Subskrybuj
Ekstraklasa

Iberyjska jakość w Ekstraklasie

2019-12-12

Hiszpanie i Portugalczycy to dwie najskuteczniejsze zagraniczne nacje w PKO BP Ekstraklasie. Piłkarze urodzeni na Półwyspie Iberyjskim zdobyli już w tym sezonie w sumie 63 gole. 47 z nich była autorstwem Hiszpanów, a 16 dziełem Portugalczyków. Biorąc pod uwagę wszystkie bramki, które padły w tegorocznych rozgrywkach – 359 trafień, wynik ten to aż 17,5%.

Hiszpańskie strzelby

Aż dziesięciu Hiszpanów strzelało bramki w tym sezonie Ekstraklasy, którzy zdobyli aż 47 goli. Dodać do tego możemy również 5 trafień Jose Kante. Gwinejczyka urodzonego i wychowanego w Hiszpanii. Na czele klasyfikacji strzelców widnieją nazwisko Jesusa Imaza, Jorge Felixa czy Igora Angulo, którzy już od lat są wyróżniającymi się graczami w Ekstraklasie. W tym sezonie dołączył do nich Dani Ramirez, który mimo gry w beniaminku znajdującym się w strefie spadkowej, zdobył aż siedem punktów w klasyfikacji kanadyjskiej (4 gole; 3 asysty). Dodając do tego Jesusa Jimeneza czy Gerarda Badię mamy już długą listę najzdolniejszych Hiszpanów w polskiej lidze, a jak ważni są to piłkarze dla klubów niech powiedzą liczby. Dani Ramirez jest bezpośrednim lub pośrednim autorem aż ~60% goli ŁKSu! Ponad 50% trafień swoich klubów to również dzieło, wcześniej wspomnianych, Igora Angulo i Jorge Felixa. Ponadto 43% bramek Jagiellonii to zasługa Jesusa Imaza. Można więc powiedzieć, że hiszpańskie strzelby dźwigają na swoich barkach ogromną odpowiedzialność za losy klubów.

Portugalska finezja

Trochę w cieniu sąsiadów z półwyspu iberyjskiego swoje umiejętności pokazują Portugalczycy. Flavio Paixao dołożył w obecnym sezonie do swojego dorobku 6 bramek i tym samym został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Ekstraklasy. W tym miejscu trzeba wspomnieć o jego bracie Marco, który w Polsce spędził trzy lata, a w tej klasyfikacji zajmuje trzecie miejsce mając o dziesięć trafień mniej od swego bliźniaka. W ostatnich tygodniach na boiskach PKO BP Ekstraklasy błyszczą jednak inni gracze rodem z Portugalii. Pedro Tiba czy Joao Amaral są bardzo ważnymi ogniwami Kolejorza. 30 latek jest generałem i dyrygentem w środku pola, a skrzydłowy strzela i asystuje. W dodatku pięknie. Wybijającą, lecz nie rzucającą się w oczy postacią jest Andre Martins w Legii Warszawa. 29-latek wyrósł na czołową szóstkę w lidze i mało kto widzi skład Wojskowych bez niego, mimo że już latem kończy się mu kontrakt. W przypadku wicemistrza Polski trzeba również wspomnieć o Luquinhasie. 23-latek to co prawda Brazylijczyk, ale już od małych lat związany z Portugalią, gdzie został wychowany piłkarsko.

Moda przerodzi się w trwały trend?

Często i słusznie narzekamy na liczbę oraz jakość obcokrajowców w polskiej lidze. Pierwszy objaw „mody” na piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego mogliśmy zaobserwować w „hiszpańskiej” Wiśle Kiko Ramireza i Manuela Junco, która za sprawą takich graczy jak Carlitos, Imaz, Llonch czy nawet Vulnet Basha, który jest Albańczykiem, ale do Polski trafił z Murcii, wyznaczyła pewien trend, za którym podążyły inne kluby. Z różnym skutkiem, bo zdarzały się również wpadki w postaci Dioniego. Nie bez przyczyny Iberyjczycy wyróżniają się na polskich boiskach. Ich umiejętności techniczne są ponadprzeciętne, dzięki czemu dodają kolorytu do Ekstraklasy. Hiszpanie do Polski trafiają najczęściej z niższych lig w swoim kraju, lecz Portugalczycy z tamtejszej Ekstraklasy. To ciekawy casus, gdyż często są to piłkarze po przejściach lub bardziej zaawansowani wiekowo, którzy dobrej postawy w swoich klubach, nie mają możliwości doczekać się angażu w bogatszych i lepszych klubach jak Porto, Benfika czy Sporting, którzy swoje gwiazdy kształtują w akademiach lub szukają w zagranicznych ligach. Dla obu nacji Ekstraklasa to możliwość walki o trofea oraz europejskie puchary. Przynajmniej w teorii. Ale także możliwość zarobienia większych pieniędzy. Czy to w naszej lidze, czy po następnym transferze, gdyż na polskich boiskach mają dużą możliwość rozwoju oraz, kolokwialnie mówiąc, wybicia się. Kluby zachodnie chętniej penetrują polskie Ekstraklasę, aniżeli niższe ligi w południowo-zachodniej Europy, a tacy zawodnicy dzięki swoim ponadprzeciętnym umiejętnościach brylują w lidze.

FILIP MODRZEJEWSKI