Subskrybuj
Ekstraklasa

Legia mistrz, ale ekipa z silnikiem „diesla”...

2020-07-16

W sobotę przeżyłem przy Łazienkowskiej 3 w Warszawie koronację mistrza Polski Anno Domini 2020. To wielka przyjemność, zasiąść na trybunach – kilka rzędów nad murawą. Posmakować tych emocji, gdy skoczyli do siebie – po jednym z fauli piłkarza Cracovii – Michał Probierz i Aleksandar Vuković. Krzyki, grymasy twarzy, wręcz mordercze spojrzenia - to były emocje na całego!

Na murawie też nie brakowało pasji. „Pasy” nie zamierzały poddać się bez walki. Legia w pierwszej połowie całkowicie kontrolowała grę i stwarzała sytuacje. W drugiej odsłonie – przy stanie 1:0 – oddała pole. Piłkarze Legii byli po prostu bez sił. Ostatecznie dobili piłkarzy gości, ale nie wynikało to z dobrej gry. Niewątpliwie brakuje im „paliwa” i to brakuje od kilku spotkań. Od wizyty w Białymstoku, poprzez walkę z Piastem Gliwice i spotkanie z Lechem w Poznaniu, aż do półfinału Pucharu Polski przy Kałuży. Vuković w pierwszej połowie ligowego starcia z Cracovią nie ryzykował - nawet jeśli któryś ze starszych piłkarzy stał pod znakiem zapytania ze względu na zdrowie, to został delegowany do gry. Wszystkie siły na pokład, aby zamknąć walkę o mistrza Polski – tu i teraz, a nie czekać na 36., czy – nie daj Bóg – 37. kolejkę.

Mistrzostwo Polski to zawsze wielka sprawa, więc spieszę z gratulacjami, ale – przygotowując się do nagrania „Prawdy Futbolu” – wypisałem sobie jedenaście punktów, które charakteryzują mistrzostwo Polski dla Legii w sezonie 2019/2020:

1. Tytuł został zdobyty dzięki cierpliwości Dariusza Mioduskiego!

2. Aleksandar Vuković też jest wielkim wygranym tego sezonu, bo nie bał się w wielu momentach. Mógł wystawiać tylko Radosława Majeckiego spośród młodzieżowców, a pociągnął do składu więcej młodych Polaków. 

3. Pociągnął choćby Michała Karbownika, który stał się topowym piłkarzem PKO Bank Polski Ekstraklasy i – zapewne nad dniach - zostanie sprzedany za 7-8 milionów euro (a może więcej?). 

4. Niepokoi końcówka sezonu - przygotowanie fizyczne i mnóstwo kontuzji. To alarm dla sztabu! Dlaczego Paweł Wszołek „z plaży” wyglądał tak dobrze, a teraz często tak kiepsko?

5. Trzeba sobie postawić zasadnicze pytanie - ilu piłkarzy jest na europejskim poziomie – europejskim choćby tylko rozgrywek Ligi Europy?

6. Problemem jest zbyt wolna gra, bo po prostu brakuje graczy z decyzją. Domagoj Antolić i Andre Martins to „woziwody”. Walerian Gwilia więcej potrafi, jeśli chodzi o strzały, czy decydujące podania, ale też jest wielce nierówny. Jedynym piłkarzem grającym w europejskim tempie jest Luquinhas. Jednak Brazylijczyk wybiega na skrzydle, a większy byłby z niego pożytek na „dziesiątce”.

7. Na wielu pozycjach Legia wymaga wzmocnienia, szczególnie biorąc pod uwagę plagę kontuzji. Pisałem o zbyt wolnej grze. Już w walce o Europę przydałby się silnik benzynowy, a tu tymczasem gra, jakby pod maską był „diesel”. A jeszcze weźmy pod uwagę, że w Legii może nie być dwóch piłkarzy, którzy byli absolutnie kluczowi, jeśli chodzi o tworzenie gry w tym sezonie. Na wiele miesięcy wypadł Vesović, a Karbownik jest o krok od transferu. 

8. Klucz to środek pola - tu przydałby „kozak”. Taki zawodnik „pełną gębą”, który brałby na siebie grę. Co ciekawe z trio Andre-Antolić-Slisz, najbardziej rokuje ten ostatni. 21-letni Bartosz gra całym sobą. Potrafi „dziubnąć” piłkę rywalowi w odpowiednim momencie, potrafi zdecydowaniem przerwać akcję, nie boi się biegać tam, gdzie iskrzy. W ciągu roku, może dwóch lat możemy doczekać się kolejnego ciekawego piłkarza środka pola, jeśli chodzi o drużynę narodową. 

9. Tomas Pekhart „ma gol”, ale co z Jose Kante? Jak szybko wróci do zdrowia i czy wróci do łask kibiców? Na pewno groźny napastnik jest jednym z priorytetów na rynku transferowym świeżo upieczonego mistrza Polski. 

10. Brakuje też skrzydłowych...

11. Brałbym Artura Boruca - z wielu względów! To jednak temat na dłuższą wypowiedź. Niewątpliwie warto nadmienić, że Boruc dalej potrafi bronić, a jeszcze byłyby ważnym elementem budowania tożsamości. I wydarzeniem w całej lidze… 

 

tekst ukazał się również w tygodniku Piłka Nożna:

Roman Kołtoń