Subskrybuj
Reprezentacja

Marszałek i... Generał... I „żółć”... I skład!

2022-02-09
–        Patrzę na to, co dzieje się wokół Czesława Michniewicza i myślę sobie, że mogliby sobie już to odpuścić – słyszę w piątek, 4 lutego, od Jana Grzegorczyka, pisarza, pasjonata futbolu.
–        Ale jak odpuścić? - kontruję...
–        Zwyczajnie, odpuścić...
–        Janek, w Polsce ludzie nie odpuszczają.
–        To prawda...
–        I to nie futbolu...
–        Jednak ludzie zapomianają, że Czesław Michniewicz poprowadzi Polskę w meczach – oby to były dwa mecze! – barażowych Mundialu. Już nic tego nie zmieni. Przecież prezes Kulesza nie zmieni swojej decyzji... I z Czesławem Michniewiczem – jako selekcjonerem – gramy o Mundial. W tym harmidrze informacyjnym, w tym wracaniu do przeszłości, niektórzy nie hamują się...
–        Można było się tego spodziewać...
–        Może i można, ale... są jakieś granice. Przecież walczymy o Mundial. I dlatego zamknąłbym kwestię rozliczeń przeszłości. Myślałbym o przyszłości.
–        I?
–        I w imię tej przyszłości powołałbym do sztabu Czesława Michniewicza Adama Nawałkę...

Uwielbiam spojrzenie Janka Grzegorczyka. Nie patrzy, czy coś jest możliwe, a patrzy, co by to mogło dać. Bo połączenie Michniewicza z Nawałką w jednym sztabie to mógł sobie wyobrazić tylko pisarz, który nie boi się marzyć.

–        Janek, to marzenie ściętej głowy – kontynuję dialog.
–        A dlaczegoż to?
–        Bo – tak zwani „pierwsi trenerzy” – nie decydują się u nas na pracę w roli asystentów. Był taki pomysł Michała Listkiewicza...
–        Właśnie! I ja byłem zachwycony tym pomysłem pan Michała. „Listek” bodaj w jakieś stacji radiowej, czy telewizyjnej rzucił ideę, że kadrę Polski po Paulo Sousie powinni objąć wspólnie Adam Nawałka i Jerzy Engel. To teraz można sobie wyobrazić, że Biało-Czerwonych poprowadziliby Michniewicz z Nawałką. Bo pomysł duetu Nawałka-Engel, czy Michniewicz-Nawałka zakłada, że wszyscy Polacy chcą wygranej z Rosją. I ja się zgadzam ze zdaniem Michniewicza, którym zakończył konferencję prasową, że „wszystkie ręce na pokład”. Właśnie kiedy wszystkie ręce na pokład? W takiej chwil! I to jest dokładnie ten moment w historii polskiej piłki, w którym mogę sobie zamarzyć Michniewicza i Nawałkę, pracujących ramię w ramię, aby pokonać Rosjan.
–        Jesteś niepoprawnym marzycielem...
–        A życie z czegoś się składa, jak nie z marzeń? I czy nie marzymy, żeby doświaczyć Mundialu.
–        To muszę Cię sprowadzić na ziemię. Trener Engel – na „Prawdzie Futbolu” - przyznał, że było mu miło, że taki pomysł sformułował prezes Listkiewicz, ale zarazem podkreślił, że nie ma takiego zwyczaju w Polsce, aby dwóch pierwszych trenerów decydowało o reprezentacji Polski, czy w klubie. Że taki duet - jak w Szwecji Lars Lagerbaeck i Tomas Soederberg – byłby nad Wisłą niemożliwy...
–        A dlaczegoż niemożliwy jest taki duet?
–        Bo... Hm... Bo nie ma takiej tradycji? Bo nie ma takiej kultury? Bo charaktery u nas cokolwiek inne, niż choćby w Skandynawii.
–        A ja sobie myślę, że to tylko kwestia chęci. Bo przecież można wszystko jasno dookreślić. Niech Michniewicz będzie marszałkiem, a Nawałka generałem...

Prawie parksnąłem kawą, którą popijałem na stacji benzynowej w drodze do Zakopanego – do ulubionej „Krainy Smaku”. Gdzie tyleż smakuję zimę, co futbol. Bo właściciel, Grzegorz Lelek też kocha futbol... 

* * *

A może Janek ma rację, której - w tej „wojnie o Czesia pod flagą biało-czerwoną” - nie chcemy przyjąć do wiadomości? Że jak wróg u bram, to powinniśmy się jednoczyć? My jednak jesteśmy często wyjątkowo podzieleni, zacietrzewieni, niechętni – jeden drugiemu. Zbigniew Boniek powiedział ostatnio publicznie: „Jest takie polskie słowo, w którym są tylko polskie znaki. I to słowo oddaje klimat, jaki zapanował u nas w różnych sferach życia”. Chwila pauzy. I słyszę: „Żółć”.

* * *

Po chwili Boniek jest jednak w swoim żywiole, gdy ja rysuję możliwy skład na mecz z Rosją. „To zestawienie, jakie przygotowałby Paulo Sousa albo Jerzy Brzęczek. A Michniewicz będzie chciał wystawić autorski skład”. Gdy zwracam uwagę, że to będzie pierwszy mecz kadencji – o gigantyczną stawkę. O Mundial! „Zibi” tłumaczy wówczas: „To kiedy ma wystawić swój skład? Może będzie miał tylko dwa mecze. Może tego trzeciego już nie będzie. Jak znam Czesława, to wystawi autorski skład już w tym pierwszym spotkaniu”. W imię tego składu Michniewicz ruszył do Niemiec, Włoch i Anglii. Zaczął od kapitana, Roberta Lewandowskiego. Kapitan, który od tygodnika „Piłka Nożna” otrzymał po raz dziewiąty tytuł „Piłkarza Roku”, udzielił bardzo ciekawego wywiadu. RL9 oświadczył: „Sousa dopiero po kilku miesiącach nauczył się naszej piłki”. Jednak dodał, a wcale nie musiał: „Potem my wiele się od niego nauczyliśmy, wiele poprawiliśmy, wiele rzeczy nam pokazał, uświadomił, wprowadził nowy system gry. Nie wolno patrzeć na jego kadencję przez pryzmat końca. Wiele wyciągnęliśmy ze współpracy z nim, a to, czego nas nauczył, będzie procentować”. Jakże to inna wypowiedź, niż kilku innych liderów. Jakże inna niż spodziewali się populiści różnej maści. I ciekawe, na ile wpłynie na decyzje Michniewicza. Obaj panowie – kapitan i selekcjoner – pogadali w czwartek w Monachium. Trzy godziny. Pewnie nie zabrakło żartu o słynnym zdaniu Michniewicza z 2019 roku: „Lewandowski to ani brat, ani swat. Nie zanosi się, byśmy kiedyś razem pracowali, bym został trenerem Bayernu, więc mogę mówić, to co myślę”. To teraz trzeba pomyśleć – wspólnie - i ustalić, czy 1-3-4-2-1 (z dwoma „dziesiątkami” za RL9), czy jednak 1-3-5-2 (z partnerem dla „Lewego” w ataku)...

_____________________________________

tekst ukazał się w nr 6. tygodnika PiłkaNożna

 

Roman Kołtoń