Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Milik twarzą kolejnej "rewolucji" Milanu?

2020-04-02

Według doniesień największej sportowej gazety we Włoszech - "La Gazzetty dello Sport", AC Milan jest zdeterminowany by pozyskać Arkadiusza Milika. Polak miałby zastąpić w klubie z Via Aldo Rossi Zlatana Ibrahimovicia, któremu bliżej do końca kariery, aniżeli jej początku. 

"Rossoneri" od lat cierpią na brak klasowej dziewiątki, a poza epizodycznymi wystrzałami formy u Carlosa Bakki czy Krzysztofa Piątka, na San Siro próżno szukać prawdziwego lisa pola karnego. 

Największe sukcesy Milanu utożsamiane są wszakże z wielkimi snajperami. W latach pięćdziesiątych w Mediolanie rządził tercet napastników - słynne "Gre-No-Li". To określenie szwedzkiego tercetu Gunnara Grer, Gunnara Nordhala i Nilsa Liedholma, który zapisał się w historii calcio jako jeden z najbardziej bramkostrzelnych. Błyszczał zwłaszcza drugi z nich, który do dziś pozostaje rekordzistą pod względem liczby tytułów króla strzelców Serie A. Zdobył ich aż pięć. 

Kolejnym okresem supremacji Milanu był przełom lat 90., kiedy klub przejął ekscentryczny Silvio Berlusconi. Wówczas także czerwono-czarna część miała swojego idola. Był nim Marco van Basten, który podczas gry w Mediolanie wyrósł na najlepszego piłkarza świata. Trzykrotnie sięgał po Złotą Piłkę France Football, a oprócz tego rozstrzelał Serie A. 

Początek XXI wieku to oczywiście czas Andrija Szewczenki. Ukrainiec, który podobnie jak van Basten, grając w Milanie zdobył Złotą Piłkę dysponował niesamowitą wręcz techniką strzału. W pięciu na siedem rozegranych sezonów w koszulce "Rossonerich" strzelił ponad 15 goli w Serie A. Tak jak van Basten dwukrotnie zdobył koronę króla strzelców Serie A. 

To najwięksi snajperzy w historii Milanu. Naturalnie w Mediolanie przez następne lata występowali wielcy napastnicy. Hernan Crespo w sezonie 2004/05 zapisał się jednak głównie dwoma bramkami w pamiętnym, tureckim finale Ligi Mistrzów przeciwko Liverpoolowi. Bohaterem innego - tym razem zwycięskiego finału Champions League - z sezonu 2006/07 stał się Filippo Inzaghi. Jeden z największych "sępów" pola karnego w historii futbolu dwukrotnie pokonywał wówczas Pepe Reinę i zapewnił Mediolańczykom ostatni jak na razie triumf w najważniejszych klubowych rozgrywkach w Europie. Mimo tego, że Inzaghi nigdy - grając w Milanie - nie zdobył powyżej dwudziestu bramek w pojedynczym sezonie Serie A, to i tak imponował regularnością. 

Ostatnim wielkim snajperem na Stadio San Siro był... Zlatan Ibrahimović. W sezonie 2010/11 zdobył czternaście bramek na poziomie Serie A, czym walnie przyczynił się do zdobycia ostatniego jak do tej pory tytułu mistrza Włoch przez "Rossonerich". Sezon później podwoił ten dorobek, jednak 28 trafień "Ibry" nie wystarczyło do powstrzymania Juventusu Antonio Conte. Warto więc zauważyć, że Milan wciąż pozostaje ostatnim klubem we Włoszech, który  zdobył mistrzostwo przed czasami hegemonii "Starej Damy".

Ostatnia dekada to jednak trudny czas dla kibiców Milanu. Warto spojrzeć na listę najlepszych strzelców "Rossonerich" z poszczególnych sezonów Serie A:

  • 2012/13 - Stephan El Shaarawy (16 goli)
  • 2013/14 - Mario Balotelli (14 goli)
  • 2014/15 - Jeremy Menez (16 goli)
  • 2015/16 - Carlos Bacca (18 goli)
  • 2016/17 - Carlos Bacca (13 goli)
  • 2017/18 - Patrick Cutrone (10 goli)
  • 2018/19 - Krzysztof Piątek (9 goli)
  • 2019/20 (stan na marzec) - Ante Rebić (6 goli)

Nie są to wielkie nazwiska, lecz piłkarze na miarę czasów, jakie nastały w Mediolanie. Pojawienie się Milika miałoby dać klubowi nowe życie. Wszelkie porównania byłego zawodnika Górnika Zabrze do Krzysztofa Piątka nie miałyby większego sensu. Zawodnik Napoli to jednak piłkarz dużo bardziej kompletny niż napastnik Herthy. Dodatkowo warto zauważyć, że Milik już dwukrotnie podnosił się po poważnej kontuzji, a poprzednim sezonem udowodnił, że wciąż może należeć do europejskiej czołówki. 17 bramek na poziomie Serie A to wynik, który w Milanie nie tak dawno wydawał się marnym rezultatem, lecz dziś byłby bardzo pożądanym wynikiem. Takim właśnie dorobkiem legitymował się Milik na koniec poprzedniego sezonu.

W tym sezonie, mimo problemów ze zdrowiem, Milik zdobył już dziewięć bramek w lidze - rozgrywając ledwie szesnaście spotkań. Praktycznie od początku włoskiej przygody urodzonego w Tychach napastnika piłka szuka go w polu karnym. Piątek, mimo świetnego początku, zatracił tę umiejętność, co sprawiło, że klub sprowadził doświadczonego Ibrahimovicia. Według doniesień "La Gazzetty dello Sport" Szwed nie jest jednak zadowolony z postawy zespołu. Po powrocie do Mediolanu rozegrał dziesięć spotkań w Serie A, w których czterokrotnie trafiał do siatki. Nie ma co się jednak oszukiwać, że 38-letni snajper nie jest rozwiązaniem długoterminowym. 

Włoskie media informują, że Polakowi, któremu w 2021 roku kończy się kontrakt z SSC Napoli, nie będzie chciał parafować nowej umowy. 26-latek liczy na regularną grę, czego w Neapolu nie mogą mu zagwarantować. Aurelio de Laurentis nie chcąc więc tracić piłkarza za darmo będzie musiał go sprzedać już tego lata. Kwota potencjalnego transferu? 40 milionów euro. Oznaczałoby to, że Napoli zarobi na Miliku osiem milionów, bowiem w 2016 roku na Stadio San Paolo trafił za 32 miliony. 

Zainteresowanych usługami Milika jest więcej klubów. Już w marcu mówiło się o tym, jakoby Maurizio Sarri widział Polaka w Juventusie, a w doniesieniach pojawiał się także temat Interu Mediolan. 

Luciano Moggi, twórca potęgi Juventusu, nie ma jednak wątpliwości i cytowany przez portal arenanapoli.it mówi:

"Wydaje mi się, że Milik może dołączyć do Milanu. To może się udać." 

W Mediolanie latem może dojść do prawdziwej rewolucji transferowej. Gianluigi Donnarumma i Alessio Romagnoli, czyli dwaj kluczowi piłkarze "Il Diavolo" mają analogiczną sytuację, jak Milik w Neapolu. Kontrakty podpisane do 2021 roku oznaczają, że jeśli obaj nie zdecydują się na przyjęcie warunków klubu i podpisanie nowych, prawdopodobnie - w związku z obecną sytuacją - niższych kontraktów, to Milan będzie chciał ich sprzedać latem tego roku, by w przyszłym nie odeszli za darmo. Według "Tuttosport" sytuacja wyjątkowo trudna jest z kapitanem. Romagnoli inkasuje obecnie 3,5 mln euro rocznie, jednak klub chciałby zredukować wydatki i płacić środkowemu obrońcy o milion mniej. Czy rzeczywiście "Rossoneri" będą zmuszeni do sprzedaży swoich kluczowych postaci? Wówczas pozyskane środki będą mogły być ulokowane w... transfer Milika. Niewątpliwie byłby to początek kolejnej, nowej ery Milanu. 

Filip Macuda