Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Koniec sezonu Virgila Van Dijka? Klopp z bólem głowy!

2020-10-18

"Skandal", "bandyta", "szok", "musi być długie zawieszenie" - takie stwierdzenia padały tuż po faulu bramkarza Evertonu, Jordana Pickforda na obrońcy Liverpool FC. Niestety z tego derbowego meczu "VAR-owych cudów" najgorzej wyszedł sam poszkodowany, czyli Virgil Van Dijk. 

Van Dijk to ostoja drużyny Jurgena Kloppa, który nie opuścił żadnego meczu od stycznia 2018, ustalanie składu niemiecki manager zaczyna właśnie od wartego 80 milionów euro zawodnika. Pierwsze informacje mówią o urazie więzadeł w kolanie, które mogą wykluczyć go z gry w tym sezonie. Okazało się, że kontuzjowany po meczu jest też Thiago Alcantara. Obaj piłkarze w sobotni wieczór opuścili szpital i czekają na ostateczną ocenę kontuzji przez najlepszych specjalistów. Strata dwóch kluczowych zawodników to ogromny cios w stronę drużyny The Reds. 

Takie kontuzje się zdarzają, nie są czymś nowym w futbolu, ale efekt w jaki powstały pokazuje jak bezwzględny bywa futbol. Faul bramkarza Pickforda spowodował odwrócenie głowy przez wielu kibiców, był to bandycki atak, który często można zobaczyć w otaczających stadion przy Anfield Road, rozgrywkach "Sunday League", czyli najniższych kategoriach rozgrywkowych w UK, który nie przystoi Reprezentantowi Anglii, któremu chęć wygranej przysłoniła w tamtym momencie logiczne myślenie i trzeźwy osąd sytuacji. Od takiego osądu są sędziowie na boisku i w wozie "VAR", niestety dzisiejsze przepisy nie mają nic wspólnego z logiką i duchem gry. O ile przy faulu na Thiago, Richarlison został od razu ukarany czerwoną kartką, to przy wcześniejszej sytuacji dopatrzono się "centymetrowego" spalonego, przez co cała sytuacja rozeszła się dla goalkeepera Evertonu po kościach. 

Czy wynik i chęć zwycięstwa może uświęcać środki? Okazuje się, że wielu kibiców uważa, że tak! Wśród komentarzy można przeczytać opinie, że Van Dijk zasłużył swoją twardą grą w Premier League na taki odwet, że sam święty nie jest. Z drugiej strony kibice czerwonej strony miasta domagają się kary od komisji ligowej dla bramkarza The Toffees. 

Jedno jest pewne, nikt kto ma w sobie chodź trochę moralności, nie chce oglądać takich sytuacji jak na Goodisoon Park, a tak promowane od lat "Fair Play" musi być na pierwszym miejscu, aby nie zatracić tego co jest w futbolu najpiękniejsze. 

BARTOSZ LISOWSKI