Subskrybuj
Sport

Maszyna, ambasador, człowiek... Mocny facet!

2021-01-12

Olgierd Cieślik – prezes Totalizatora Sportowego - idealnie wstrzelił się z komunikacją, że Rober Lewandowski został ambasadorem 65-lecia firmy, która położyła wielkie zasługi dla polskiego sportu. Informacja trafiła do mediów rano 17 grudnia, w dniu gali FIFA – Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej. Warto nadmienić, że tylko od 1994 roku Totalizator Sportowy przeznaczył prawie 13 miliardów złotych na budowę boisk, basenów, krytych lodowisk, sal gimnastycznych, hal sportowych, torów kajakowych, kortów tenisowych, skoczni, czy tras narciarskich.

Dziś symbolem polskiego sportu w skali świata jest RL9. Symbolami są też Iga Świątek, Bartosz Zmarzlik, Kamil Stoch, Natalia Maliszewska, Justyna Święty-Ersetic, Katarzyna Niewiadoma. Dzięki Totalizatorowi Sportowemu ci sportowcy mieli gdzie trenować, jak się rozwijać, gdzie startować. Kilka miesięcy temu Cieślik - w rozmowie na Instagramie „Prawdy Futbolu” - zaznaczył: - Największymi mecenasami sportu w Polsce są gracze Totalizatora Sportowego, bo z każdej złotówki, która trafia z ich portfeli, 19 groszy przeznaczanych jest właśnie na sport i kulturę. Firma pełni istotną rolę społeczną...

Wieczorem 17 grudnia nagroda dla najlepszego piłkarza świata FIFA trafiła do rąk „Lewego”, co też w moim przekonaniu jest wydarzeniem tyleż indywidualnym, co narodowym. W jakimś stopniu społecznym. Prezydent FIFA, Gianni Infantino osobiście pofatygował się do Monachium, aby – ze smartfonem w ręce – przekazać Polakowi cenne trofeum, które przez dekadę przypadało albo Portugalczykowi Cristiano Ronaldo albo Argentyńczykowi Leo Messiemu (ok, jeszcze w 2018 roku wpadło – zresztą słusznie – w ręce Chorwata Luki Modrica). Piszę o tym smartfonie, bo to symbol tych szalonych czasów, gdzie liczy się tu i teraz. Infantino sam filmował swoje wejście z nagrodą dla polskiego napastnika Bayernu. Tu i teraz się liczy, ale stąd do... wieczności. Infantino zna poszczególne polskie słowa – nie mógł sobie, w czasie wręczania nagrody, odmówić nawiązania do wielkich poprzedników „Lewego” – Grzegorza Laty, czy Zbigniewa Bońka. Jednak to RL9 znalazł się w annałach jako „The Best”.

Infantino ma wielką sympatię do Polski i Polaków. Kiedyś miałem okazję spędzić wieczór w towarzystwie Szwajcara – wspólnie ze Zbigniewem Bońkiem – w lobby jednego z warszawskich hoteli. Jeszcze przed EURO 2012. Już wówczas Infantino - pracujący dla UEFA - był pod wrażeniem zmian, jakie następują w Polsce. Symbolem współczesnej RP stał się Lewandowski. Jego pracowitość, ambicja, efektywność, artyzm, koleżeństwo, pokora, to coś co śmiało można zachwalać. I nie głosimy tego tylko my - Polacy.

„World Soccer” właśnie wybrał Piłkarza Roku 2020. Wygrał rzecz jasna RL9 – z 187 punktami, podczas gdy Belg Kevin De Bruyne otrzymał 63 punkty, a trzeci Messi 56, na kolejnych miejscach znaleźli się Senegalczyk Sadio Mane – 34 i CR7 – 33. Tekst o „Men’s World Player of the Year” zaczyna się od następującego cytatu: „To najbardziej profesjonalny zawodnik, jakiego kiedykolwiek spotkałem”. Padło to z ust Pepa Guardioli, który od 2008 roku pracuje z wieloma wybitnymi przedstawicielami piłkarskiej elity. Gdy Lewandowski otrzymał tytuł „Piłkarza Roku w Niemczech”, Juergen Klopp powiedział na łamach „Kickera”: „Lewandowski jest szaleńczo dobry! Miałem wielkie szczęście, że przez jakiś czas - w roli trenera - towarzyszyłem w jego drodze. Jestem za to wdzięczny”. W tym samym „Kickerze” Uli Hoeness – jeden z największych klubowych menedżerów w historii piłki, a zarazem mistrz świata na boisku (1974) – zaświadczył: „Robert Lewandowski rozwinął się na prawdziwego lidera Bayernu. Nie tylko jest snajperem, ale też tym, który daje impuls innym, który pracuje na innych, który ma coś do powiedzenia w interesie drużyny”.

W 86. Plebiscycie „Przeglądu Sportowego” po raz drugi wygrał Lewandowski. Swego czasu żona Roberta, Anna powiedziała niemieckim mediom: „Mein Mann ist eine Maschine”. Tak – jest „maszyną” na boisku. Pełni rolę ambasadora – nie tylko Totalizatora Sportowego, ale Polski w świecie. Jest też człowiekiem. Z wielkimi ambicjami.

W sobotę wzruszony powiedział: „Droga - na której jestem - zaczęła się ponad dwadzieścia lat temu. Dzięki moim rodzicom, którzy poświęcili dla mnie wiele czasu. Chciałbym za to podziękować mojemu Tacie i mojej Mamie. Żałuję tylko, że Tata nigdy nie mógł zobaczyć żadnego mojego meczu na żywo. To dla mnie był bardzo ciężki czas, ale wiedziałem, że nie mogę się załamać. Wiedziałem, że to wszystko sprawi, że będę tylko mocniejszym facetem. Wiedziałem, że ciężka praca jest podstawą sukcesu. Talent to tylko odrobina...”. Z dedykacją dla młodych chłopaków z całej Polski. Da się – z Leszna pod Warszawą – wdrapać na sam szczyt zawodowego sportu.

________________________________________

Tekst ukazał się w nr 2/2021 tygodnika PiłkaNożna

Roman Kołtoń