Subskrybuj
Europejskie Puchary

Kolejowy Klub Sportowy! Życie wróciło w Lidze Europy!

2020-10-10

Nie powiem - turniej finałowy Ligi Europy to było coś pięknego! Ileż tam się działo! Wygrała Sevilla, choć drogę miała, zdawałoby się, morderczą, bo zespół z Andaluzji kolejno walczył z Romą, Wolverhampton, Manchesterem United i w finale z Interem Mediolan. Jednak na koniec przyszedł szósty triumf w tych rozgrywkach - licząc też historię Pucharu UEFA! Już nie mogę się doczekać książki Leszka Orłowskiego, który przedstawi kulisy tego fascynującego klubu, podbijającego rozgrywki Starego Kontynentu. I bierze się to wszystko z umysłu niezwykłego dyrektora sportowego, Ramona Rodrigueza Verdejo, czyli Monchiego. 

Jednak zanim dojdziemy do finału - czy w tym roku wyjątkowo turnieju finałowego - przychodzi nam obserwować Ligę Europy w czwartki. Rozgrywki grupowe, 1/16, 1/8 i tak dalej. Dla stacji telewizyjnej - z którą współpracuję - nie są to łatwe czwartki z Ligą Europy, jeśli brakuje polskiej drużyny. Owszem - zawsze jest wiodący mecz, starcie, które intryguje, szuka się rzecz jasna "poloniaków", ale... Bez polskiej drużyny to... jakby obserwacja czegoś przez szybę. Z oddali. Z tęsknotą. Z polskim klubem te czwartki nabiorą szczególnego wymiaru - po raz pierwszy od pięciu lat! Ostatni raz polskie kluby zagrały w grupach Ligi Europy jesienią 2015 roku - Legia (ugrała 4 punkty), Lech (zdobył 5 punktów). Później była już tylko wielka smuta... 

Teraz Lech przełamał ten zły czas. W piorunującym styli. Kolejno w eliminacjach padały kluby z Łotwy, Szwecji, Cypru i Belgii. Drużyna Dariusza Żurawia imponowała dojrzałością, finezyjnością, techniką i taktyką. I fizycznością. I młodością! Co nie znaczy, że nie miała dobrego bramkarza. Kiedyś Zbigniew Boniek powiedział: "My Polacy, aby odnieść sukces, czy z reprezentacją, czy z klubem w Europie, potrzebujemy świetnego bramkarza". I Kolejorz takiego bramkarza zaprezentował. Filip Bednarek pokazał klasę z Hammarby, z Apollonem Limassol, a na koniec wręcz koncertowo zagrał z liderem ligi begijskiej, Charleroi. Zaraz po meczu nagrywałem z Arturem Wichniarkiem "Prawdę Futbolu": "W skali 1-10 dałbym Bednarkowi ocenę 8" - mówię do Króla Artura, a Wichniar kręci głową. Będzie polemika - myślę - czyżby nie widział tych parad, co ja? Artur ze spokojem odparł: "Ja stawiam mu notę 9!". 9? "9 to nota fenomenalna!" - ni to tłumaczę skalę, ni to dodaję. Na co Artur mówi: "Bo bronił fenomenalnie i nie tylko chodzi o obroniony rzut karny".

Filip - wobec kontuzji Van der Harta - szansę wykorzystał znakomicie. Może ma trochę problemów w grze na przedpolu, ale na linii czy w sytuacjach sam na sam spisuje się rewelacyjnie. Tak sobie myślę - to podstawę, zgodnie z myśleniem Bońka, już mamy, jeśli chodzi o starcia z Benfiką Lizbona, Rangersami, czy Standardem Liege, bo taką grupę wylosował Kolejorz. W Lechu jest mnóstwo ciekawych piłkarzy, jak Hiszpan Dani Ramirez, czy Portugalczyk Pedro Tiba. Jednak warto powiedzieć o tych co cieszą najbardziej - o rodakach. Wiosną, po wznowieniu rozgrywek, przyjeżdżali do Poznania skauci, aby obserwować Kamila Jóźwiaka. 22-letni skrzydłowy rozgrywał bardzo dobry sezon. Jednak niespodziewanie większość obserwatorów z zagranicy mówiła, że Jóźwiak jest OK, ale chcą Jakuba Kamińskiego. Prezes Lecha, Karol Klimczak, i wiceprezes, Piotr Rutkowski, kręcili głowami. Z ich gestów i słów można było wyczytać jedno: "Panowie, Kamiński na razie nie jest na sprzedaż, Dajcie się nim nam nacieszyć!". I "Kamyk" cieszy nie tylko szefów Lecha, ale i całą piłkarską Polskę! To jak biega, drybluje, strzela, dogrywa powoduje, że serce się raduje! 18-latek to talent czystej wody. A w dodatku mądry chłopak, ułożony, nastawiony na pracę. Nie inaczej jest z Tymkiem Puchaczem czy Jakubem Moderem. 

Lech nie musi sprzedawać i to coś unikalnego w polskiej rzeczywistości. Owszem - wicemistrz Polski już sprzedał Roberta Gumnego i Jóźwiaka (za ponad 6 milionów euro łącznie, a z bonusami z ponad 7 milionów). Jednak nie musi godzić się na propozycje, które nie zadowalają, a padają pod adresem Modera (tekst - w tygodniku PiłkaNożna - ukazał się przed oficjalnym transferem Jakuba do Brighton - za rekordową sumę 11 milionów euro - z bonusami - przyp. red.), Puchacza, Kamińskiego. To niezwykła chwila. Warto ją odnotować, aby w czwartki znowu smakować Europę - z polskim klubem, który rzuca jej wyzwanie! 

_________________________________________________________

Tekst ukazał się również w tygodniku PiłkaNożna nr. 40 (6 października 2020)

Roman Kołtoń