Subskrybuj
Reprezentacja

Helik i Augustyniak wśród stoperów Paulo Sousy?!?

2021-03-04

Kiedy na początku stycznia zastanawialiśmy się w Prawdzie Futbolu którzy zawodnicy powinni współtworzyć "turniejową czwórkę" stoperów prowadzonej przez Jerzego Brzęczka reprezentacji - sytuacja wydawała się mocno sielankowa. Glik "przeskoczył" słaby początek w Benevento i zbierał świetne noty za swoje występy w Serie A na przełomie roku. Walukiewicz "nie pękł" i bardzo dobrze wprowadził się do reprezentacji, wyglądając dobrze również na tle poważnych rywali. Southampton Bednarka obracało się między 4 a 8 miejscem w Premier League - i nawet jeśli czasem "nie dojeżdżało" w ofensywie, w 17 kolejkach z Polakiem w składzie aż 13 razy straciło 1 bramkę lub mniej, w tym 8 razy zagrało na zero z tyłu. Do tego do pełni sił i do "podstawy" w Derby wrócił Bielik, który w 8 spotkaniach na przełomie 2020 i 2021 roku zebrał fenomenalne recenzje. Wprawdzie grał on w nich na pozycji defensywnego pomocnika, ale zważywszy na krótką ławkę "turniejowej" kadry eksperci byli zgodni, że najprawdopodobniejszy scenariusz obsady pozycji "tego czwartego" stopera, to wykorzystanie do tej roli defensywnego pomocnika zdolnego w razie potrzeby zagrać również na środku obrony. A przecież "w tle" byli jeszcze znajdujący się na fali wznoszącej Helik (Barnsley), Dawidowicz (Hellas) czy Bochniewicz (Heerenveen), a regularnie w swoich klubach występowali Cionek (Reggina), Pazdan (Ankaragucu), Jędrzejczyk (Legia) czy Szymiński (Frosinone) - żeby wymienić tylko tych najbardziej oczywistych "kandydatów drugiego wyboru". Jeśli od czegoś bolała tutaj głowa, to tylko od przybytku.

Przewińmy zatem taśmę o dwa miesiące do przodu.

Selekcjonerem nie jest już Jerzy Brzęczek, a Paulo Sousa. Walukiewicz wypadł ze składu Cagliari, wrócił do niego na chwilę, i znowu z niego wypadł. Bednarek zaliczył 2 samobóje, upokarzającą porażkę 0-9 z United i serię 9 spotkań bez wygranej (za to z utratą 25 goli), którą w ramach trenerskiej "licentia poetica" Hasenhüttla kończył w roli prawego obrońcy. Glik postanowił stanąć z nim w szranki - i zaliczył 7 spotkań bez wygranej, z bagażem 16 bramek "w plecy" i czerwoną kartką na koncie. A Bielik - niestety - po raz kolejny zerwał więzadła i wypadł z gry na 6 do 9 miesięcy, albo i lepiej.

Dwa miesiące. Było czterech stoperów "w gazie" - jest dwóch "pod formą", jeden na ławce i jeden w szpitalu. Paulo Sousa musi w tym kontekście czuć się jak gość, który zamówił z menu wykwintne risotto, ale kiedy zamówienie dotarło do stołu jego oczom ukazała się staropolska zapiekanka z ryżem - o wątpliwych walorach smakowo-odżywczych, przetkana parówkami i obficie ociekająca roztopionym edamem ryckim oraz przesłodzonym keczupem.

No dobra, trochę dramatyzuję - jednak nie ma co ukrywać, że z równania opisującego środek defensywy naszej reprezentacji "powinno wyjść inaczej". Zastanówmy się zatem, który z biało-czerwonych stoperów, pełniących dotąd rolę "bohatera drugiego planu", ma największe szanse by wykorzystać sprzyjające okoliczności i powalczyć o rolę "tego czwartego" - a może i niespodziewanie o coś więcej. Selekcjoner Sousa musi działać szybko i z uwzględnieniem aktualnej dyspozycji - bo mistrzostwa to jedno, ale już pod koniec marca w meczach z Węgrami, Andorą i Anglią powalczymy o punkty w pierwszej trój-odsłonie eliminacji Mistrzostw Świata 2022. 

STAN POCZĄTKOWY 

W 8 spotkaniach rozegranych w 2020 roku nasza reprezentacja zdobyła 13 a straciła 7 bramek. Sumarycznie nie jest to wynik dramatyczny pod kątem "gry w tyłach", zwłaszcza zważywszy że dwukrotnie mierzyliśmy się z Holandią i z Włochami - choć łączny bilans bramkowy z tych akurat czterech spotkań to mało chwalebne 1:5. Również Ukraina i Bośnia (razy dwa) to nieprzypadkowi rywale - a bilans z bramkowy z trzech spotkań z nimi to 7:1. Ba, nawet rozgromiona przez nas 5:1 Finlandia w 2020 roku wygrała przecież po razie z Francją i Walią oraz po dwa razy z Irlandią i Bułgarią. Podsumowując - gdyby "skserować" naszą defensywę z 2020 roku na marzec 2021, meczu z Anglią moglibyśmy się obawiać, ale przez Węgry i Andorę powinniśmy przejść relatywnie suchą stopą. Problem jednak w tym, że przy dzisiejszej formie naszych etatowych defensorów, takie ksero byłoby odbitką bardzo wyblakłą i niewyraźną - zwłaszcza na środku kartki. 

Zakładając, że Michał Pazdan nie jest jeszcze w pełni dyspozycji po kontuzji, i uwzględniając uraz Bielika, porównajmy zatem meczowe statystyki z meczów ligowych sezonu 20/21 dziewiątki najbardziej prawdopodobnych kandydatów do roli stopera w polskiej reprezentacji. Są nimi moim zdaniem Bednarek, Glik, Walukiewicz, Helik, Dawidowicz, Bochniewicz, Jędrzejczyk, Szymiński i Cionek. Sprawdzamy stan na 02.03.2021, kiedy piszę te słowa - więc jeśli w następnej kolejce Walukiewicz zagra jak geniusz a Helik niespodziewanie coś zawali - cóż, taka jest Prawda Futbolu ;) Z racji na poziom na jakim toczą ligowe zmagania, jak również przez liczbę i jakość występów w ostatnich tygodniach, najmocniej pod lupę biorę trójkę kandydatów "z drugiego rzędu" - jednak w powiązanej analizie nie omieszkam nawiązać do pozostałych, zwłaszcza jeśli na tym czy na innym polu wyraźnie wyróżniają się względem reszty stawki.

KANDYDAT NR 1 - MICHAŁ HELIK

Od początku przygody z Barnsley, swój "angielski sen" śni Michał Helik, który z miejsca stał się bohaterem fanów The Tykes - zespołu będącego w tym sezonie rewelacją Championship i coraz poważniej uwzględnianego w gronie drużyn walczących o awans do Premier League. Helik zanotował już 29 występów w roli stopera na zapleczu angielskiej Ekstraklasy, w których zdobył 4 bramki. W lutym trafił do 11ki miesiąca Championship - a nie jest to pierwsze indywidualne wyróżnienie, jakie zapisał na swoim koncie odkąd trafił na Wyspy. Spójrzmy więc nieco bliżej na to, co o jego dyspozycji mówią liczby.

Ku mojemu zaskoczeniu, Helik prezentuje się zdecydowanie najgorzej ze wszystkich kandydatów na reprezentacyjnego stopera pod względem odsetka udanych działań w ligowym meczu. Wszyscy pozostali lokują się między 86% i 88% skuteczności meczowych działań (drugi od końca Dawidowicz ma 83%). Tymczasem u Helika odsetek ten to zaledwie 76% - co jak na stopera jest wynikiem dalekim od ideału. Co ciekawe, najlepszy odsetek udanych działań meczowy ma z wymienionego szerokiego grona ten najmniej oczywisty, czyli Szymiński. Sukcesem kończy on 89% swych meczowych działań (Bednarek 88%, Glik 87%). Z dużą dozą prawdopodobieństwa na taki stan rzeczy wpływa u Helika niski odsetek celności podań - do kolegi z drużyny trafia u niego zaledwie 69% dograń - gdy "uśredniona norma" to 85% i więcej. Ponownie, prym wiedzie tu Szymiński, mający 92% celności ligowych podań, 91% notuje Glik a 90% Thiago Cionek. Również jeśli idzie o liczbę podań Helik jest zdecydowanie najniżej z całego grona - 32 podania w meczu sugerują, że raczej niż "ball playing" jest on stoperem typu "no nonsense", że tak odniosę się to terminologii z Football Managera. W pewien sposób usprawiedliwia to taki niski procent skuteczności podań - bo można spokojnie zakładać, że wśród jego niecelnych zagrań do przodu dominują raczej "wybicia byle dalej" niż nieudane koronkowe próby rozegrania. Jednocześnie tak niska całkowita liczba podań sprawia, że mimo niskiego odsetka ich celności Heik traci w meczu zaledwie 4,6 piłki (wciąż jest to najgorszy wynik z analizowanej grupy, ale nie jest dramatycznie gorszy od średniej). Co ciekawe, nie jest on jednak najgorszy pod względem liczby piłek straconych na własnej połowie - czyli rzeczy stanowiącej jeden z "grzechów głównych" zawodników defensywnych. Więcej piłek na własnej połowie niż Helik (1,21 na mecz) tracą Walukiewicz (1,47) i Bochniewicz (1,39), a właściwie tyle samo traci ich Bednarek (1,19). Cóż - moim zdaniem lepsze sensowne wybicie na uwolnienie niż bezsensowne zaplątanie się w rozegraniu zakończone niebezpieczną stratą na własnej połowie. 

Pytanie brzmi, "czy taki - archaiczny nieco - styl będzie odpowiadał Paulo Sousie?", względnie "czy Helik potrafiłby odnaleźć się również w obrazku taktycznym wymuszających na stoperach udział w rozegraniu?". Jerzy Brzęczek próbował ostatnio nawet z najmocniejszymi rywalami grać w ten sposób. Jaki dało to efekt bramkowy - napisałem w jednym z wcześniejszych akapitów. Jak Polaków ustawi Paulo Sousa - tego nie wie nikt. Jeśli będzie to ustawienie z trójką z tyłu - Helik w roli centralnego "sweepera", uzupełniony przez dwóch "stoperów z rozegraniem" może być tu całkiem interesującym rozwiązaniem. Warto przy tym zaznaczyć, że może on stanowić "wartość dodaną" tak w tyłach jak i z przodu. Helik o głowę przerasta bowiem swoich rywali do gry w reprezentacji jeśli idzie o skuteczność w ataku. Wykorzystał on w tym sezonie w lidze aż 44% okazji bramkowych jakie miał - gdy Glik i Walukiewicz nie wykorzystali żadnej, zaś Bednarek wykorzystał 17% z nich. Najbliższy osiągnięć Helika na tym polu jest Bochniewicz, który z ligową skutecznością 33% również daje nadzieję na stworzenie pod bramką rywali solidnego zagrożenia po SFG.

Wróćmy jednak do rzeczy najbardziej istotnych dla stopera, czyli do defensywy. Helik wygrywa 69% pojedynków w defensywie, co daje mu drugą lokatę w dziewięcioosobowej stawce, za Bednarkiem (72%), ex-aequo z Jędrzejczykiem (aczkolwiek Helik gra w "nieco" mocniejszej lidze). Budzi to respekt tym bardziej, że Helik toczy średnio w meczu aż 17 pojedynków w defensywie - czyli +/- dwukrotnie więcej niż Walukiewicz czy Glik. Tak wysoka skuteczność budzi zatem u niego podwójny respekt - bo przy tak dużej liczbie prób naprawdę trudno ją utrzymać.

W powszechnym postrzeganiu Helika wszyscy skłaniają się to wychwalania jego umiejętności gry w powietrzu - i choć bez wątpienia toczy on w lidze najwięcej pojedynków główkowych z naszych stoperów (średnio 13 na mecz, czterokrotnie więcej niż np. Walukiewicz!), to pod względem skuteczności z 66% wygranych prezentuje się "nieźle, ale nie topowo" (Bednarek wygrywa 76%, Bochniewicz 70%, Jędrzejczyk 69%). Niemniej, biorąc pod uwagę jak bardzo "powietrzno-fizyczną" ligą jest Championship, zdecydowanie należy taki wynik uszanować, zwłaszcza (jeszcze raz) patrząc przez pryzmat liczby podejmowanych główkowych starć. 

Zdecydowanie na korzyść Helika przemawia też jego odsetek udanych prób odbioru piłki rywalowi. Notując 77% skuteczności w tej dziedzinie Jest on zdecydowanie na czele biało-czerwonej stawki. Dość powiedzieć, że w tym aspekcie skuteczność Bednarka to 57%, Glik zalicza 63% sukcesów a Walukiewicz zaledwie 51%. Jedynym z pozostałych pretendentów do gry na stoperze naszej reprezentacji, który ma zbliżony wynik (73%), jest...

KANDYDAT NR 2 - PAWEŁ DAWIDOWICZ

W sezonie 2020/21 regularną obecność w Serie A w końcu zaczął notować Paweł Dawidowicz - stanowiący często o sile defensywy Hellasu. Wprawdzie 1175 minut w ramach 18 spotkań to ponad dwukrotnie mniej niż "nastukał" w tym sezonie Helik - jednak de facto 8 spotkań straconych przez drobne urazy (6 bez gry, 2 z grą poniżej 10 minut, których nie wliczam do statystyk) Dawidowicza w tej kwestii nieco usprawiedliwia. Czym zatem, poza wspomnianym odsetkiem udanych odbiorów, wyróżnia się on na tle reszty stawki in plus, a czym in minus?

Żeby minusy nie przesłoniły nam plusów - zacznijmy od tych drugich. Dawidowicz ma z analizowanej grupy trzecią najmniejszą liczbę strat per mecz (2,3) - nieznacznie lepsi są tylko Glik (2) i Szymiński (2,1). Warto jednak zauważyć, że Dawidowicz notuje średnio zaledwie 34 podania na mecz - więc "oczywistych okazji do straty" też ma znacznie mniej niż Bednarek czy Bochniewicz (po 59 podań na mecz, celność odpowiednio 88% i 87%). 0,75 straty na własnej połowie per mecz daje Bochniewiczowi drugie miejsce w dziewięcioosobowym zestawieniu - za Glikiem (fantastyczne 0,52 takiego błędu per mecz), przed Szymińskim (0,85) i z pewną przewagą nad resztą. Dawidowicz plusuje również poprzez swój wkład w "dział kreacji" - notuje czołowe 71% wygranych pojedynków w ataku, 0,25 okazji bramkowej stworzonej sobie lub kolegom per mecz, zdecydowanie wiodące 0,19 udanego "otwierającego podania" per mecz (drugi Bednarek ma 0,08).

Na tym niestety kończy się jednak tabelka "peanów" wobec Dawidowicza, wchodzimy zaś w rejon analizy krytycznej. Nie zrozumcie mnie źle - w większości aspektów nie ma dramatu - nie ma też jednak argumentów by rzucić rękawicę biało-czerwonym stoperom, którzy ostatnio wiedli w kadrze prym. Wygrane pojedynki w obronie? Raptem 62% - więc gorszy z 59% jest tylko Walukiewicz. Wygrane pojedynki powietrzne - mało imponujące 60%, trzeci od końca w całej analizowanej stawce, gorsi są tylko Walukiewicz (56%) i Szymiński (55%). Piłki odzyskane per mecz (przechwycone / zebrane / odebrane) - 19, gdy liderujący w tej kwestii Helik notuje aż 31 (!!!) - o czym nie wspomniałem przy jego "personalnej analizie", a na co jak najbardziej warto zwrócić uwagę.

Z powyższych statystyk meczowych wynika, że "według liczb" Dawidowicz jest trochę za słaby w defensywie do gry w roli stopera, a za razem trochę za słaby w rozegraniu do gry w roli "innego niż stricte wybijający" defensywnego pomocnika - i podejrzewam, że na swoją szansę w kadrze może on niestety jeszcze chwilę poczekać. Oczywiście - to tylko liczby, które bywają złudne. Nie zmienia to jednak faktu, że na 100% zapalają one sztabowi reprezentacji przy nazwisku stopera Hellasu ostrzegawczą lampkę.

Jednocześnie, Warto zwrócić uwagę w jak wielu kwestiach pod względem "meczowych liczb" Glik i Bednarek wciąż liderują albo są w czołówce stawki - pomimo ostatnich serii gorszych wyników ich drużyn. Równolegle, dość mocno zwraca uwagę jak bardzo nie dojeżdża do nich "liczbowo" w przekroju ligowego sezonu Walukiewicz. Absolutnie nie odbieram defensorowi Cagliari statusu "wielkiej nadziei polskiej defensywy", jednak rzut oka na jego meczowe liczby z Serie A pomaga zrozumieć dlaczego mimo kilku dobrych występów koniec końców nie utrzymał on miejsca w podstawie Sardyńczyków. Każe też mocno zastanowić się, czy aby na pewno w rankingu nowego selekcjonera utrzyma on lokatę numer "trzy z widokami na dwa", jaką ostatnio zajmował u Brzęczka.

KANDYDAT NR 3 - PAWEŁ BOCHNIEWICZ

Tak, jak Helik "wszedł z drzwiami i futryną" do Championship, tak Bochniewicz "wjechał na pełnej" do holenderskiej Eredivisie, notując "jedenastkę kolejki" i ogólnie, z miejsca stając się filarem defensywy swojego zespołu. Problem w tym, że Eredivisie jest ligą specyficzną - "silniejszą niż słabe i słabszą niż silne", zwłaszcza w ostatnich latach, a na dodatek mającą mocny jakościowy rozstrzał między duopolem Ajax-PSV oraz resztą drużyn. Niemniej, póki co to zignorujmy, i popatrzmy jak wyglądają "nagie" meczowe liczby Bochniewicza, bez postrzegania ich w kontekście ligi. 

Na pewno warto dostrzec pracowitość Bochniewicza, lub - jak kto woli - stopień jego udziału w grze jego zespołu. 95 działań per mecz jednoznacznie wyróżnia go na tle pozostałych przedstawicieli analizowanego grona - przed Jędrzejczykiem (93) i Bednarkiem (89). Jego skuteczność działań (86%) i celność podań (87%) to w prześwietlanej grupie "górne rejony średniej" - choć warto zauważyć, że z 59 podaniami na mecz jest on w niej pod tym względem ex-aequo drugi (tym razem tuż za Jędrzejczykiem, ex-aequo z Bednarkiem). 67% wygranych pojedynków w obronie to znów "lepiej niż średnia, gorzej niż najlepsi". Imponuje za to odsetek wygranych pojedynków powietrznych (70%, drugi na liście), zaś nieco gorzej wygląda odsetek udanych prób odbioru (61%, szósty z dziewięciu). 25 odzyskanych piłek na mecz daje mu pod tym względem czwartą pozycję - ale 1,39 piłki straconej na własnej połowie w każdym spotkaniu stanowi drugi najgorszy wynik w stawce konkurentów do gry w roli stopera z orzełkiem na piersi.

Tym co w pewien sposób foruje Bochniewicza jest fakt, że jako jedyny środkowy obrońca w tym zestawieniu jest on "z natury" lewonożny. Trudno jednak się spodziewać, żeby wyłącznie ten fakt przesądził o jego wyższej lokacie w rankingu selekcjonera. Patrząc na meczowe statystyki, i finalnie dyskontując je poziomem ligi w której Bochniewicz gra - obiektywnie uważam, że na ten moment będzie on dla selekcjonera piątym bądź szóstym wyborem - z szansami na miejsce czwarte wyłącznie przy bardzo sprzyjającym wietrze.

KANDYDAT X - RAFAŁ AUGUSTYNIAK

W bieżącym sezonie rosyjskiej Premier Ligi w roli stopera Uralu sześciokrotnie zagrał Rafał Augustyniak. Delikatnie rzecz ujmując jest to "trochę mało", żeby widzieć w nim kandydata na środek obrony w reprezentacji - w związku z czym nie uwzględniałem go w powyższym zestawieniu. Rzut oka na meczowe statystyki ze spotkań, jakie rozegrał w roli stopera, daje jednak bardzo ciekawe rezultaty. Pozwolę sobie zatem je przytoczyć (choć należy pamiętać, że w jednym ze spotkań Zenit wbił "jego" defensywie aż 5 bramek, niemniej...), i sprawdzić "co by było gdyby" do dziewięciu pretendentów dołączył dziesiąty - nomen omen - "Kandydat X" w postaci Augustyniaka.

We wspomnianych sześciu ligowych meczach na stoperze zanotował on aż 90% udanych działań meczowych - zatem byłby liderem "narodowego zestawienia" jakie prowadziłem powyżej, zaś jego 92 działania per mecz to również wynik na poziomie top-3 analizowanej stawki. Również pod względem celności podań z 93% skuteczności wiódłby tam prym - a przy tym z 55 podaniami na mecz byłby w czołówce najczęściej podających. 73% wygranych pojedynków w obronie także w tej dziedzinie plasowałoby go na szczycie, przed Bednarkiem ex-aequo z którym wygrywa 72% pojedynków w obronie. W pojedynkach w ataku byłby już natomiast wyraźnym liderem, z aż 79% skuteczności. Pojedynki w powietrzu? 75% skuteczności, tuż za Bednarkiem - a przed całą resztą. Kuleje tylko skuteczność prób odbioru, gdzie 64% Augustyniaka lokowałoby go w dolnej części stawki - jednak to wciąż wyższy odsetek niż ten wykręcany przez Walukiewicza (51%), Bednarka (57%) czy Bochniewicza (61%). Do tego Augustyniak w swych ligowych meczach w roli stopera podejmował próbę odbioru aż 4,2 raza na mecz - czyli wyraźnie najczęściej (średnia pozostałych to ok. 2,3 raza na mecz, drugi na liście Bochniewicz próbował 3,3 raza na mecz). A jak powszechnie wiadomo - im częściej próbujesz tego, co zasadniczo powinno Ci wychodzić zawsze - tym większa szansa, że za którymś razem Ci się jednak nie uda. Wreszcie - 27 piłek odzyskanych per mecz stawiałoby Augustyniaka na drugim miejscu pod tym względem, tuż za plecami Helika. Reasumując - "Sousa, to nie są leszcze!". Na Augustyniaka zdecydowanie warto jest mieć oko, tak pod kątem "szóstki" jak i do roli stopera. Kto wie, może to on będzie największym beneficjentem "efektu nowej miotły" skorelowanego w czasie z chwilową niedyspozycją bądź słabszą formą konkurentów do gry w biało-czerwonych barwach.

Ciekawe, prawda?

PODSUMOWANIE

Rozpoczynające się eliminacje Mistrzostw Świata, oraz będące "tuż za rogiem" Mistrzostwa Europy, nie tworzą okoliczności sprzyjających rewolucji na środku reprezentacyjnej obrony. Podejrzewam więc, że raczej nie przejdziemy nagle na grę trójką z tyłu, a duet Bednarek - Glik "na starcie" pozostanie "wyjściowym garniturem" środka reprezentacyjnej defensywy. W świetle nierównej klubowej dyspozycji Walukiewicza i kontuzji Bielika, obstawiam jednak że przynajmniej jedno powołanie stopera (i/lub "potencjalnego stopera") nas zaskoczy. Osobiście obstawiam powołanie dla Michała Helika (czego można się było spodziewać) oraz, o czym ćwierkają okołokadrowe wróble, dla Rafała Augustyniaka (czego spodziewać się było trudno). W obliczu kontuzji Góralskiego, Augustyniak może "wejściowo" być rozpatrywany jako "szóstka" - ale w świetle jego meczowych liczb z występów w tej roli, wcale się nie zdziwię jeśli będzie rozpatrywany również jako stoper. Taka jest Prawda Liczb - zobaczymy jak będzie się ona miała do Prawdy Futbolu, którą zaprezentuje Paulo Sousa.

Marcin Matuszewski