Subskrybuj
Ekstraklasa

#NoToPoKolejce - 21/22 - Kolejka #10 - Kto "ot tak se klepie", a kto "podaje najlepiej"?

2021-10-05

Przy okazji przygotowań do ostatniego live z Romkiem Kołtoniem na kanale Prawda Futbolu (Link TUTAJ), niespodziewanie przyszło mi do głowy żeby sprawdzić ciekawą statystykę, która nie jest „z automatu” wyliczana przez InStat (ani przez żaden inny „w miarę dostępny” statystyczny portal, który kojarzę). Postanowiłem bowiem na podstawie dostępnych danych wyliczyć jak często poszczególne ekipy występujące w naszej Ekstraklasie grają „otwierające podania” (niekiedy nazywane również „kluczowymi” czy „przeszywającymi”). Pod tym określeniem rozumiemy podania, które wyprowadzają kolegę z zespołu na pozycję strzelecką. Nie oznacza to, że po ich otrzymaniu oddaje on zawsze strzał - czasem strzeli, czasem dogra, czasem straci, czasem się zagoni w boczny sektor, czasem wycofa. Niemniej - w teorii po otrzymaniu „otwierającego podania” powinien mieć teoretycznie możliwość oddania w miarę sensownego uderzenia na bramkę.

Przykładowy InStat wylicza liczbę podań ogółem i odsetek ich celności, jak i liczbę podań „otwierających” oraz liczbę takowych zakończonych powodzeniem. Ich stosunek pozostaje jednak poza jego radarem - a przecież to szalenie ciekawe, by (jak w tytule) określić kto „ot tak se klepie” a kto „podaje najlepiej”. Z samego wymieniania piłki nie ma bowiem jakiegoś gigantycznego pożytku - kluczem jest przetransportowanie futbolówki w strefę, w której można zagrozić rywalowi. No i zrobienie tego w sposób, który nie pozwoli mu na zgaszenie takiej akcji ofensywnej w zarodku. Oczywiście - nie każde zagrożenie bramki rywala wynika z „otwierającego podania”. Czasem do pozycji strzeleckiej dochodzi się na skutek wygranego pojedynku 1 na 1, czasem (a zwłaszcza w tym sezonie Ekstraklasy, brawo!) zagrożenie dla bramki rywala powstaje po stałym fragmencie gry. Niemniej, „otwierające podania” to (na oko) wciąż przynajmniej „połowa sukcesu” jeśli idzie o generowanie szans by strzelić przeciwnikowi bramkę. A pewnie i więcej...

Po dziesięciu kolejkach najczęściej w Ekstraklasie podają Wisła Kraków (546,2 podania na mecz, na 83% celności, ex-aequo najlepsza celność w lidze), Pogoń Szczecin (512,5 / 82%) i Legia Warszawa (502 / 83%). Najrzadziej - Raków Częstochowa (410,8 podań na mecz na 80% celności), Warta Poznań (409,6 / 80%) i Cracovia (388,8 / 78%, ex-aequo najgorsza celność w lidze). Należy przy tym zaznaczyć, że ani niska liczba podań ani ich „nieco niższa” celność nie powinny być powodem do deprecjonowania poziomu zespołu - czego najlepszym dowodem jest Raków. Niższa liczba podań charakteryzuje zespoły, które częściej „grają z kontry” - a niższa celność podań jest z tym zwykle skorelowana, bo nastawiając się na kontratak siłą rzeczy częściej próbujesz nieco bardziej „ryzykownych” podań. Z ich ewentualnym powodzeniem wiąże się bowiem znacznie większa możliwa „nagroda”, w postaci zawiązania akcji ofensywnej kiedy szyki obronne rywala są dalekie od optymalnego ustawienia - co usprawiedliwia występujące w takiej sytuacji próby dograń „na fantazji”, gdzie nawet jeśli wyjdzie jedno na pięć - i tak warto próbować, bo rezultat może decydować o wyniku.

Choć zespołu Kolejorza próżno szukać w top-3 najczęściej podających ekip Ekstraklasy, to właśnie Lech wykonuje w tym sezonie najwięcej „otwierających” podań - notując aż 12,5 takiego zagrania na mecz. Drugą i trzecią lokatę zajmują po dziesięciu kolejkach odpowiednio Pogoń Szczecin (9,1) i Górnik Zabrze (9). Niezwykle ciekawie wygląda natomiast klasyfikacja po odsetku udanych „otwierających” podań - najczęściej trafiają do celu te wykonywane przez Wartę Poznań (58,14%) - a więc jedną z najrzadziej podających ogółem ekip Ekstraklasy. Kolejne miejsca dzierżą zaś Górnik Łęczna (52,63%) i Wisła Płock (52,38%). Na drugim biegunie są natomiast Radomiak (40,58% celności „otwierających” podań) oraz Pogoń i Górnik Zabrze (po 39,56%) - czyli ostatnie dwa miejsca zajmują zespoły z top-3 pod względem częstotliwości prób „otwierających” zagrań. Ciekawe, prawda?

Przechodząc do gwoździa programu, czyli statystyki zapowiedzianej we wstępie. Otóż zdecydowanie najczęściej (względem ogólnej liczby podań) „otwierające” podania wykonuje Lech

Poznań - posyłając tego typu piłkę co 38,7 wykonanych podań. Drugie miejsce zajmuje Raków Częstochowa - jednak między liderem a wiceliderem pod tym względem mamy spory uskok, bo zespół z Częstochowy gra „otwierające” podanie co 50,65(-ty?) raz. Niewiele za jego plecami jest zaś Zabrzański Górnik, który „otwierające” podanie gra co 51,2 podań ogółem. Zdecydowanie najrzadziej „otwierających” podań próbuje Warta Poznań - zaledwie co 95,26 z ich podań jest zagraniem tego typu. Fakt, że ich „otwierające” podania mają najwyższy odsetek celności sugeruje, że jest to przemyślane. Pozycja Warty w ligowej tabeli podpowiada jednak, że może jest to „za bardzo przemyślane”, i taka nadmiernie asekurancka gra z przodu (czy też nadmiernie powolne przenoszenie gry do przodu) skutkuje mniejszą - i zbyt małą - liczbą okazji, żeby skutecznie „ukłuć” rywala. Tak jak na szczycie, na samym dole również mamy do czynienia z „uskokiem” między zespołem z Poznania a kolejnym w klasyfikacji. Druga od końca Stal Mielec próbuje bowiem „otwierających” podań co 81,19 dogrania, a trzeci od końca Górnik Łęczna - co 75,65 podania. Dla zainteresowanych - pełną tabelę podsumowującą ten aspekt zamieszczam na końcu artykułu.

Równie ciekawe - a może i ciekawsze - rezultaty daje rzut oka na to ilu podań potrzeba poszczególnym zespołom dla wykonania jednego CELNEGO podania „otwierającego”. Na pierwszym i drugim miejscu pozostają Lech (86,38) i Raków (105,6 - spora różnica!). Na trzecie wskakuje jednak Lechia Gdańsk (117,92) - a Górnik Zabrze spada na siódmą pozycję. Równie ciekawe zamieszanie ta zmiana kryterium powoduje na dnie. Na ostatnią pozycję spada Termalica (183,85), druga od końca jest Warta (163,84 - znów, duży „uskok”!). Na trzecią pozycję od końca wskakuje (zeskakuje?) zaś Śląsk (157,78).

Jakie wnioski wypływają z tych statystyk? Cóż, rzuca się w oczy fakt, że i Lech i Raków są najlepiej punktującymi zespołami ligi (w ujęciu per mecz) - a jednocześnie liderują w statystykach „częstotliwości kluczowych podań” (mimo, że ogółem Lech podaje „raczej dużo” a Raków „raczej mało”) i „częstotliwości kluczowych podań celnych”. Podobnie, po dnie szorują w nich Warta Poznań i Bruk-Bet Nieciecza, które i pod względem PPG zajmują lokaty w ostatniej trójce. Pozycja ligowa wg punktów per mecz jest zbieżna z pozycją w rankingu wg „podań ogółem per udane podanie otwierające” dla aż 9 z 18 zespołów (z tolerancją do 1 miejsca w tabeli, jeśli zwiększymy tolerancję do 2 miejsc - będzie ich już 11, a przy tolerancji do 3 miejsc - 14). Czy to cokolwiek oznacza? Pytanie to pozostawiam otwarte - jednak osobiście mam wrażenie, że „coś w tym jest”. Oczywiście nie musi to z automatu oznaczać, że „słaby” pod względem częstotliwości udanych podań Śląsk Wrocław musi nagle zacząć dołować, tak jak Pogoń Szczecin u której ligowa pozycja znacznie przerasta lokatę w tym rankingu. Tak jak pisałem - są zespoły, które tworzenie okazji bramkowych w świadomy sposób opierają w dużej mierze o „błysk geniuszu” i mają zawodników, którzy potrafią go zapewnić. Niemniej, takie nastawienie zawsze rodzi ryzyko, że owego błysku zabraknie, albo skutecznie zniweluje go ścisłe krycie przez rywala. Dlatego moim zdaniem przy próbie przewidywania rozwoju sytuacji w Ekstraklasie zdecydowanie warto wziąć pod uwagę wyliczenia, którym poświęciłem w tym tygodniu #NoToPoKolejce... :)

Marcin Matuszewski