Subskrybuj
Europejskie Puchary

Legia bez goli, bez awansu! Marzenia o Europie rozpływają się w Glasgow

2019-08-29

Koniec marzeń polskich zespołów o Lidze Europy. Ostatni zespół, który bronił honoru naszego kraju na starym kontynencie, odpadł z rywalizacji po przegranym meczu w Glasgow. Wcześniej z tych rozgrywek odpadały drużyny Piasta Gliwice, Lechii Gdańsk oraz Cracovii. Czego zabrakło? W każdym z meczów naszych zespołów mówiliśmy o braku skuteczności. Polska w klasyfikacji klubowej UEFA zajmuje 27 lokatę i można by powiedzieć, że słusznie patrząc na wyniki naszych zespołów w konfrontacjach międzynarodowych. Jednak nie wszystko jest tak oczywiste jak na pierwszy rzut oka wygląda.

Dlaczego nie gramy w Europie?

Zespoły, z którymi walczyły Piast Gliwice (Riga FC), Lechia Gdańsk (Brondby) i Cracovia (Dunajska Streda) nie są europejskimi potęgami, co więcej, każdy z nich był rywalem do pokonania. W każdym z rozegranych na własnych boiskach meczów brakowało nie tylko skuteczności, ale i konsekwencji. Przywołując przykład Lechii, która swój pierwszy mecz mogła zakończyć korzystnym dla siebie wynikiem, gdyby tylko skuteczność była na odpowiednim poziomie. To właśnie w gdańszczanach kibice polskiego futbolu pokładali największe nadzieje. Lechia walczyła z Brondby na równym poziomie, a w meczu „domowym” znacząco dominowała. Straciła gola po głupim błędzie, nie wykorzystała 3 czy 4 dogodnych okazji na zdobycie bramki, podwyższenie wyniku i zamknięcie rywalizacji już w pierwszym meczu. W rewanżu Duńczycy rozbili zespół Piotra Stokowca 4-1 i ich marzenia o grze w Europie spełzły na niczym.

Morelos wyrzuca Legię z Europy!

Żeby pokonać wojskowych w tej edycji eliminacji Ligi Europy trzeba było się przedrzeć przez imponujący blok obronny. Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk do których dołączył dzisiaj Paweł Stolarski zapewniali spokój z tyłu i pewną linię, której nikt nie sforsował przez 720 minut. Przez 8 meczów nie pozwolili sobie strzelić bramki i obrona pracowała na to, żeby zachować czyste konto, aż do 92 minuty rewanżu w Glasgow. Kiedy Steven Gerard przygotowywał drużynę do rewanżu musiał mieć na uwadze dyspozycję bloku defensywnego Legii i rozpracował go doskonale, bowiem zawodnicy Rangers FC spędzali większość meczu na połowie legionistów i często gościli w polu karnym warszawskiego bramkarza. Ta obecność przyniosła skutek. Po jednej straconej bramce w ośmiu meczach eliminacji Legia Warszawa odpada z rozgrywek o Ligę Europy. Strzelcem gola dla Szkotów był młodziutki, bo zaledwie 23 letni Kolumbijczyk Alfredo Morelos.

Środek pola zdominowany

Aleksandar Vuković mimo zaufania prezesa i właściciela klubu Dariusza Mioduskiego nie zbuduje potęgi piłkarskiej bez stworzenia linii środkowej i ataku. Chociaż Niezgoda w ostatnim meczu ligowym pokazał, że może stworzyć zagrożenie, w meczu LE nie pokazał wiele, jak zresztą cała linia ofensywna Legii. Na odprawie przedmeczowej trener Szkotów musiał zaznaczyć fakt, jak bardzo kluczowe jest przejęcie środka pola i rozegranie piłki przed polem Radosława Majeckiego. Gospodarze nie odpuszczali, założyli bardzo silny, wysoki pressing na zawodnikach gości, walczyli o każdą piłkę i zazwyczaj tą walkę wygrywali. Przed kolejnymi atakami obrona Legii bardzo często ratowała się wybiciem piłki poza linię boczną boiska lub na tzw. uwolnienie czyli daleką piłkę przed siebie adresowaną zupełnie do nikogo, tylko po to by odbudować ustawienie i odetchnąć odrobinę przed nadciągającymi falą atakami piłkarzy z Glasgow.

Bez napastnika nie będzie wyników.

Wciąż doskwiera brak skutecznego napastnika w drużynie Vukovicia. Wyraźny brak sympatii między trenerem, a hiszpańskim zawodnikiem Carlitosem doskwiera całej drużynie. Jarosław Niezgoda pokazał się w lidze, strzelił dwa gole w ostatnim meczu Legii z ŁKSem jednak konsekwentnie w ustawieniu z jednym napastnikiem, w meczach pucharowych wystawiany był Sandro Kulenović. Dyspozycja młodego Chorwata nadal nie jest najlepsza, żeby nie powiedzieć, że słaba. Brakuje strzałów oddanych na bramkę przeciwnika i to widać jak na dłoni. Swoje szanse i próby mają pomocnicy jak choćby te, których nie wykorzystał Luquinhas, ale w tak (nie)poukładanym składem pomocnicy spędzają większą część meczu na własnej połowie pomagając formacji defensywnej w bronieniu dostępu do własnej bramki.

Światełko w tunelu

Czy Legia odbudowuje formę i zaczyna funkcjonować? Na Europę to, co pokazują na boisku wojskowi to za mało, jednak dwumecz z Rangers FC trzeba uznać za całkiem obiecującą rywalizację jeśli chodzi o sam sposób gry Legii. Mecze wyglądały dobrze, głównie w defensywie drużyna wyglądała bardzo dobrze. Błędy, które zdarzało się popełnić jednemu, naprawiał następny obrońca. Dodatkowo pewnie w bramce prezentuje się reprezentant polskiej młodzieżówki Radosław Majecki. Nie pozostawia nikomu wątpliwości, że to on powinien zajmować pozycję między słupkami. Legia ma dosłownie ostatnie godziny by dogadać się z jakimś klubem w kwestii sprowadzenia zawodnika do kreacji gry oraz napastnika, który będzie gwarantem 15 – 20 bramek w sezonie. Los Carlitosa wydaje się być przesądzony, a oczekiwanie na odblokowanie Kulenovicia może być problemem już nie tylko w Europie.

"Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?"

Europejskie puchary kończą się dla polskich drużyn zanim jeszcze zaczną się na dobre. Legia jako ostatnia odpada z rywalizacji o Ligę Europy jednak nie jest to żadne pocieszenie. Bez udziału polskich zespołów w rozgrywkach międzynarodowych nasza sytuacja w klubowym rankingu UEFA znowu się nie polepszy. Zajmowane 27 miejsce może okazać się zbyt wysokie i jeszcze powiększyć dystans o kilka oczek choćby do czołowej dwudziestki. Wydawać by się mogło, że planowane rozpoczęcie rozgrywek Europa League II (nazwa robocza) da większą szansę naszym zespołom na to, żeby pokazać swoje umiejętności na arenie międzynarodowej i przypomnieć, że polski futbol też jest coś wart. Mogłoby się tak wydawać, jednak przy założeniu, że klubów mogących awansować do tejże ligi, nie będzie to miejsce oddane za darmo i o każde z nich będzie trzeba walczyć. Patrząc na grę polskich zespołów, nie chce się wierzyć, że będziemy dominować w drugiej lidze europejskiej. Co trzeba zmienić, żeby polskie kluby wróciły na salony Europy? Odpowiedź zostawiam Wam. Osobiście rozkładam ręce z bezradności.

Paweł Stańko