Subskrybuj
Europejskie Puchary

Legia znowu nieskuteczna. Remis z nadzieją na awans

2019-08-08

Pierwsze spotkanie z drużyną Atromitosu Ateny przy Łazienkowskiej za nami i póki co miejsca na pochwały, tak jak miało to miejsce w poprzednich rundach el. LE, zbyt wiele nie ma. Piłki "na aferę" wrzucane w pole karne przeciwnika nie przyniosły skutków, dlatego w przerwie meczu trener Vuković musiał jeszcze bardziej zmotywować swoich zawodników do pracy na boisku. Niestety żadne ze słów, które padły w szatni nie przyniosły skutku. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a tuż po nim w wywiadzie dla jednej ze stacji telewizyjnych trener wojskowych stwierdził, że remis nie jest najgorszy, a na pewno najlepszy z możliwych. Według niego drużyna wygląda lepiej, dociera się, a słabsze aspekty w grze zespołu z Warszawy poprawiają się. 

Dwie ściany

Na murawie stadionu Wojska Polskiego dzisiejszego wieczoru stały dwie ściany. Obie nie do przejścia dla obu drużyn. Głównym zagrożeniem bramki greckiego zespołu  były rzuty rożne. Stałe fragmenty pozwoliły na nabicie licznika strzałów jednak w Legii brak napastnika w formie strzeleckiej widać jak na dłoni. Zespół z Aten dobrze przygotował się do meczu, obrona zwarła swoje szyki i zespół z Warszawy odbijał się jak od muru. Na szczęście to samo można powiedzieć o drużynie Atromitosu. Zespół trenera Anastasiou nie przedarł się przez defensywę legionistów. 

Brak skuteczności razi

Obrona Legii jest w okresie przedsezonowym i na jego początku wprost nie do przejścia. W ostatnich 10 meczach warszawiacy stracili TYLKO 3 bramki i to pokazuje jak ważny i mocny na boisku jest kapitan wojskowych Artur Jędrzejczyk, który jest filarem obrony w tym sezonie, a przy takiej grze "Jędzy" znajdujący się obok niego Igor Lewczuk nie odstaje poziomem. Ale to brak skuteczności w ofensywie razi, nie w obronie. Naście wrzutek z rzutów rożnych, kilka rzutów wolnych, piłki dorzucane z akcji, to wszystko rozpływało się w przestrzeni. Brak skutecznego napastnika to problem wicemistrzów Polski. Carlitos konsekwentnie sadzany jest na ławce rezerwowych przez Vukovicia, a w ataku ustawiany jest młody Chorwat Kulenović. Jego dorobek (1 gol w Ekstraklasie i 1 gol w el. LE z Europa FC) nie jest zbyt imponujący i choć to dopiero początek sezonu, to nic nie usprawiedliwia postawy w meczu z Grekami. Kulenović najzwyczajniej w świecie przeszedł obok meczu. Niestety ciężko to przyznać, ale Legia nie ma czym "postraszyć" w ofensywie.

Dwa bieguny bramkarskie

Radosław Majecki nie miał zbyt wiele do zrobienia podczas meczu. Wprowadził piłkę do gry zaledwie kilka razy, przez większość spotkania rozciągał się, rozgrzewał i oglądał mecz z poziomu linii pola karnego. Drugi biegun bramkarski to wyczyny goalkeepera Atromitosu. Megyeri popisał się świetnymi interwencjami i to jego wielu uznało zawodnikiem meczu drużyny spod Akropolu. Chociaż napastników Legii było w jego szesnastce jak na lekarstwo, to piłki po rzutach wolnych i akcjach legionistów często zmierzały w światło bramki Greków. Megyeri wyłapywał je, wybijał, sparował, zagrał z najwyższą koncentracją i w ten sposób piłkarze Atromitosu mogą zaliczyć spotkanie w Warszawie do udanych, a najistotniejsze jest to, że wywieźli cenny remis. 

Wiara czyni cuda?

Jeśli zastanowić się nad tym czy cud może się zdarzyć czy nie, trzeba jasno powiedzieć: zespół gości nie pokazał na boisku fajerwerków, styl pozostawiał wiele do życzenia, taktyki nie było w ogóle. Najmocniejsza strona Greków to obrona, która przez swoją szczelność pozwoliła im zrealizować plan na ten mecz. Wiara nie opuszcza jednak kibiców Legii. Ci dopisali i przy stylu i jakości jaką w ostatnich kilka tygodni pokazuje ich ukochany klub, trzeba przyznać, że wiara w dobrą grę musi być w nich ogromna, a miłość do zespołu z Ł3 niepodważalna.  

Zmiana ustawienia, zmiana taktyki

Przez ustawienie, które zaproponował trener Vuković Legia odzyskała środek pola. Tego brakowało w meczach II rundy eliminacji i tym razem udało się to zmienić, chociaż takie ustawienie nadal nie pozwoliło na objęcie prowadzenia i uzyskanie przewagi, na boisku i w głowie. Warszawiacy jadąc do Aten nie mogą być niczego pewni. Atmosfera własnego stadionu może być pomocna, dodatkowo większa motywacja, konsekwentne czytanie gry i wypełnianie założeń taktycznych trenera może pomóc Grekom w awansie. 

Wyjazd po awans

Mecz wyjazdowy w wykonaniu zawodników Legii musi wyglądać lepiej. Chociaż determinacja i wola walki była widoczna na boisku, w rewanżu potrzebna jest koncentracja i skupienie na celu. Zaangażowanie musi być jeszcze większe, bo awans jest sprawą otwartą i nikt nie może być pewny kolejnej fazy rozgrywek. Zespół znad Wisły jako ostatni ma szansę na grę w kolejnej fazie rozgrywek Ligi Europy. Co musi się stać, żeby awans był realny? Vuković ma ciężki orzech do zgryzienia. Ma czas więc musimy trzymać kciuki za to, że uda mu się ustawić drużynę tak, żeby nikt nie miał wątpliwości, że poprzednie mecze były rozgrzewką do wielkiej gry.

Paweł Stańko