Subskrybuj
Ekstraklasa

Liga nauczyła się Górnika? [ANALIZA]

2020-10-19

Górnik Zabrze fenomenalnie rozpoczął sezon 2020/21. Po pięciu kolejkach zespół Marcina Brosza liderował tabeli, a w międzyczasie zachwycił wszystkich ogrywając na wyjeździe Legię Warszawa aż 3:0. W grze Zabrzan imponował nowoczesny system z trzema środkowymi obrońcami, nacechowany intensywnością i wysokim pressingiem, lecz ostatnie trzy mecze to raptem jeden punkt drużyny z Dolnego Śląska. Czy możemy postawić tezę, że liga nauczyła się już Górnika?

Konsekwencja Rakowa

Raków Częstochowa zwyciężając w Zabrzu 3:1 boleśnie obnażył bolączki bardzo wysokiego ustawienia trójki stoperów i skrzętnie wykorzystali mnóstwo przestrzeni za ich plecami. Każda z bramek dla podopiecznych Marka Papszuna padła po długim zagraniu od stoperów lub bramkarza. Przeanalizujemy każdą z nich, ale pierwszy sygnał ostrzegawczy miał miejsce tuż po trafieniu gospodarzy, którzy wyszli w tym meczu na prowadzenie. Na długie zagranie z bocznego sektora boiska czeka dwóch, rozpędzonych już zawodników – Tudor i Poletanović.

Dopada do niej Chorwat, który od razu posyła podanie do Oskara Zawady. Nowy napastnik Rakowa zmarnuje tę sytuację, ale będzie to sygnał ostrzegawczy dla gospodarzy, którzy w ogóle na niego nie zareagowali. W tej akcji uwagę zwraca również zamiana ról Tijanicia – dogrywającego, z Tudorem, który wychodził na wolne pole.  

Kolejna sytuacja to już bramka dla gości. Po rzucie rożnym dla Górnika piłka wpadł w ręce Jakuba Szumskiego, który długim wykopem rozpoczął akcję Rakowa. Mimo przewagi liczebnej podopiecznych Marcina Brosza i tak dochodzi do groźnej sytuacji, gdyż duży błąd popełnia Prochaska, pozwalając piłce wejść w kozioł.

Powoduje to, że zostaje wyprzedzony przez gracza Rakowa, który posyła piłkę do Iviego Lopeza. Hiszpan wygrał jeszcze przebitkę z Mannehem i pokonał Martina Chudego.

Drugi gol to również, wydaje się, banalny sposób na zaskoczenie wysoko ustawionej linii obrony. Krótko rozegrany rzut z autu Macieja Wilusza z Patrykiem Kunem i długie zagranie byłego gracza m.in. Lecha Poznań na wolne pole. Gotowych do startu jest aż trzech graczy przy statycznych obrońcach gospodarzy. Dogonić rozpędzonego już gracza nie potrafiłby nawet najlepszy sprinter. Proste rozwiązanie, ale bardzo skuteczne przez naiwność i ospałość linii defensywnej.

 

Trzeci gol ma swoją genezę również w podaniu od środkowego obrońcy. Tym razem nieatakowany Kamil Piątkowski posłał długie podanie. Ruszał Ivi Lopez i Oskar Zawada, ale kluczowe dla powodzenia tej akcji było złe zachowanie Adriana Gryszkiewicza, który nieudolnie próbuje opanować piłkę. Futbolówka przeszła i trafiła do Hiszpana, który zdobył drugą bramkę w tym spotkaniu. Drugą asystę zaliczył również środkowy obrońca. Po Wiluszu był to Kamil Piątkowski.

 

Kulminacja błędów

W tym spotkaniu błędy Górnika i pomysł na grę Rakowa widoczne były gołym okiem, ale podopieczni Marcina Brosza tracili punkty również w dwóch poprzednich meczach. Można powiedzieć, że spotkanie z Częstochowianami było kulminacyjnym momentem przeczytania Górnika przez rywali, lecz już w Lubinie w podobny sposób padła bramka dla rywali. Łukasz Poręba posłał prostopadłą piłkę, między stoperami do wybiegającego na wolne pole Szysza. Młody napastnik Zagłębia to jeden z szybszych snajperów w Ekstraklasie, więc nie miał problemów, aby uciec Kojowi.

Podobną sytuacje mogliśmy zaobserwować również w drugiej połowie. Baszkirow znalazł lukę w defensywie Górnika i podał na wolne pole do Roka Sirka. Słoweniec jest jednak wolniejszym zawodnikiem od Polaka, a w dodatku ścigał się z Przemysławem Wiśniewskim, który imponuje statystykami sprinterskimi.

Górnik mógł przegrać także mecz domowy z Wisłą. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0, ale już wtedy było widać klarowny pomysł na przedostanie się pod bramkę Martina Chudego. „Zero” po stronie Białej Gwiazdy świadczy tylko o złej decyzyjności i nieudolności pod bramką Zabrzan. W sytuacji z siódmej minuty świetną piłkę na wolne pole między prawego stopera, a wahadłowego otrzymuje Stefan Savić,

Słoweniec ma aż dwa warianty do podania w pole karne. Zagranie wydaje się banalnie proste, ale mimo to pomocnik Wisły zagrywa za plecy kolegów. Groźny strzał oddał jeszcze Yeboah, ale w najwyższej klasie rozgrywkowej to jest sytuacji stuprocentowa.

Identyczny błąd popełnił Dawid Abramowicz. Lewy obrońca dostał świetne podanie od Savicia, lecz zamiast od razu, z pierwszej piłki podać do świetnie ustawionego Jean Carlosa, który musiałby tylko dostawić nogę, lub zamykającego akcje Yeboaha, nie potrzebnie zwlekał i akcja nie zakończyła się pomyślnie dla podopiecznych Artura Skowronka.

"Krótka kołdra" 

Słabsze wyniki Zabrzan swoje potwierdzenie mają również w statystykach. Słynący ze świetnego wysokiego pressingu Górnik, co pokazał chociażby w meczu z Legią, w spotkaniu z Rakowem raptem 4 razy odebrał piłkę na połowie przeciwnika. Dostosowanie rywali do takiego stylu gry podopiecznych Brosza widać po coraz niższych wartościach właśnie w tym elemencie (rywal – odbiory Górnika na połowie rywali - wynik):

  • Podbeskidzie Bielsko Biała – 25 (4:2)
  • Stal Mielec – 16 (2:0)
  • Lechia Gdańsk – 19 (3:0)
  • Legia Warszawa – 9 (3:1)
  • Wisła Kraków – 8 (0:0)
  • Zagłębie Lubin – 12 (0:2)
  • Raków – 4 (1:3)

Oczywiście niska liczba w meczu sobotnim była spowodowana sposobem gry Rakowa, który nie bawił się zbytnio w rozgrywanie piłki od tyłu, tak jak poprzedni rywale Górnika, przez co Zabrzanie notowali sporo odbiorów na połowie przeciwnika, skracając tym samym drogę i odległość do bramki. Widać to zwłaszcza po trzech pierwszych spotkaniach, w których podopieczni Brosza zdominowali rywali.

Podobnie było w starciu z Legią. Mistrzowie Polski nie mogli posyłać długich piłek za linie obrony z uwagi na rosłego Pekharta, który jest graczem zdecydowanie bardziej statycznym. Zmieniło się to po wejściu Pawła Wszołka, ale wynik już był wtedy właściwie ustalony.

Delikatne załamanie wyników Górnika swoją przyczynę może mieć również w ubytkach kadrowych. Do Heerenveen odszedł Paweł Bochniewicz, którego nie zastąpi Koj, Gryszkiewicz, ani Paluszek. Do klubu trafił Grek Evangelou, ale jest on dużym znakiem zapytania. „Bochen” w wywiadzie dla Foottrucka powiedział, że Marcin Brosz zafascynował się tym systemem podczas sparingu Górnika z Salzburgiem oraz, gdyby nie system VAR, nie zdecydowałbym się na tak ryzykowne granie.

Miejmy jednak nadzieję, że 47 letni szkoleniowiec nie porzuci swojej wizji, a będzie ją jedynie dopracowywał, gdyż tak atrakcyjny sposób gry oferowany przez Zabrzan jest potrzebny dla naszej szarej piłki.

FILIP MODRZEJEWSKI