Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Jakub Łabojko: "Bjarnason to piłkarz, którego warto podpatrywać"

2020-09-24

Jeden z najbardziej niedocenianych piłkarzy poprzedniego sezonu PKO BP Ekstraklasy. Jakub Łabojko opowiedział nam o kulisach transferu do Brescii i podzielił się z nami swoimi pierwszymi wrażeniami z pobytu na Mario Rigamonti. Z kim przyjdzie mu rywalizować? Czy Brescia była jedyną transferową opcją? Jakie wrażenie wywarł na nim jeden z najsłynniejszych włoskich trenerów, który 4 września objął Brescię?

Jak się czujesz będąc w nowych barwach? Miałeś już okazję zapoznać się z zespołem?

Tak, od piątku jestem już normalnie w treningu. To czwarty dzień treningu, tak więc miałem okazję poznać chłopaków.

Transfer do Brescii to ruch przemyślany. Jesteś piłkarzem o inklinacjach defensywnych, ale jednocześnie świadomym taktycznie. Czego spodziewasz się po grze w Brescii?

Przede wszystkim chciałbym się dalej rozwijać, grać jak najlepiej. Celem każdego zawodnika jest rozwój i granie w jak najlepszych klubach. Przyszedłem tutaj postawić kolejny krok w mojej karierze.

Kiedy pojawił się temat Brescii?

Plotki pojawiały się już wcześniej, natomiast taki poważny temat pojawił się dwa-trzy tygodnie temu. Wtedy pojawiły się rozmowy i doszliśmy do porozumienia.

Czy były oferty z innych klubów?

Nie, Brescia była jedynym klubem, który złożył ofertę. Dostałem informację od mojego menedżera i dyrektora sportowego, że Włosi są zainteresowani i zdeterminowani by mnie pozyskać. Na stole leżała konkretna oferta i decyzja należała tylko i wyłącznie do mnie. Jeśli by nie było tej oferty być może rozważyłbym, czy nie zostać w Śląsku na dłużej. Jestem szczęśliwy, że jestem w Brescii. To wielki klub.

Na pewno przychodząc do Brescii znasz postać Sandro Tonalego sprzedanego do Milanu. Jak zapatrujesz się na rywalizację w środku pola klubu z Mario Rigamonti?

Oprócz mnie do klubu przyszedł Holender van de Lloi. Przede wszystkim zacząłbym od wymienienia Birkira Bjarnasona, uczestnika EURO 2016, doświadczonego reprezentanta Islandii. To piłkarz, który od lat gra na dobrym poziomie, zagrał 86 razy w swojej reprezentacji, grał także w Championship. Można go podpatrywać. Bardzo doświadczony jest także Daniele Dessena, który zagrał ponad 300 meczów w Serie A. Są młodsi piłkarze, tacy jak Viviani i Ndoj, ale i Bisoli – kapitan drużyny. Na dwa miejsca w pierwszym składzie jest nas siedmiu, więc rywalizacja zapowiada się naprawdę interesująco.

Przed tobą współpraca z nowym trenerem. Miałeś już okazję porozmawiać z Luigim Delnerim?

Przede wszystkim widać, że to wielka postać włoskiej piłki. Trener doświadczony, który wiele lat prowadził swoje drużyny w Serie A. Nie rozmawiałem jeszcze z trenerem osobiście. Trener nie mówi po angielsku, więc moim celem jest jak najszybciej nauczyć się włoskiego, by swobodnie móc się komunikować nie tylko z nim, ale i z całym sztabem. Zresztą kwestie językowe dotyczą także drużyny. Póki co najłatwiej komunikować się z piłkarzami spoza Półwyspu Apenińskiego. Złapałem wspólny język z piłkarzami ze Skandynawii, Czech i Słowacji, ale myślę, że na boisku nie będzie problemu z komunikacją nawet z tymi zawodnikami, którzy nie mówią po angielsku. Język piłkarski jest uniwersalny. Nie zmienia to faktu, że moim celem jest jak najszybsza nauka włoskiego.

Aklimatyzacja polskich piłkarzy we Włoszech wyglądała ostatnio różnie. Krzysztof Piątek wszedł do nowej ligi i ją podbił, a niektórzy zawodnicy potrzebowali czasu by zaadaptować się do włoskiego futbolu. Jak zapatrujesz się na zmianę przyzwyczajeń treningowych i kwestie związane z wejściem do nowej rzeczywistości?

Wydaje mi się, że może to być pewien stereotyp, że piłkarz musi aklimatyzować się do nowego otoczenie. Bardzo ważne jest podejście zawodnika. Radek Murawski dobrze radził sobie w Palermo. Oczywiście, że zaadaptowanie się do nowych warunków będzie bardzo istotne, ale podchodzę optymistycznie do nowego wyzwania jakim będzie gra w Brescii.

Czy miałeś okazję zobaczyć już Brescię jako samo miasto?

Nie, póki co mój pobyt we Włoszech ogranicza się do obecności w ośrodku treningowym i hotelu. Cały czas jest bardzo dużo spraw organizacyjnych, które wymagają czasu. Na zwiedzanie przyjdzie jeszcze czas. Póki co koncentruję się na treningach i załatwieniu kluczowych spraw związanych z pobytem w Brescii.

W sobotę rusza sezon Serie B. Brescia podejmie Ascoli. Czy liczysz na to, że uda ci się zadebiutować już w tym spotkaniu?

Zagrałem w tym sezonie trzy mecze w Ekstraklasie, więc jestem w rytmie meczowym, ale wiadomo że decydujące zdanie ma trener. Nie jestem w drużynie zbyt długo, trener nie miał okazji oglądać mnie w wielu jednostkach treningowych, więc podchodzę ze spokojem do kwestii debiutu. Większość chłopaków przepracowała z trenerem wrzesień, więc ich szanse na występ na pewno są większe. Zobaczymy, jak zadecyduje trener.

Porozmawiajmy o okresie spędzonym w Śląsku. Jak podsumujesz okres spędzony we Wrocławiu? Według wielu osób byłeś piłkarzem niedocenianym, a przez dwa lata bardzo się rozwinąłeś.

To był ciekawy czas. Zadebiutowałem u trenera Pawłowskiego, później grałem już u trenera Lavički. Na pewno wiem, że rozwinąłem się tutaj. W pierwszym sezonie graliśmy praktycznie do samego końca o utrzymanie. W poprzednim z kolei niewiele zabrakło, żebyśmy zagrali w pucharach. Będę wspominał ten czas ze sporym sentymentem, cieszę się, że mogłem być elementem tej drużyny i jestem przekonany, że Śląsk w tym sezonie będzie osiągać tak samo dobre wyniki, jak w poprzednich rozgrywkach.

Czy czujesz, że przechodząc do Brescii będziesz musiał zmierzyć się z zupełnie inną presją, niż w Śląsku?

Wszyscy wiemy, że to spadkowicz Serie A, który z takim składem i tym trenem będzie chciał jak najszybciej wrócić do elity. Wiem, że to wielki klub. Grali tutaj Pirlo, Baggio i Guardiola, a teraz za ponad 20 milionów klub opuścił Tonali. Presja na pewno jest i będzie spora, bo drużyna jest mocna. Wszyscy są świadomi tego, czego oczekują od nas kibice i z czego będziemy rozliczani na koniec nadchodzącego sezonu.

Jak zostałeś przyjęty przez drużynę?

Tak jak wspominałem, zespół jest bardzo w porządku. Większość zawodników nie mówi po angielsku, ale tak jak mówiłem już wcześniej – udało się złapać dobry kontakt z piłkarzami z Czech, czy Słowacji. W momencie, gdy będę już płynnie mówił po włosku wszystko powinno być jeszcze łatwiejsze.

Filip Macuda