Subskrybuj
Sport

Mundial co dwa lata?!?

2021-08-11

Początkowo reagowałem nerwowo. Futbol pokochałem ponad 40 lat temu. Tak, tak, to było już w trakcie Mundialu w 1978, a pasja na całe życie została utrwalona, gdy liczyłem 12 lat i rozegrany został Mundial w Hiszpanii w 1982 roku. Dlatego wszelkie „majstrowanie” przy piłce nożnej przyjmuję cokolwiek niechętnie. Jako człowiek staromodny... Tak wiem, że to nieuchronne – to „majstrowanie”. Że podania nogą do bramkarza są passe od początku lat dziewięćdziesiątych, a niedawno wprowadzono VAR, który jednak pozwala cokolwiek sprawiedliwiej rozstrzygać spotkania... Jednak pojawiają się hasła zadziwiające – jak zniesienie spalonego, co bodaj Marco van Basten postulował. Piłka bez spalonego?
Brrr...

Gdy słyszę pomysł, że Mundial miałby odbywać się co dwa lata, to też reaguję cokolwiek nerwowo, niechętnie, a na pewno sceptycznie. Jak to? Przecież Mundialami odliczam moje życie! Przyszedłem na świat tuż przed Mundialem w 1970, i tak dojdę – jeden Pan Bóg wie – do których finałów piłkarskich mistrzostw świata. Licząc w cyklu czeteroletnim... Zawsze myślałem, że tak będzie do końca moich dni, a tymczasem kilka tygodni temu – na łamach „Kickera” - przeczytałem wywiad z Arsenem Wengerem. 71-letni szkoleniowiec pracuje teraz dla FIFA – Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej. I chciałby dokonać rewolucji. Wprowadzić zasadę rozgrywania Mundiali co dwa lata. To się w głowie – początkowo – nie mieściło!

– Najpierw chciałbym podkreślić, że nadzwyczajnie respektuję turnieje o mistrzostwo świata – zaznacza Wenger w „Kickerze” – Mają nadzwyczajny status. Kiedy jednak dowiedziałem się, że pierwsze finały Mundialu w 1930 roku odbyły się, ponieważ turniej piłkarski igrzys olimpijskich w 1932 roku został skreślony, to pomyślałem: przecież to nie jest przesądzone raz na zawsze, co ile lat odbywają się finały. Dlaczego na zawsze ma obowiązywać rytm czteroletni? Do FIFA przynależy obecnie już 211 krajów i 133 z nich nigdy nie zagrało w finałach Mundiali. Te kraje co cztery lata patrzą na światową imprezę bez szansy, aby samemu móc się nią nacieszyć...
– A kolejne argumenty?
– Zauważyłem, że kluczowi piłkarze na Mundialach, to gracze 26-30-letni, ponieważ na takich imprezach liczy się też doświadczenie. Bardzo trudno jest powtórzyć wielkie występy, bo ktoś, kto przeżywa „gwiezdny czas” na Mundialu w wieku 30 lat, na kolejnym liczy już 34 lata. W czasie swojej kariery trenerskiej uczestniczyłem w ponad 200 meczach Champions League i dzięki temu rozumiem, że najlepiej człowiek uczy się na błędach. Aby rozwijać się, trzeba czegoś doświadczyć. A więc na najwyższym poziomie też możliwy jest rozwój, o ile zapewniona jest powtarzalność. Aby jednak wprowadzić Mundial w cyklu dwuletnim potrzeba współpracy federacji krajowych...
– Jak zapatruje się na to UEFA, Europejska Unia Piłkarska?
– Definitywnie nie chcemy żadnego konfliktu. Chciałbym najlepszego dla futbolu – zarówno dla reprezentacji, jak i federacji. Nie sposób przeforsować takiej reformy bez współdziałania z UEFA, czy innymi kontynentalnymi konfederacjami. Jeśli myśleć o rozwoju futbolu, to dlaczego nie zasiąść do dyskusji. Obok 55 federacji UEFA jest jeszcze 156 innych krajów. Stąd 71. kongres FIFA powierzył nam zadanie przeprowadzenia specjalnych studiów. Na razie analizujemy wszystko, dyskutujemy, sondujemy. Pojawiają się pytania, szukamy odpowiedzi. To jest debata, w której nie ma ostatecznych wyroków. Najważniejsze, że myślimy o rozwoju, że wkroczyliśmy na tę ścieżkę...
– Mundial co dwa lata wiąże się z wielką zmianą kalendarza – całego międzynarodowego terminarza.
– Przez całe życie byłem trenerem klubowym, a nie reprezentacyjnym. I zawsze miałem odczucie, że krótkie okresy wyjazdów na zgrupowania i mecze kadry były problemem dla piłkarzy. Wiązało się to z wieloma niewiadomymi. Jak odnajdą się mentalnie po takich wyjazdach? Wystarczy spojrzeć na miniony sezon, gdy Robert Lewandowski doznał kontuzji w meczu reprezentacji, która wpłynęła na rywalizację klubową. Napastnika Bayernu zabrakło w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z PSG. To w jakimś stopniu zakłóciło cały sezon Champions League, jeśli chodzi o Bayern. Poza tym fani wolą mecze o konkretną stawkę.
– Co to oznacza konkretnie?
– Jestem tylko za jednym okresem zwalniania przez kluby reprezentantów, maksymalnie za dwoma, a nie za pięcioma, jak obecnie. Oznaczałoby, że dla reprezentacji przeznaczony byłby październik, miesiąc, w którym rozegranych zostałoby siedem meczów eliminacyjnych. A w czerwcu odbyłby się turniej finałowy. To daje także mniej podroży dla zawodników, daje konkret w określonym czasie. Chcielibyśmy zredukować również liczbę meczów – to jest ważne, gdy patrzy się dziś na zmęczenie piłkarzy. Nasz pomysł gwarantuje także po każdym turnieju przerwę na odpoczynek. Proszę sobie wyobrazić, że w 2026 odbędzie się Mundial w USA, Meksyku i Kanadzie. W 2027 odbyłyby się finały EURO i innych kontynentalnych rywalizacji. W 2028 znowu finały Mundialu i tak dalej. Do 2024 roku nie można przeprowadzać zmian – wszystko jest już zapięte, włącznie z Mundialem w 2026. Później jednak wszystkie opcje są możliwe.
– Więcej jakości, mniej przeciętności?
– Dokładnie to jest celem. I więcej wielkich meczów. Więcej wielkich starć w formule pucharowej, a mniej spotkań w eliminacjach. Tego chcą kibice. Chcemy osiągnąć więcej konkurencyjności. Od 1930 roku – gdy USA znalazły się na szczeblu półfinału – tylko jeden zespół spoza Europy i Ameryki Południowej znalazł się w najlepszej czwórce turnieju o mistrzostwo świata. To była Korea Południowa w 2002. Naprawdę możemy otworzyć trochę szerzej drzwi dla innych...

Trzeba przyznać, że Wenger – obecnie szef departamentu rozwoju FIFA – argumentuje ciekawie. Analiza powinna być dogłębna, gdy przestawia się cały rytm futbolu. Dlaczego jednak nie myśleć o tym, skoro świat wokół nas zmienia się niezwykle dynamicznie. Tak jak byłem sceptyczny, tak teraz przynajmniej znam argumenty. I mogę się nad nimi poważnie zastanowić.

____________________________________________

tekst ukazał się również w nr 32. tygodnika PiłkaNożna

Roman Kołtoń