodważalną pozycje wśród fanów, lecz coraz liczniejsza grupa kibiców Atleti wymaga kolejnego kroku w rozwoju sportowym. Cerezo wraz z Gilem nie odczuwają takiej pilności, gdyż są bardzo zadowoleni z obecnej sytuacji. Los Colchoneros co roku grają w Champions League i utrzymują się w TOP3 La Ligi, prawie do końca walcząc o tytuł. Sprzedaż zawodników i stabilność sportowa uratowała podłoże ekonomicznie, co pozwala na nieco większą zdolność wydatkową każdego roku. Ten spokój jest również ceniony przez Simeone, który dąży do poprawy, ale zawsze ze strachem, że krok zbyt ryzykowny może stworzyć pęknięcie w jego skonsolidowanej strukturze drużyny. Lecz mijają miesiące, sezony i zawsze pojawia się ktoś lepszy. Cholo Simeone jak mantrę powtarza zdanie, że jego zadaniem jest tylko „skrócenie okresu między mistrzostwami”, lecz zawsze pojawia się moment w sezonie, w którym Barcelona pokazuje jaki jest pułap obecnego projektu.

Każdy kij ma dwa końce

W La Lidze FC Barcelona z roku na rok prześciga Atletico, które za kadencji Simeone, jeszcze nie wygrało z Dumą Katalonii w meczu ligowym. Po każdej porażce z Blaugraną, Cholo słyszy wokół opinie, które namawiają go do rewolucji fundamentów, ponieważ każdy bezpośredni pojedynek z Barceloną sprawiał, że Atleti szybko pozostawało w tyle w walce o tytuł. Dużo jest głosów, że w sezonach, w których Real lub Barca nie zdobędą 90 czy 100 punktów, Atletico musi być mistrzem. Ale ten krok do przodu, który jest konieczny, aby to się stało, mógłby mieć skutek odwrotny i  doprowadzić do większego regresu. Nie bez powodu Simeone zawsze decyduje się zachować to co osiągnięte, zdobyte, aby nie ryzykować utraty solidnych fundamentów, na których wzrosły plony jego pracy, a tego wymaga zmiana proporcji. Lecz każdy kij ma dwa końce, bo dzięki temu Rojiblancos ustabilizowali swoją pozycję na drugim lub trzecim miejscu, co jest godne podziwu, ale zmniejsza to szansę powodzenia na kolejne mistrzostwo. Jak to w 2014 roku, w którym nie mieli nic do stracenia, a wszyscy fani przecierali oczy, widząc, jak ich zespół jest odważny i zostawia serce na boisku.

Bezgraniczna wiara w Cholismo

Simeone nalega, aby nie uciekać od tego, co zbudował i czym jest i było Atleti. Największym i, być może, najtrudniejszym zadaniem Cholo będzie ponowne wskrzeszenie ognia, tego buntu, którym charakteryzowało się Cholismo i za którym wszyscy tęsknią. To co widziało Vicente Calderon, a nie dane było zobaczyć na Wanda Metropolitano. Wizyta niemrawej na wyjazdach Barcelony to idealny czas, aby się zbuntować i zjednoczyć, lecz aby pokonać Barcę, nie możesz robić zawsze tego samego. Tego co zawsze.

FILIP MODRZEJEWSKI