Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Narodziny nowego tridente?

2020-11-10

Ostatnie lata w Hiszpanii stały pod znakiem tercetów. Barcelona miała swoje MSN, Real natomiast BBC. To już jednak historia, a nowe tridente może urodzić się po drugiej stronie Madrytu. FSL - Joao Felix, Luis Suarez i Marcos Llorente w pierwszych 7. kolejkach La Ligi zdobyli już 13 bramek. Licząc wszystkie rozgrywki, tych trafień jest już 17.

Przełożyć ligę na Europę

Na początek sezonu Atletico prezentuje się bardzo obiecująco. Na ich formę cień rzuca Liga Mistrzów, w której w trzech pierwszych spotkaniach grupowych zdobyli raptem 4 punkty. Pokonali u siebie RB Salzburg 3:2, ale w delegacji ugrali raptem punkt, remisując z Lokomotivem Moskwa 1:1. W dodatku bolesne okazało się starcie z maszyną Hansiego Flicka na Allianz Arenie.

Jednak dyspozycja ligowa pozwala sądzić, że awans do 1/8 finału powinien być formalnością. Siedemnaście punktów w siedmiu meczach daje Rojiblancos trzecią lokatę w Primera Division, ale głównie dlatego, że lider oraz wicelider (Real Sociedad i Villarreal) rozegrały dwa spotkania więcej. Podziw budzi również bilans bramkowy ekipy Cholo Simeone. Do świetnej defensywy Atleti zdążyliśmy się już przyzwyczaić, więc stracone dwa gole nikogo nie dziwią – są pod tym względem liderami La Ligi - ale 17 zdobytych bramek to drugi najlepszy wynik po ekipie z kraju Basków, lecz należy pamiętać o dwóch zaległych pojedynkach stołecznej drużyny. Los Colchoneros nie wystrzegli się wpadek – dwukrotnie zremisowali bezbramkowo. W tym z ostatnią w tabeli Huescą.

Próba nowego systemu

Głównym motorem napędowym Atletico jest bez wątpienia Joao Felix. Młody Portugalczyk już po kilku tygodniach wyrównał swoje statystyki z poprzedniego sezonu. Od dobrej formie 21-latka pisaliśmy już kilka dni temu: LINK 

Były gracz Benfiki Lizbona od razu złapał wspólny język z Luisem Suarezem, a Cholo Simeone dokoptował do nich również Marcosa Llorente. Wysoko wygrany mecz z Cadiz był popisem całej trójki. Argentyński szkoleniowiec na spotkanie z beniaminkiem eksperymentował i zrezygnował z żelaznego 4-4-2 na rzecz 3-4-3. Jednym z powodów była niedyspozycja Renana Lodiego, którego zastępował nominalny środkowy obrońca Mario Hermoso (numer 22 na grafice) oraz problemu w defensywie Kierana Trippiera. W roli wahadła występował Saul Niguez (8), ale kluczowe okazało się zestawienie tria z przodu – Luis Suarez na szpicy (9), a Joao Felixa (7) i Marcosa Llorente (14) w roli cofniętego napastnika. (źródło: sofascore)

 

Cała trójka grała bardzo blisko siebie, czego efektem są bramki zdobywane przez ekipę Rojiblancos.

  • na 1:0 – gol Joao Felix, asysta Marcos Llorente
  • na 2:0 – gol Marcos Llorente
  • na 3:0 – gol Luis Suarez, asysta Joao Felix
  • na 4:0 – gol Joao Felix, asysta Angel Correa

Trzynaście z siedemnastu ligowych trafień Atletico było autorstwa tridente Felix-Suarez-Llorente. Po pięć Urugwajczyk i Portugalczyk – więcej bramek od nich zdobył tylko Mikel Oyarzabal - a trzy to zasługa Hiszpana, którego dobrą formę wynagrodził Luis Enrique powołaniem do kadry. Do reprezentacji La Rojy wraca również Koke. 21 i 25-latek dorzucili również gole w Lidze Mistrzów. Na pochwały zasługuje również Angel Correa. „Człowiek z cienia”, który rok temu był na wylocie z Wanda Metropolitano, ma na swoim koncie już jedno trafienie i cztery asysty.

Wyjście z cienia

Niesamowita transformacja Marcosa Llorente to jedna z najdziwniejszych historii ostatnich lat w Hiszpanii. Cholo Simeone stworzył z byłego gracza Realu potwora, nową wersję Raula Garcii, która strzela i asystuje. Hiszpan to tytan pracy, który pod batutą Argentyńczyka przynosi niespodziewane efektu. Llorente to as z rękawa Atleti.

W niezłej formie na początku kampanii jest również Luis Suarez, którego siłami Cholo umiejętnie szachuje. 33-latek ma już swoje lata, a ostatni czas to pasmo problemów zdrowotnych. W Atletico urazu jeszcze nie doświadczył, ale mimo to Argentyńczyk w ogóle nie powołał go na spotkanie z Osasuną. Urugwajczyk musiał zaakceptować również fakt, że co mecz jest ściągany z boiska przed końcowym gwizdkiem.

Przyjście Suareza na Wanda Metropolitano zmusiło Simeone do zmiany sposobu gry, o czym sam wspomina: "Musimy dostarczyć mu piłki. A drużyna jako całość musi zrobić krok naprzód, ponieważ Suarez odpowiada golami”. Urugwajczyk to zupełnie inny typ napastnika niż Alvaro Morata, więc cały zespół musiał się dostosować do jego preferencji. Argentyńczyk próbuje również dopasować się do kanonu nowoczesnego futbolu, który opiera się na proaktywnym stylu gry. 

Problemy Realu i Barcelony mogą być szansą dla Atletico. Ekipa Simeone sezon zaczęła naprawdę obiecująco, ale prawdziwy test czeka ją po przerwie na kadrę. Już w ten weekend do Madrytu przyjedzie Barcelona, z którą na pewno nie zagra Luis Suarez powodu pozytywnego testu na koronawirusa. Jeszcze w grudniu Rojiblancos udadzą się na Santiago Bernabeu oraz Estadio Anoeta w San Sebastian. Atleti ostatni raz w lidze przegrało w lutym, właśnie w derbach z Realem. Podtrzymanie tej passy w tak trudnym okresie może dać drużynie Cholo niesamowity bodziec do dalszej pracy.

FILIP MODRZEJEWSKI