Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

"La Liga jeszcze żyje"? Skąd zadyszka w Atletico Madryt?

2021-02-22

Kilkanaście dni temu Diego Simeone na jednej z konferencji prasowych stwierdził, że wątpi, iż Atletico Madryt powtórzy wynik z pierwszej części sezonu w drugiej rundzie. W niej Rojiblancos wygrali aż 16 z 19 spotkań, tracąc raptem sześć goli. Wielu zdążyło już ukoronować Atleti z uwagi na ich przewagę punktową nad Realem i Barceloną, lecz w ostatnich tygodniach maszyna z Wanda Metropolitano zacięła się.

Zawężona autostrada

„La Liga esta viva” (tł. La Liga jeszcze żyje) – tak brzmiała okładka katalońskiego dziennika „AS” po remisie Atletico Madryt z Celtą Vigo (2:2). Dla madrytczyków była to pierwsza strata punktów po serii ośmiu zwycięstw, która rozpoczęła się po grudniowej porażce w derbach z Realem.

Dwa tygodnie temu tytuł ten był mocno przesadzony, gdyż Los Colchoneros dalej mieli sześć punktów przewagi nad miejscowym rywalem (i jeden mecz mniej) oraz aż dziewięć nad trzecią Barceloną. Jednak dwie kolejne wpadki z Levante (1:1 i 0:2) sprawiły, iż sytuacja Atletico z bardzo dobrej, stała się co najwyżej komfortowa. Zwłaszcza sobotnia porażka z ekipą z Walencji była bardzo dotkliwa, gdyż zakończyła ponad roczną passę meczów bez porażki na Wanda Metropolitano. Autostrada do mistrzostwa delikatnie się zawęziła.

Niespokojne wody

Dlaczego tak skuteczna maszyna się zacięła? Aby rozpocząć poszukiwania odpowiedzi trzeba cofnąć się do końcówki roku 2020 i „afery bukmacherskiej” z udziałem Kierana Trippiera. Anglik pierwotnie został zawieszony przez FA, lecz FIFA tymczasowo zawiesiła tę sankcje. Prawy obrońca zdążył zagrać z Sevillą, z którą, notabene, zaliczył asystę, a następnie najważniejsza światowa organizacja piłkarska uprawomocniła zawieszenie nałożone przez angielską federacje. Efekt – 10 tygodni absencji.

Były gracz Tottenhamu to jeden z największych beneficjentów zmiany systemu przez Diego Simeone. Uwypuklił on jego atuty ofensywne (5 asyst), lecz niespodziewanie bez 30-latka kompletnie posypała się defensywa Atletico, która w tym czasie tylko raz(!) zachowała czyste konto. Zespół, który przez pół sezonu stracił raptem sześć bramek, w siedmiu ostatnich spotkaniach dał sobie wbić ich aż dziesięć!

Strata Trippiera, który opuści również najbliższe dwa mecze, w tym pierwsze starcie 1/8 Ligi Mistrzów z Chelsea, pociągnęła za sobą również dalsze konsekwencje. W każdym z dziewięciu spotkań, gdy Anglik nie mógł wystąpić, Cholo Simeone był zmuszony wystawić inną linie obrony (trójka środkowych obrońców + wahadłowi):

  • Getafe -> Vrsaljko, Savic, Felipe, Hermoso, Carrasco
  • Alaves -> Vrsaljko, Gimenez, Felipe, Hermoso, Carrasco
  • Eibar -> Vrsaljko, Savic, Gimenez, Felipe, Carrasco
  • Valencia -> Vrsaljko, Savic, Gimenez, Hermoso, Carrasco
  • Cadiz -> Llorente, Savic, Felipe, Gimenez, Saul
  • Celta -> Llorente, Savic, Felipe, Gimenez, Lodi
  • Granada -> Carrasco, Savic, Felipe, Hermoso, Saul
  • Levante -> Vrsaljko, Gimenez, Savic, Hermoso, Carrasco
  • Levante -> Llorente, Gimenez, Felipe, Hermoso, Lodi

Argentyński szkoleniowiec musiał korzystać z usług Vrsaljko, Felipe czy Lodiego, których forma od początku sezonu jest daleka od oczekiwań. Martwić może zwłaszcza dłuższa słaba dyspozycja Brazylijczyków, którzy w poprzednich rozgrywkach stanowili o sile linii obrony. Atletico traci bramki głupie, wynikające nie ze złej organizacji gry, a braku koncentracji lub błędów indywidualnych. Często zamieszani są w nie wyżej wymienieni gracze.

Ognisko koronawirusa

Dziewięć meczów – dziewięć innych zestawień linii obrony. Oczywiście nie tylko absencja Trippiera pociągnęła za sobą taki splot wydarzeń. Zawieszenie Anglika zbiegło się z ogniskiem COVID-19 w szatni Rojiblancos. Przez ostatnie kilkanaście dni na koronawirusa zachorowali Mario Hermoso, Yannick Ferreira Carrasco, Hector Herrera, Thomas Lemar, Joao Felix i Moussa Dembele. W dodatku kontuzję złapał Jose Maria Gimenez. Simeone w jednym momencie wypadło pół podstawowego składu.

Sytuacja w Atletico była zła do tego stopnia, że w spotkaniach z Celtą i Granadą, Cholo, zdecydował się tylko na jedną zmianę z uwagi na wąską ławkę rezerwowych lub siedzieli na niej głównie juniorzy. W meczu z ekipą Diego Martineza składała się ona raptem z pięciu graczy z pola – Garcia, Lodi, Vrsaljko, Torreira, Camello.

Atletico dalej pozostaje głównym faworytem do mistrzostwa. Zespół Simeone nauczył się „przepychać” mecze, które do tej pory remisował. Lecz w ostatnich tygodniach takich spotkał było zbyt dużo. Alaves, Eibar, Valencia, Cadiz, Granada… W każdym z nich kibice Los Colchoneros musieli drżeć o wynik końcowy.

Absencja Trippiera, pozytywne testy na COVID-19, zdestabilizowana linia obrony, gorsza skuteczność Suareza, który w trzech ostatnich meczach nie zdobył gola (to pierwsza taka sytuacja w barwach Atletico) – to wszystko skumulowało się na gorszy moment ekipy Diego Simeone. W tym przypadku potrzeba jedynie czasu, którego brakuje. Czasu, aby powracający do zdrowia Lemar, Felix odbudowali formę, mógł wrócić Trippier, wyleczyć się z drobnych urazów Carrasco i Gimenez, którzy opuszczą starcie z Chelsea.

Przed Atletico bardzo trudny okres, gdyż oprócz dwumeczu z The Blues czekają ich również derby Madrytu. Będą one miały niezwykły ciężar gatunkowy w kontekście końcówki sezonu. Diego Simeone potrzebuje na ten okres pełną kadrę zdrowych zawodników, aby ponownie wywalczyć upragnione mistrzostwo.

FILIP MODRZEJEWSKI