Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Nie KAŻDY będzie trenerem - dwa oblicza legend futbolu!

2020-04-01

Biegając po boisku grali w najlepszych klubach świata, zdobywali garściami trofea, a plakaty z ich wizerunkami zdobiły ściany pokoju niejednego piłkarskiego kibica. Nic jednak nie trwa wiecznie i każdy z nich prędzej czy później musiał zawiesić buty na kołku. Po latach powrócili oni w nowej roli jako menadżerowie topowych zespołów. Jednak tym razem zamiast trofeów i braw kibiców z tak samo wielkim hukiem jak wkraczali w trenerski świat zostawali wyrzucani na bruk.

W tym materiale przypominam kilka postaci, których życiorys opisuje wspinaczkę na sam szczyt piłkarskiego panteonu po relację z karkołomnego, trenerskiego zjazdu zakończonego bolesnym upadkiem.

Francuski golleador 

Pierwszą postacią, którą biorę na tapet jest najnowszy bohater tej opowieści – Thierry Henry. Francuz zakończył karierę piłkarską w 2015 roku. Przez ten czas legendarny napastnik zdołał wygrać absolutnie wszystko począwszy od Premier League z Arsenalem, po La Ligę i Ligę Mistrzów z Barceloną, kończąc na Mistrzostwie Świata i Europy z Francją.

W październiku 2018 roku Henry zastąpił na ławce trenerskiej AS Monaco Leonardo Jardima. Francuz otrzymał niepowtarzalną szansę odbudowy ekipy z księstwa będącej wówczas na dnie ligowej tabeli i pogrążonej w ogromnym kryzysie. Smaczku dodawał fakt, że to właśnie w tym zespole 4-krotny król strzelców Premier League stawiał pierwsze kroki w zawodowym futbolu.

Niestety Henry nie wytrzymał presji. Prowadzona przez niego ekipa „Czerwono-Białych” grała jeszcze gorzej niż za Leonarda Jardima. Na 20 meczów ligowych podopieczni Francuza wygrali ledwie 2 spotkania. Gwoździem do trumny 47-latka było odpadnięcie z Pucharu Francji z FC Metz oraz hańbiąca porażka z RC Strasbourg 1:5. To wszystko spowodowało, że po 104 dniach od zatrudnienia władze AS Monaco postanowiły zwolnić Thierry'ego Henry'ego z posady pierwszego trenera.

"W momencie, w którym coś nie szło po jego myśli podczas naszych codziennych treningów, Henry niezwykle mocno się denerwował i bardzo głośno krzyczał. Gdy był w takim stanie nie raz sam wychodził na boisko i zaczynał grać. Wydawał nam wtedy rozkaz, żebyśmy spróbowali odebrać mu piłkę. Można zaryzykować stwierdzenie, że nie do końca zrozumiał on rolę trenera" – zdradził po pewnym czasie Aleksandr Gołovin.

Rosyjski piłkarz stwierdził też jednak, że Henry wierzył mocno w młodych zawodników. Sześciu nawet z nich za jego sprawą dostąpiło zaszczytu trenowania z pierwszym zespołem. 

Obecnie piłkarska legenda jest trenerem drużyny Montrealu Impact. O wynikach Francuza z kanadyjskim zespołem jest jeszcze za wcześniej by mówić. Co prawda media już w tym momencie zarzucają zespołowi prowadzonego przez Thierry'ego Henry'ego defensywny styl gry, jednak jak sam 47-latek przyznaje, styl przyjdzie z czasem. Kto wie, być może mniejsza presja i prowadzenie ekipy na wiele niższym poziomie piłkarskim niż Ligue 1 oraz cenne doświadczenia z pobytu w ekipie „Czerwono-Białych” spowoduje, że Francuz odbuduje swoje trenerskie CV i jeszcze raz dostanie szansę prowadzenia topowego europejskiego zespołu.

Członek drużyny „Sześciu Wspaniałych” 

Drugą postacią, którą chciałbym chcę wyróżnić jest Garry Neville. Angielski obrońca podczas kariery piłkarskiej wraz z Manchesterem United wygrywał wielokrotnie Premier League oraz dwukrotnie triumfował w Lidze Mistrzów. Następnie po odwieszeniu butów na kołek, 45-latek został ekspertem telewizyjnym. Nastał w końcu 2 grudnia 2015 roku. Wówczas to władze Valencii ogłosiły Neville'a nowym menadżerem ekipy z Estadio Mestalla. Przed objęciem tej posady legendarny obrońca mógł pochwalić się między innymi doświadczeniem, które wyniósł będąc od 2012 roku asystentem Roya Hodgsona w reprezentacji Anglii.

Kontrakt angielskiej legendy z hiszpańskim klubem miał go tytułować trenerem Valencii do końca ówczesnego sezonu. Tak się jednak nie stało. Neville został zwolniony z posady szkoleniowca ekipy „Nietoperzy” 3 marca 2016 roku, zaledwie po 3 miesiącach jej prowadzenia.

Bez wątpienia legendarny obrońca zamiast wznieść Valencię na nowy poziom, to sprowadził ją na samo dno. Pod jego wodzą „Nietoperze” w 28 spotkaniach zdołali wygrać tylko 10 meczów i aż 11 z nich przegrała. Dodatkowo drużyna z Estadio Mestalla odpadła wówczas z Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Pucharu Króla. Z kolei w tabeli La Ligi plasowało się na odległym 14. miejscu.

Zwolnienia angielskiej legendy domagali się między innymi kibice Valencii. Wytykali oni angielskiemu szkoleniowcowi nie tylko słabe wyniki, lecz też opuszczenie hiszpańskiego zespołu na rzecz zgrupowania reprezentacji Anglii. Powodem tej nieudanej przygody był też brak znajomości przez Neville'a języka hiszpańskiego. To powodowało, że Anglikowi trudno było się porozumieć z wieloma swoimi piłkarzami, a nawet z własnym asystentem. Jedyną pozytywną rzeczą, którą zasłynął 45-latek w Valencii były jego analizy. Cóż z nich jednak mógł uczynić dobrego Anglik, skoro nie potrafił bez znajomości obcego języka przekazać odpowiednich wytycznych swoim podopiecznym.

Jednym zdaniem, Garry Neville przekonał się, że komentowanie i krytykowanie gry zawodników ze studia telewizyjnego, a prowadzenie ich na co dzień jako trener to dwa zupełnie inne światy.

Człowiek orkiestra 

Ostatnią postacią w tym zestawieniu jest Clarence Seedorf. Holender podczas swojej bogatej kariery zdobył mistrzostwo Holandii, Hiszpanii i Włoch. Do tego zapisał się na kartach historii futbolu niebywałym osiągnięciem zdobywając aż czterokrotnie Ligę Mistrzów z trzema różnymi klubami.

W dniu 14 styczniu 2014 roku Seedorf na specjalnie zwołanej konferencji ogłosił zakończenie kariery. Jednocześnie poinformował też, że został wybrany na nowego trenera AC Milan. Przed Holendrem stanęło niezwykle trudne zadanie odbudowania będącego w kryzysie zespołu. To właśnie w barwach „Rossonerich” legendarny pomocnik święcił największe sukcesy.

Niestety 44-latek nie podołał wyzwaniu i wraz z końcem sezonu 2014/2015 włodarze klubu z Mediolanu postanowili zakończyć współpracę z Holendrem. Co ciekawe główną przyczyną zwolnienia Seedorfa nie były wyniki. Można rzec, że w tym aspekcie Holender zrobił dużo dobrego. Dzięki jego pracy AC Milan zdołał awansować w tabeli kilka pozycji wyżej.

Głównym powodem dymisji była atmosfera w drużynie. Holender nie potrafił zapanować nad rozbitym zespołem. Dodatkowo wielu piłkarzy skarżyło się anonimowo na metody pracy 44-latka. W wyniku konfliktu na linii piłkarze-trener włodarze „Rossonerich” nie mogli postąpić inaczej, niż zwolnić klubową legendę.

Po nieudanej przygodzie z włoskim klubem, Seedorf postanowił spróbować sił na nieco niższym poziomie i podjął pracę w chińskim zespole Shenzhen Ruby. Niestety drugi epizod trenerski Holendra po raz kolejny zakończył się fiaskiem i po 5 miesiącach został zwolniony.

Legendarny pomocnik nie dawał jednak za wygraną i podjął kolejną pracę, tym razem w Deportivo La Coruña. Jednak Holender nie podołał również w Hiszpanii i ponownie został zdymisjonowany. Co warto dodać hiszpański zespół pod wodzą 44-latka zdobył ledwie 3 punkty.

Ostatnią dotychczas przygodą trenerską Seedorfa było prowadzenie reprezentacji Kamerunu. Również piłka reprezentacyjna mocno zweryfikowała umiejętności trenerskie 44-latka. Holender na skutek słabego występu jego podopiecznych w Pucharze Narodów Afryki 2019 po raz kolejny został zdymisjonowany. Warto przypomnieć, że prowadzony wówczas przez niego Kamerun odpadł już w 1/8 finału po przegranej batalii 2:3 z Nigerią.

Przyszłość pokaże czy Holender powie przygodzie trenerskiej do pięciu razy sztuka czy też dojdzie do wniosku, że lepiej poradziłby sobie w profesjonalnym futbolu w innej roli. 

Na podstawie tych 3 historii możemy wprost wywnioskować, że granie w wielkich klubach i zdobycie niezliczonej ilości trofeów podczas kariery piłkarskiej nie jest gwarantem, że tak samo dobrze poradzisz sobie na ławce trenerskiej. Bez wielu innych potrzebnych umiejętności nawet największa legenda futbolu nigdy nie będzie stanie zapanować na piłkarską szatnią pełną gwiazd i trudnych charakterów. 

FILIP SITEK