Subskrybuj
Ekstraklasa

Gorzki śpiew Skowronka! Co dalej z Wisłą Kraków?

2020-08-29

Sezon 2020/2021 PKO BP Ekstraklasy można uznać za rozpoczęty. Jesteśmy już w trakcie drugiej serii spotkań, a w dzisiejszym tekście przyjrzymy się Wiśle Kraków. 

Dla drużyny Białej Gwiazdy sezon 2019/20 to sezon, który śmiało można nazywać historycznym, nie ze względu na boiskowe sukcesy, lecz na transformacje i wyciągnięcie klubu z - nie bójmy się użyć tego słowa - bagna. Sytuacja wydawała się gorsza niż beznadziejna, spadek klubu z ekstraklasy równał się ze spadkiem klubu nawet do 4 ligi. Wtedy klub postanowił zatrudnić w miejsce Macieja Stolarczyka trenera Skowronka, mimo mieszanych uczyć kibiców, zarząd podjął decyzje. Okazała się ona strzałem w sam środek tarczy. Artur Skowronek dokonał rzeczy niemożliwej i wyciągnął klub z sytuacji tragicznej i za te dokonania należy mu się pomnik. 

Nowy sezon zapowiadał się znakomicie. Obiecujące transfery, sponsorzy, genialna, ciężka, codzienna praca zarządu wyprowadziła klub z kryzysu, a kibicom dała nadzieję na szybki powrót Wisły z najlepszych lat. Niestety realia okazały się z goła odmienne. Wstydliwa porażka w Pucharze Polski z drużyną KSZO, nudny remis na otwarcie sezonu z Jagiellonią i przegrana w słabym stylu ze Śląskiem Wrocław i właśnie stylowi się dziś przyjrzymy. 

Każde z trzech rozegranych spotkań to trzy różne drużyny. Przed każdym spotkaniem trener wymienia pół składu. Z jednej strony to naturalna reakcja na słabą postawę niektórych zawodników, z drugiej pokazuje brak stabilizacji i przygotowanego składu, zbudowanej w okresie przygotowawczym drużyny i to mimo tego, że klub zapewnił do tego wszystkie niezbędne warunki. 

Mówi się, że problemem polskich drużyn jest to, że nie grają aby wygrać, tylko aby nie przegrać, co zawsze się mści. Tak wygląda gra w wykonaniu drużyny z Reymonta. Brak stylu, który przez lata był określany jako ofensywny, a kibiców przyzwyczaił do wielu strzelanych bramek i spektakularnych akcji, za co wszyscy pokochali Wisłę. Przeglądając Twittera można zobaczyć wiele wpisów, które mówią o tym, że można przegrać, ale walcząc o każdy metr boiska. Pokazując styl i przygotowane przez trenera konstruktywne akcje, które są konsekwentnie powtarzane i realizowane. 

W spotkaniu ze Śląskiem Wrocław nie było żadnego z powyższych. Piłkarze grali powoli, bez pomysłu, mieli wiele strat wynikających z niecelnych podań, brakowało ruchu i gry bez piłki. Pierwsza bramka wpadła po błędzie Janickiego, który na tym poziomie po prostu nie może się przytrafiać. Mimo sprowokowania karnego, nie można mieć zarzutów do gry Klemenza, walczył o każdy metr i wiele razy z poświęceniem przerywał akcje przeciwnika. Ocenić należy postawę Lisa. W ostatnim meczu mógł lepiej zachować się przy strzale Makuszewskiego w środek bramki, a druga bramka strzelona przez drużynę trenera Lavicky powinna zostać zapisana na konto młodego bramkarza, który wahał się między wyjściem z bramki, a pozostaniem w niej. Drugi bramkarz Michał Buchalik, jest może mniej efektowny, ale zdecydowanie bardziej efektywny. Solidnie prezentowała się dwójka środkowych pomocników - Basha i Zhukov, którzy wracają do dobrej formy z poprzedniego sezonu. Grę kreował Kuba Błaszczykowski, wystawiany w tym sezonie na pozycji 10, a na skrzydłach wspierać go mieli Savić i Yeboah. O ile ten drugi w swoim debiucie zaprezentował się bardzo dobrze dając nadzieje kibicom, to Savić rozkręcał się bardzo powoli i kiedy złapał rytm i zaczął stwarzać zagrożenie pod bramką Śląska, to został zmieniony przez Maka. Na szpicy fatalnie zaprezentował się Beqiraj, nie dość, że nie wykorzystał 100% sytuacji to jego postawa na boisku pozostawiała wiele do życzenia, zero pressingów na obrońców, przetrzymania piłki, brak szukania gry, tym bardziej dziwi postawa trenera, który trzymał zawodnika do samego końca. Solidne występy zaliczyli Sadlok i Szot, którzy zostawili na boisku wiele zdrowia i prezentowali się dobrze w ataku jak i obronie. 

Kluczowe słowo to "styl". Jeśli drużyna nie ma narzuconego stylu, w którym dobrze czują się zawodnicy, to pojawiają się błędy indywidualne. Wydaje się też, że piłkarze są nieprzygotowani fizycznie do początku sezonu. Trener Skowronek wziął na siebie przygotowania motoryczne zwalniając trenera Leszka Dyję, który dał się poznać jako świetny fachowiec, a braki motoryczne są widoczne gołym okiem. Biorąc pod uwagę dobre zdrowie zawodników, można mieć tylko nadzieję, że zawodnicy odpalą w ciągu kilku najbliższych kolejek. 

Wielu kibiców otwarcie domaga się zwolnienia trenera, żeby zgasić pożar w zarodku i nie powtarzać scenariusza z poprzedniego sezonu. Znając cierpliwość i doświadczenie zarządu, możemy się spodziewać kolejnych szans dla trenera, lecz każda z nich może być ostatnią. Nie zmienia się tylko jedno, Wisła Kraków nadal budzi emocje i za to kochają ją fani Białej Gwiazdy. 

Bartosz Lisowski