Subskrybuj
Ekstraklasa

#NoToPoKolejce - 21/22 - Kolejka #19 - Wszędzie Widzę Wykresy...

2021-12-29

To już ostatnie tegoroczne #NoToPoKolejce na stronie Prawda Futbolu - a może i ostatnie ogółem, bo plany na rundę wiosenną pozostają kwestią otwartą. Na przestrzeni jesieni 2021 najczęściej przewijała się na naszych łamach kwestia "spodziewanych" asyst (xA), bramek (xG) i punktów (xP) - zatem zakończenie roku w tym tonie będzie całkiem adekwatne. Co tym razem podpowie nam #PrawdaLiczb? 

Kilkukrotnie prezentowałem w #NoToPoKolejce tabele ligowe uwzględniające różnicę między punktami "faktycznymi" i "spodziewanymi" po danej kolejce. Ani razu nie zaprezentowałem jednak obu w/w wskaźników rozłożonych w czasie (bo i nie jest to proste, wymagało stworzenia dużej matrycy z punktami z poszczególnych kolejek oraz ich stopniowym przyrostem - i własnoręcznego wygenerowania wykresów na jej podstawie). Rezultaty tych działań - poniżej. A pod nimi - kilka ciekawych spostrzeżeń i wniosków, które na moje oko można z nich wysnuć.

* * * 

WNIOSEK 1: W dobrym wyniku Lecha nie ma krzty przypadku

Wypracowana przez Lecha liczba punktów "faktycznych" to 41. Wypracowana przez Lecha liczba punktów "spodziewanych" to 39,4. "Faktyczna" przewaga Lecha nad wiceliderem to 4 punkty - a spodziewana to 7,8 punktu (w obu wypadkach mowa o Pogoni Szczecin). Tylko raz, w #4 kolejce, Lech wygrał wyraźnie "na farcie" / "na pechu rywala" / "na błysku umiejętności indywidualnych" (przewaga 2,3 xP nad P). Aż 5 razy zdobywana przez niego w meczu liczba punktów "faktycznych" była natomiast wyraźnie (czyli o przynajmniej 1,5) mniejsza niż "spodziewanych" - co oznacza, że "na logikę" powinien wówczas wygrać zamiast zremisować (3 przypadki) lub przegrać (2 przypadki). Mimo to koniec końców linie przedstawiające przyrost P oraz xP pozostają dla Kolejorza bardzo blisko siebie - co w połączeniu z ich końcowymi poziomami jednoznacznie pokazuje, że w dobrym wyniku Lecha nie ma krzty przypadku, i pozostaje on najpoważniejszym kandydatem do zdobycia mistrzowskiego tytułu. 

* * * 

WNIOSEK 2: Pierwsza zmiana trenera w Legii przyniosła zauważalną poprawę w grze 

25 października prowadzący dotąd trzecioligowy zespół rezerw Legii trener Gołębiewski niespodziewanie przejął od trenera Michniewicza stery pierwszego zespołu Wojskowych. Czy przełożyło się to na poprawę osiągów Legii w Ekstraklasie? No nie, Czesław Michniewicz wykręcił w tym sezonie z Legią w lidze 0,90 punktu na mecz, a Marek Gołębiewski 0,50 punktu na mecz. Jeśli jednak spojrzymy na punkty spodziewane - różnica jest zauważalna gołym okiem. Dosłownie w momencie przejęcia sterów przez trenera Gołębiewskiego, czyli po #12 kolejce, linia wskazująca "punkty spodziewane" wybija ponad linię wskazującą "punkty faktyczne". Oznacza to, że mimo bardzo nieprzekonującej średniej trener Michniewicz i tak "punktował lepiej niż grał", czyli jego dorobek punktowy wynikał z błędów czy nieskuteczności rywali albo z indywidualnych zrywów poszczególnych zawodników Legii. Tymczasem za trenera Gołębiewskiego wyniki ligowe Wojskowych nie uległy poprawie, a wręcz się nieco pogorszyły - jednak wynikało to z błędów czy nieskuteczności graczy Legii albo z indywidualnych przebłysków rywali (typu fenomenalna forma bramkarza czy gol typu "stadiony świata" z nieoczywistej sytuacji). Innymi słowy, jak pokazuje gwałtowny wzrost "punktów spodziewanych" - po korektach trenera Gołębiewskiego było znacznie więcej okazji by podreperować punktowy bilans. Zdruzgotana psychicznie drużyna ma jednak to do siebie, że w prostych sytuacjach popełnia karygodne błędy w obronie, a w ataku nie potrafi z kilku metrów trafić do pustej bramki. Oczywiście, trener to nie tylko taktyk ale i psycholog - natomiast byłbym daleki od potępiania w czambuł trenera Gołębiewskiego. Pod względem taktyki i koncepcji zrobił (jak na zastaną sytuację) bardzo dobrą robotę, a pod względem psychologicznym rozbitej Legii pod koniec jesieni nie pomogliby nawet Freud do spółki z Jungiem i Pavlovem. 

* * * 

WNIOSEK 3: W Cracovii trudno póki co dostrzec "efekt nowej miotły"

Do zmiany trenera w Cracovii doszło między #14 a #15 kolejką. W teorii Jacek Zieliński ma w tym sezonie dużo lepszą średnią punktów per mecz (1,80) niż Michał Probierz (1,21). Szybki rzut oka na wykres przyrostu punktów i punktów spodziewanych pokazuje jednak, że w 5 kolejkach po zmianie trenera Cracovia podąża niemal takim samym szlakiem jak przez 6 wcześniejszych, a wspomniana różnica wynika głównie z nieefektywnego początku sezonu pod wodzą trenera Probierza. Zaznaczmy - "nieefektywnego" a nie "wybitnie słabego", bowiem pod względem punktów spodziewanych Cracovia nawet na starcie rozgrywek wyglądała w porządku (choć nie "rewelacyjnie"), po prostu zawsze "czegoś zabrakło" żeby przekuć okazje na faktyczną punktową zdobycz. Nie oznacza to w żadnym wypadku, że trener Zieliński w Cracovii coś zepsuł, czy że zanotował do niej słabe wejście. Tak jak w wypadku akapitu na temat trenera Gołębiewskiego, skłania to jednak do zastanowienia się jak często zmiana trenera w Ekstraklasie nie jest skutkiem trzeźwej oceny aktualnej dyspozycji zespołu, tylko pretensji o wcześniejszy dołek. Jak widać następuje bowiem ona częstokroć tuż po tym, kiedy zwalniany szkoleniowiec wyprowadził zespół z powrotem na właściwe tory - czy to "punktowo", czy to pod względem jakości gry, za którą wcześniej czy później punkty przyjść po prostu muszą. 

* * * 

WNIOSEK 4: Według punktów spodziewanych - Śląsk Wrocław spada z Ekstraklasy

Biorąc pod uwagę, że w połowie rundy Śląsk był wiceliderem i miał zaledwie punkt straty do Lecha, brzmi to dość szokująco - ale takie są fakty. Po #19 kolejce Śląsk ma na koncie 24 punkty faktyczne, ale zaledwie 16,6 punktu "spodziewanego" - pod którym to względem jest drugim najgorszym zespołem Ekstraklasy (nad Łęczną - 14,3, za Termalicą - 17), mimo że "dołująca" Legia ma wciąż zaległy mecz w zapasie. Tak niski poziom punktów spodziewanych wynika z faktu, że zdaniem algorytmów InStat aż cztery z sześciu zwycięstw Śląską w tej rundzie "na logikę" nie powinny mieć miejsca (przewaga P nad xP w wymiarze 2,5 punktu lub więcej!) i wynikały ze szczęścia własnego / z pecha lub niezdarności rywali / z własnego błysku umiejętności indywidualnych. Mowa o meczach z #2 (1-2 @ Cracovia), #6 (1-3 @ Lubin), #7 (1-0 vs Legia) i  i #16 (2-1 vs Stal Mielec) kolejki. W każdym z tych spotkań rywal miał wyraźnie więcej szans bramkowych niż Śląsk - i wyraźnie większe xG. Kiedy jednak spojrzymy na % wykorzystania okazji... Rywale: 0% (0 na 6), 17% (1 na 6), 17% (1 na 6), 20% (1 na 5). Śląsk: 25% (1 na 4), 50% (2 na 4), 67% (2 na 3), 75% (3 na 4). Z nieoczywistych sytuacji strzelali m. in. Exposito i Praszelik (mecz vs Lubin). Na wyżyny wznosił się w bramce Szromnik (vs Lubin i vs Legia). Rywale popełniali fatalne błędy (Legia i juniorski błąd gdy po rożnym jej gracze zapomnieli, że "gramy do gwizdka"), mieli pecha (rykoszet przy golu Praszelika vs Stal Mielec) i tak dalej. I tak z "zera do czterech punktów" zrobiło się dwanaście. Czy jest to godne pochwały? Indywidualnie jak najbardziej, zespołowo niekoniecznie. Czy jest to możliwe do utrzymania w długim okresie? No niezbyt - zwłaszcza kiedy wypadną dwa czy trzy z najważniejszych "trybików". Pamiętajmy, że 25 z 30 bramek Śląska zdobyli Exposito, Pich i Praszelik, którzy między sobą rozdzielili również 8 asyst. Zakładając niewykluczoną sprzedaż rozchwytywanych Praszelika i Exposito, oraz niewykluczony uraz wiekowego już Picha - robi się nieciekawie. Jeśli bowiem nawet Śląsk "trafi" z ich następcami (co nie zawsze się udaje), jest mocno prawdopodobne, że minie kilka chwil nim ci na dobre się rozkręcą. A patrząc w tabelę - do strefy spadkowej zostało raptem 6 punktów przewagi... 

* * * 

Parafrazując Marvelowski klasyk - "I could do this all day" ;) Żeby nie przedłużać tego i tak "rozdętego wykresami" artykułu, przestrzeń na pozostałe wnioski pozostawię jednak Wam. Owocnych rozważań - i do następnego! Bo nawet jeśli po nowym roku #NoToPoKolejce przestanie gościć co tydzień na łamach Prawdy Futbolu - ja się nigdzie nie wybieram, i raz na jakiś czas będę pojawiał się by podzielić się z Wami tym, co niesie #PrawdaLiczb :)

Marcin Matuszewski