Subskrybuj
Wywiady

Maciej Herba - Skaut Liverpool FC

2020-07-21

Zapraszamy na rozmowę z Maciejem Herbą, skautem piłkarskim Liverpool FC. Czym się jeszcze zajmuje? Jakie ma plany na przyszłość? Jakie relacje panują w klubie "The Reds"?

Prezes, trener, skaut, opowiedz nam o sobie. Jakie były Twoje pierwsze kroki w futbolu, jak znalazłeś się w UK? 

Prezes - hmm... trener - tak. Od jakiegoś czasu zajmuje się szkoleniem dzieci tutaj w UK, a także w Polsce. Zwłaszcza w okresie letnim, kiedy biorę udział w różnych zgrupowaniach jako trener i opiekun. Skaut - to prawda. Od paru lat zajmuje się zawodowo wyszukiwaniem młodych talentów. Moja przygoda z piłką (to tak chyba jak większości osób związanych z tym sportem), sięga czasów dzieciństwa i szkoły podstawowej, później liceum i trwa do dnia dzisiejszego.

Do UK przyjechałem na około "2 miesiące" 12 lat temu. Tak ten czas zleciał, a ja zadomowiłem się na Wyspach. Pracę jako trener zaczynałem tutaj w drużynie angielskiej, z którą wygrałem ligę i wtedy zrodziła się wizja stworzenia polskiej drużyny. Parę lat minęło, sporo zawodników się przewinęło, no i nawet jakieś sukcesu się pojawiły. Wygranie ligi w Manchesterze z drużyną Wilczków, kilkukrotne wygranie turniejów z drużyną "U12 Majic". A teraz przyszedł czas na profesjonalne wyzwania i pracę w Liverpool FC.

Skaut Liverpool FC, brzmi bardzo poważnie. Opowiedz jak trafiłeś do "The Reds".

Moja droga do Liverpoolu to długa historia. W sumie zajęło mi to 2 lata. Najpierw jako skaut Burnley FC. Miałem możliwość podpatrywania i nauki w profesjonalnej akademii. Gdy powoli zacząłem piąć się po drabince w strukturach Burnley, pojawiła się konkretna propozycja z Liverpoolu. Teraz jestem tu, gdzie jestem.

Jak wygląda życie skauta? Jaki masz zakres obowiązków?

Życie skauta to tak naprawdę ciągła podroż i godziny stania na dworze, bez podziału na ładną lub brzydką pogodę. Po prostu trzeba być i wystać swoje, bo nikt nie zna dnia, ani godziny kiedy możne pojawić się kolejny Lewandowski, Messi czy Ronaldo. Kolejny aspekt pracy skauta to na pewno poszerzanie wiedzy i ciągła nauka, obserwacja, oraz zrozumienie stylu gry, oraz oczekiwań wobec zawodników danej akademii. Zakres obowiązków to na pewno jak najczęstsze jeżdżenie na zawody piłkarskie, odwiedziny w klubach, na treningach, obozach, szkołach, szkółkach, turniejach etc.

Jest jakiś szczególny profil zawodników, których wyszukujesz, czy musi mieć po prostu to "coś"?

Ciężko powiedzieć coś o profilu zawodnika. Każdy jest inny i każdy musi mieć to "coś". Na pewno zawodnicy akademiccy cechują się wytrwałością, chęcią pracy, a także wielką motywacją do osiągnięcia celu. Niestety nie ma książki na temat tego, jak powinien wyglądać zawodnik doskonały. Ja się cieszę, że mój mentor spędza ze mną czas i przekazuje mi wiedzę, której bym, jak to mówi "nie wyczytał z podręcznika". Zdarzało się ze dostawałem pstryczka w nos, czy klapsa w rękę od niego, ale zapewne pomogło mi to w tym, aby być w miejscu, w którym jestem.

Miałem okazje poznać kilku pracowników LFC. Wszyscy są zaskakująco przyjaźni, nie da się odczuć negatywnego zachowania do nowych osób, czy tak było też w Twoim przypadku?

To prawda, ludzie na co dzień pracujący w Liverpool FC są otwarci i chętni do pomocy, może nie wszyscy, ale jest wielu takich, którzy odpowiedzą na pytania, jeżeli się je zada. Ja np. zadaje ich dużo [śmiech]. Czasami myślę, że za dużo, ale to jest jedyna droga do poszerzania swojej wiedzy. Często wymieniam się poglądami i doświadczeniem z trenerami akademii. Dzielę się tym co widziałem w FC Barcelonie i jej słynnej La Massi, oraz Ajaxie. Oni mówią jak to jest tu na miejscu. Super doświadczenie. Czasami nawet i ja potrafię ich czymś zaskoczyć. Na pewno są pomocni I otwarci. Pamiętam pierwszy dzień, kiedy zjawiłem się w Liverpoolu. Ten klub, to miejsce, Ci ludzie - na pewno da się odczuć, że jest się wyjątkowym będąc tam na miejscu. Pamiętam puchar za wvgraną w Lidze Mistrzów stojący zaraz przy wejściu do głównej akademii. Widziałem już wiele w Burnley, ale muszę przyznać ze Liverpool to najwyższy standard jeżeli chodzi o akademie. Nawet trawa jest dobierana w odpowiedniej proporcji. Ludzie pracujący tam na co dzień są jak rodzina, oczywiście jak w każdej rodzinie są też tacy, których lepiej omijać...

Co uważasz za najważniejsze w rozwoju młodego piłkarza?

Za najważniejsze w rozwoju młodzieży uważam wiarę w siebie, ciężką pracę, motywację i jeszcze raz ciężką pracę. Bo na szczyt wchodzą tylko na prawdę nieliczni. Są to lata wylanego potu, bólu i wyrzeczeń, ale na pewno warto. Bo życie piłkarza, to nie tylko praca w tym co się kocha, ale także życie na odpowiednim poziomie.

Jaką role w rozwoju mają rodzice zawodnika? Czy wystarczy sam talent?

Uważam, że rodzice odgrywają ogromną rolę w rozwoju młodego zawodnika. Powinni go motywować, wspierać, ale też edukować. Bo sport wyczynowy to ciężki kawałek chleba i nie każdy może dojść do samego szczytu, ale podkreślam - warto chociażby spróbować, bo to na pewno pomoże dziecku w przyszłości.

Jakie masz cele na najbliższe dni, miesiące i lata?

Moje cele na najbliższe dni to wyjazd i praca z zawodnikami w Polsce. Będę pełnił rolę trenera i opiekuna w rożnych klubach i zespołach.

Miesiące? Po powrocie na pewno wdrożenie się w to, co było codziennością, czyli praca jako skaut, oraz trener. Nie mogę się doczekać nowych strojów z Liverpoolu po zmianie sponsora [śmiech]. Będę w Polsce kiedy nam je dostarczą.

Na lata? To ciężko powiedzieć. Robię kolejne kursy trenerskie tutaj w FA, już jedne z ostatnich, a życie napisze dalszy scenariusz. Chciałbym dalej pracować w piłce na najwyższym poziomie i pomagać tam, gdzie jest potrzebna pomoc. Zawsze uważałem, że super gdyby każde dziecko chociaż raz, jeden dzień, miało okazję zobaczyć jak wygląda profesjonalna akademia od środka. Dlatego się ciągle szkolę, aby przekazywać dalej to, czego sam się nauczyłem, czy doświadczyłem w życiu.

Bartosz Lisowski