Subskrybuj
Europejskie Puchary

Karabach leje Legię! Jesień bez Ligi Europy na Ł3

2020-10-01

Legia Warszawa przegrała w IV rundzie eliminacji Ligi Europy z azerskim Karabachem Ağdam 0:3 (0:0). Bramki dla gości strzelili Patrick Andrade, Abdellah Zoubir i Filip Ozobić. Dla kibiców z Łazienkowskiej taki wynik oznacza kolejny sezon bez fazy grupowej europejskich pucharów.

Trener Czesław Michniewicz względem meczu z Dritą dokonał kilku zmian zarówno w ustawieniu jak i personalnych. Zaskoczeniem był brak Luquinhasa czy Pawła Wszołka. W pierwszej jedenastce wyszli Igor Lewczuk, Bartosz Kapustka, Domagoj Antolić, czy Rafael Lopes. Obecność byłego zawodnika Cracovii oznaczała, że mistrzostwie Polski zagrają dwójką napastników.

Początek meczu należał do gości. W trzynastej minucie Owusu oddał groźny strzał, ale Artur Boruc obronił uderzenie napastnika Karabachu. Generalnie piłkarze z Azerbejdżanu byli lepsi technicznie i szybkościowo. Dość powiedzieć, że Legia dopiero w 30 minucie  miała pierwszy stały fragment gry, który przyniósł pierwszą groźną sytuację dla mistrza Polski. Krótkie podanie Domagoja Antolicia do Bartosza Kapustki, który dośrodkował do Joela Valencii. Ekwadorczyk miał wyborną sytuację, ale znakomicie obronił bramkarz Karabachu Şahrudin Məhəmmədəliyev. Piłkarze z Łazienkowskiej nie ustrzegli się prostych błędów – w 37 minucie, bardzo groźną stratę piłki przed polem karnym zanotował Bartosz Slisz. Szansę na bramkę miał znowu Owusu, a później Andrade, ale znowu Boruc uratował drużynę przed utratą gola. Chwilę później po dośrodkowaniu Kapustki gola mógł strzelić Rafael Lopes, ale interwencja Kevina Mediny uniemożliwiła strzelenie gola.

Początek drugiej połowy i odważnie zaatakowali gospodarze, ale to goście mieli sytuacje na otworzenie wyniku. Uderzenie Owusu wybronił Boruc. W 50 minucie padł gol dla Karabachu – Owusu dograł do Andrade, który pokonał bramkarza wojskowych. Pięc minut później trener Michniewicz zdecydował się na zmianę ustawienia – za Lopesa wszedł Wszołek. Na nic to się zdało – w 62 minucie Zoubir zakręcił Josipem Juranoviciem i podwyższył wynik na 2:0. Karabach robił co chciał, czego dowodem była sytuacja z 70 minuty – gdy Andradę ograł rywali na skrzydle i dograł do stojącego w środku pola karnego Ozobića, który strzelił trzecią bramkę dla gości. Pod koniec meczu sytuacje mieli Mladenović i Luquinhas, ale nie zdołali pokonać Məhəmmədəliyeva

1 października zakończyła się przygoda Legii Warszawa w tegorocznej edycji europejskich pucharów. Można się zastanawiać czy posadzenie na ławce Luquinhasa czy Wszołka przez trenera Michniewicza było właściwe, ale z taką grą nawet gdyby grali w pierwszej jedenastce nie byłoby awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Przyczyny porażki trzeba szukać głębiej – od awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów w 2016 roku, klub z Łazienkowskiej 3 nie awansował do fazy grupowej europejskich pucharów. Ciągłe zmiany trenerów i dyrektorów sportowych, brak spójnej wizji budowania pierwszego zespołu i kolejny rok z rzędu kończy się katastrofą. Niepokojące sygnały były już od meczu 30 kolejki poprzedniego sezonu z Górnikiem Zabrze. Wówczas drużyna Aleksandera Vukovicia zagrała fatalny mecz – nie istniała pod względem fizycznym. Do dzisiejszego meczu nie było żadnej poprawy. Tydzień pracy Michniewicza to za mało aby była w tym względzie radykalna poprawa.

Trzeba też zadać pytanie Radosławowi Kucharskiemu odnośnie transferów – do klubu nie przyszli jeszcze ani jeden stoper, który byłby szybszy od obecnych środkowych obrońców, ani napastnik w typie Jarosława Niezgody. Bo granie dośrodkowaniem na Pekharta w Ekstraklasie jest skuteczne, ale jednak ogranicza możliwości taktyczne. Sytuacja kadrowa wśród napastników obciąża Kucharskiego, bo każdy, kto uważnie śledzi Ekstraklasę wie, że Jose Kante i Vamara Sanogo są podatni na kontuzje, zaś Lopes przez kilka pierwszych tygodni w Legii leczył się. Za mecz z mistrzami Azerbejdżanu można jedynie pochwalić Boruca i na siłę Kapustkę oraz Mladenovicia za dośrodkowania. Przed trenerem Michniewiczem sporo pracy, choćby nad kwestiami przygotowania fizycznego i taktycznego. Oby prezesowi i właścicielowi Legii Dariuszowi Mioduskiemu wystarczyło cierpliwości.


Legia Warszawa - Karabach Ağdam 0:3 (0:0)

0:1 - Patrick Andrade 50’
0:2 - Abdellah Zoubir 62’
0:3 - Filip Ozobić 70’

Legia: Artur Boruc - Josip Juranović, Igor Lewczuk, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenović - Bartosz Kapustka (66’ Michał Karbownik), Bartosz Slisz, Joel Valencia, Domagoj Antolić (63’ Luquinhas) - Tomáš Pekhart, Rafael Lopes (56’ Paweł Wszołek).

Karabach: Şahrudin Məhəmmədəliyev - Abbas Hüseynov, Bədavi Hüseynov, Kevin Medina, Maksim Medvedev - Patrick Andrade, Qara Qarayev, Uroš Matić, Filip Ozobić (75’ Jaime Romero), Abdellah Zoubir (63’ Mahir Emreli) - Owusu Kwabena (84’ Elvin Cəfərquliyev).

Żółte kartki: Slisz, Lewczuk - Zoubir.

Sędziował: Tobias Stieler (Niemcy).

Bogdan Cisak