Subskrybuj
Wywiady

"Jak przyjdzie Ania to będzie granie" - Anna Machowiecka

2020-10-26

Kobiecy futbol na Wyspach Brytyjskich jest kilka lat świetlnych, przed tym w Polsce. Dziś poznamy bardzo pozytywną piłkarkę - Anię Machowiecką - zawodniczkę angielskiego Fleetwood Town.

Jakie były Twoje futbolowe początki? Kiedy Anna Machowiecka pierwszy raz kopnęła piłkę?

Po raz pierwszy kopnęłam piłkę gdy miałam 4 latka. Pewnego razu tata wracając z Polski kupił mi w prezencie piłkę, od tego momentu już żadna inna zabawka nie miała dla mnie znaczenia. Grałam z tatą w ogródku, a kupowanie piłek z Polski stało się rutyną i coraz bardziej wyczekiwanym przeze mnie prezentem, co rok miałam lepszą. Musiałam się zawsze pochwalić, więc gdzie nie byłam, zawsze miałam ze sobą piłkę. W końcu przyjęło się, że to tylko ja przynosiłam piłkę do szkoły, aby zagrać mecz na przerwie, w parku, czy na ulicy przed domem. Każdy wiedział, że jak przyjdzie Ania to będzie granie. Najlepiej wspominam początki, graliśmy na luzie, każdy mógł wykazać się własną kreatywnością, grać bez narzucenia z góry 'jak' - Po prostu graj, i się ciesz! Moim atutem zawsze była technika. Sama się uczyłam grając całymi dniami gdzie popadnie i czym popadnie. Bo przecież gdy sąsiad nie oddawał złośliwie piłki, to jakoś trzeba było sobie radzić!

Gdzie odbywałaś swoje pierwsze treningi? Jaki pierwszy klub reprezentowałaś? Czy była to drużyna kobiet? Czy wraz z chłopcami?

Odkąd pamiętam zawsze grałam z chłopakami, najczęściej właśnie z Polakami, ponieważ były organizowane turnieje przez drużyny polonijne w UK. Pamiętam jak mając 15 lat zadzwoniłam do trenera Jarka Perza (którego serdecznie pozdrawiam) skromnie pytając się czy mogłabym z nimi zagrać i reprezentować Blackpool, zaznaczyłam, że jestem młoda i... że jestem dziewczyną. Nie był przez telefon przekonany i chyba grzecznościowo się zgodził. Zaskoczonych min samych facetów w drużynie jak mnie pierwszy raz zobaczyli nie zabrakło, ale wystarczyło pierwszemu lepszemu założyć dziurę w gierce i szybko się do mnie przekonali. Musze podkreślić, że gra z chłopakami na pewno mi pomogła, przede wszystkim grać szybciej i na dwa, trzy kontakty.

Do pierwszego kobiecego klubu trafiłam mając 12 lat, a jako najlepszy okres wspominam grę w Thornton Cleveleys FC, gdy miałam 13-17 Lat. Wygrywaliśmy wszystko, byłyśmy bardzo zgraną i utalentowaną drużyną. Miałyśmy zagrać w najwyższej lidze w Northwest League, pod warunkiem, że przejmie nas Blackpool FC. Tak też się stało, ale jak to bywa każdy wiek się rządzi swoimi prawami, a nie każdy potrafi pogodzić przyjemności z obowiązkami.

Ostatecznie drużyna szybko się rozpadła i nasze drogi się rozeszły. Wspominam o tym, bo do tej pory nie widziałam lub nie miałam już przyjemności zagrać w tak zgranej drużynie. Były same utalentowane dziewczyny, niektóre miały ogromną szansę zagrać w Reprezentacji Anglii - ale nikt z tej drużyny nie osiągnął takiego sukcesu. Jest to bardzo przykre jak widzisz na własne oczy jak talenty się marnują.

Jak trafiłaś do Wielkiej Brytanii? Czy mieszkasz tam od zawsze?

Pewnie już można wnioskować po poprzednich odpowiedziach, mieszkam w Anglii od urodzenia. Jednak zawsze mówię 'niestety' bo wolałabym mieszkać w Polsce. Jestem patriotką, i nie tylko kolekcjonowałam piłki, ale również koszulki reprezentacji. W pewnym momencie miałam ich bardzo dużo. Jak chodziłam do szkoły podstawowej to byłam jedyną Polką, ale nie wstydziłam się tego. Potrafiłam się nawet z chłopakami bić jeśli tylko usłyszałam coś złego na temat Polski czy coś w stylu “Myślisz, że jak grasz dobrze w piłkę to jesteś twarda?”...  powiem tylko, że kończyło się parę razy wezwaniem rodziców do szkoły.

Opowiedz nam o swoim obecnym klubie, jak tam trafiłaś? Jak wygląda od środka?

Obecnie gram w Fleetwood Town, sama się zgłosiłam i jestem nowa w tym klubie. Parę lat mnie nie było w Anglii ale jestem pod ogromnym wrażeniem nowego obiektu Fleetwood. Jest to duży kompleks, mnóstwo boisk, siłownia, własny bar/restauracja. Drużyna męska gra w SKY BET league one, chyba 3 liga. Drużyna kobieca gra w Premier Division ale w lidze regionalnej. Jesteśmy podzielone na pierwsza drużynę i rezerwy. Gdy przyszłam pierwszy raz, na treningu było aż 48 dziewczyn i pięciu trenerów. Treningi są podzielone i zorganizowane od początku do końca - wygląda to naprawdę fajnie.

Opisz nam przykładowy tydzień z życia piłkarki.

Chciałabym moc opisać piłkarkę, która skupia się tylko na grze, treningach, i regeneracji. Niestety realia w kobiecej piłce wyglądają nieco inaczej. Nawet grając na najwyższym szczeblu w Polsce życie piłkarki jest przeplatane z pracą, szukaniem na własną rękę rehabilitantów, lekarzy, odżywek, dokładanie się do sprzętu i transportu. Ja innego życia w kobiecej piłce w zasadzie nie znam, jest to dla mnie przyjęte jako norma, ale to normalne na pewno nie jest. Polonia Poznań była wtedy wówczas beniaminkiem i borykaliśmy się z problemami finansowymi, z tego powodu też nie miałam wielkich oczekiwań, był to dla mnie zaszczyt zagrać na tym poziome i podchodziłam do tego profesjonalnie tak jak moi trenerzy. I to mi wystarczało.

Tydzień z życia piłkarki natomiast bywał bardzo stresujący, treningi 4, czasem 5 razy w tygodniu, zdarzało mi się trenować nawet 2 razy dziennie. Wychodziłam rano do pracy, z pracy biegłam na trening i to dosłownie - aby tylko zdążyć. Wracałam późno do domu, szykowałam sobie jedzenie na następny dzień. W sobotę lub w niedzielę mecz i tylko jeden dzień na regeneracje. W moim przypadku musiałam się piłce wyjątkowo mocno poświęcać i zauważyłam z czasem, że już nie czerpię z tego radości. Polska na pewno otworzyła mi oczy, pewnego poziomu, oraz pewnych kwestii w piłce kobiecej, których nie przeskoczę.

Jakie są według Ciebie największe różnice między futbolem w Polsce i Anglii? Czy żyjesz z futbolu, czy też pracujesz gdzieś indziej?

Choć w Polsce w ostatnich latach dużo się zmieniło, na pewno największą różnicą jest popularyzacja kobiecej piłki. W Anglii dużo więcej kobiet gra. W szkołach gra w piłkę jest traktowana bardzo poważnie i jest najbardziej lubianym sportem drużynowym u dziewczyn. Są większe możliwości  i co najważniejsze jest większe wsparcie przez FA. W Polsce jest to walka, walka o to żeby kobiety miały normalne warunki do gry i do rozwijania się. Zarobki są skromne i jest to sukces jeśli możesz się skupić tylko i wyłącznie na piłce. Nie orientuję się ile kobiety teraz zarabiają w UK, ale na pewno maja dużo większy komfort finansowy i mogą reprezentować topowe kluby jak u mężczyzn.

Natomiast, podoba mi w Polsce profesjonalne podejście do spraw, do gry i treningów nie zależnie od poziomu. Jest na pewno większy nacisk na intensywność i na ilość treningów. W UK jakoś podchodzą do tego wszystkiego na dużo większym luzie. Jeśli chodzi o różnice w samej grze, styl angielski jest taki sam od lat. Gra się twardo, a sędzina odgwizduje dużo rzadziej niż w PL.

Co byś powiedziała młodym piłkarką w Polsce, które myślą o wyjeździe za granicę?

Jeśli taki wyjazd ma się przyczynić do rozwoju i otworzyć drogę do sukcesu to jak najbardziej bym zachęcała. Jednak musiałby być to klub, który jest dobrze zabezpieczony finansowo, wygląda dobrze organizacyjnie. Na pewno nie ma sensu jechać w nieznane. Kluczowe jest, aby wyjeżdżać też w odpowiednim momencie i nie bać się tego, że na początku można nie znaleźć się w podstawowym składzie. Ewa Pajor na przykład bardzo długo czekała na swoją szansę, ale ufała swojemu klubowi na tyle, że wiedziała, że będzie w nim się na pewno rozwijać i gdy będzie na to gotowa dostanie możliwość gry. Grunt to się nie poddawać!

Twój największy sportowy sukces i plany na przyszłość?

Próbowałam wiele odmian piłki. Próbowałam znaleźć cos najbardziej odpowiedniego dla siebie. Z jednej strony być może nie osiągnęłam tego co chciałam (bo nie skupiłam się tylko i wyłącznie na  jednej dyscyplinie). Z drugiej strony nie przeżyłabym tyle emocji, nie poznałabym tyle wspaniałych i inspirujących ludzi i nie doszłabym do tego co naprawdę sprawia mi radość. Zawsze marzyłam i będę marzyć o grze z orzełkiem na piersi. Wiem, że trzeba podchodzić do życia realnie, ale warto mieć też marzenia i za każdą cząstkę ich spełnienia jestem i będę ogromnie wdzięczna.

Mój największy sportowy sukces w ostatnim czasie to na pewno awans z drużyną z pierwszej ligi do Ekstraligi, oraz gra w Ekstralidze w Polsce. Pobicie rekordu Guinnessa na najdłuższym meczu w futsalu w 2011 roku (byłam wtedy też jedyną kobietą). Do moich sukcesów mogę dołączyć również (może nie koniecznie sportowy) udział w reklamie ING gdzie, jest jednak element piłki. Moim prywatnym natomiast sukcesem, z którego jestem bardzo dumna jest fakt, że jestem jedyną kobietą, która ukończyła w 2013r studia z ‘Piłki Nożnej’ i być może jedyną Polką z takim wykształceniem.



FOTO. ZBIORY WŁASNE ANNY MACHOWIECKIEJ. 

BARTOSZ LISOWSKI