Subskrybuj
Ekstraklasa

Nowa karta w historii Kolejorza! Gytkjaer najskuteczniejszym obcokrajowcem!

2019-10-07

Gol przeciwko Wiśle Kraków był 46 trafieniem Christiana Gytkjaera w koszulce Lecha Poznań. Tym samym Duńczyk został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Kolejorza wyprzedzając Artjomsa Rudnevsa. Jednak to Łotysz jest traktowany jako „współczesna legenda” klubu z Bułgarskiej, a Gytkjaer, mimo swojej skuteczności, bez przerwy musi udowadniać kibicom Kolejorza swoją przydatność.

Sentyment przeszłości

Zazwyczaj w momentach smutku i ogólnej zadumy wspominamy czasy kiedy byliśmy szczęśliwi, a otaczający nas świat dostarczał więcej radości. Podobnie jest z futbolem. Fani Lecha Poznań z uwagi na brak sukcesów w ostatnich latach, lubią wracać  do euforycznych momentów, często gloryfikując bohaterów tamtych wydarzeń. Podobnie jest z Artjomsem Rudnevsem, który dla wielu jest symbolem ostatnich większych sukcesów Dumy Wielkopolski w europejskich pucharach. To już na starcie plasuje go zdecydowanie wyżej od Christiana Gytkjaera. Cztery gole strzelone Juventusowi w tym hattrick w Turynie, bramka strzelona z Salzburgiem – to działa na wyobraźnię kibiców, którzy zapamiętają te chwile do końca swoich dni. Rudnevs był spektakularny, efektowny, a zarazem efektywny. Dlatego jest i pewnie zawsze będzie wspominany z większą sympatią niż Christian Gytkjaer. Duńczyk kojarzy się niestety z czasami hańby i pasma rozczarowań. W dodatku nie zostanie nigdy ulubieńcem tłumów, bo jest typem napastnika pragmatycznego. Dla niego liczy się to co w sieci, a nie sposób w jaki wpadło. Nikt nie chce pamiętać, że Łotysz w swoim ostatnim półroczu zdobył tylko cztery bramki. Że strzelał głównie seriami i to były napastnik Haugesund jest po tym względem zdecydowanie regularniejszy. 10, 9, 9, 3, 7 (w 11. kolejkach) – to ekstraklasowe statystyki na rundę Christiana Gytkjaera. Uważam, że są bardzo dobre, a jedyną anomalią jest poprzednia runda pod wodzą Adama Nawałki. Dla porównania liczby byłego gracza HSV Hamburg – 8, 4, 18, 4. Mimo iż średnią bramek na półrocze ma wyższą (8,5 do 7,6) to oprócz jednorazowego wyskoku jesienią 2011 za kadencji Jose Mari Bakero, gdy w jednej rundzie kompletował aż cztery hattricki, trudno mówić o oszałamiających liczbach. Żeby być sprawiedliwym, w czasach Łotysza rozgrywano o pięć spotkań mniej. Mimo że w swoich czasach żaden z nich nie wygrał z Kolejorzem żadnego trofeum (Gytkjaer ma jeszcze na to szansę), to Rudnevs dał po prostu więcej radości. W ramach ciekawostki dodam, że Lech Poznań przegrał raptem jeden mecz, w którym Łotysz zdobył bramkę (1:3 vs. Śląsk Wrocław 23.09.2011 r.), a drogę do siatki znalazł w 29 spotkaniach.

Wiecznie kwestionowany

Mimo swoich niepodważalnych statystyk, dość spora jest grupa kibiców Kolejorza, która liczy, że Gytkjaer nie przedłuży wygasającego z końcem sezonu kontraktu. Uważam, że Lech powinien zrobić wszystko co w swojej mocy, aby zatrzymać napastnika przy Bułgarskiej. Jak na polskie warunki jest to świetny snajper. Nie bałbym się stwierdzenia, że najlepszy w lidze. Często bywa w swojej grze irytujący, flegmatyczny. Nie jest typem zawodnika, który zaskarbi sobie serca kibiców swoją walecznością, ani wyjątkową, ponadprzeciętną techniką. Nie jest spektakularny. Z drugiej strony podczas pobytu w Poznaniu piłkarsko bardzo się rozwinął. Nie sposób nie zauważyć, że Duńczyk lepiej się zastawia i częściej potrafi utrzymać piłkę tyłem do bramki z obrońcą na plecach. Kilkukrotnie popisał się również świetną techniką użytkową. Można powiedzieć, że dostosował się do stylu gry Kolejorza. Stał się napastnikiem bardziej kompletnym i wbrew opinii wielu kibiców nie czeka tylko w polu karnym aż ktoś wyłoży mu piłkę na strzał. Owszem, żyje z podań, ale tak sobie z dograń partnerów żył Rudnevs. Ten jednak grał w Lechu zdecydowanie silniejszym kadrowo. Kibice! Doceniajcie Christiana, bo nikt lepszy nie przyjdzie! Na deser dopowiem, że nie było w historii Ekstraklasy obcokrajowca, który byłby regularnie powoływany do reprezentacji z TOP10 rankingu FIFA. Na dodatek gra i strzela.

Ewolucja Lecha

Korzystając z okazji chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię. W ostatnich meczach można dostrzec zmianę Kolejorza w nastawieniu do gry. Dariusz Żuraw odszedł troszkę od całkowitej dominacji rywala. Niebiesko-biali dalej grają odważnie, ale z większą świadomością. Nie są aż tak naiwni w defensywie. Być może trener uznał, że tak gwałtowana rewolucja stylu gry, którą chciał przeprowadzić na początku sezonu następuje zbyt szybko. Że gra Lecha powinna ewoluować, a nie być rewolucją, w kierunku  futbolu ofensywnego skierowanego na dominacje nad rywalem. Nie od razu powonien wymagać takiej gry od drużyny, która do tej pory grała bardziej zachowawczo. Między innymi na tym poległ Ivan Djurdjević. Poznaniacy rzadziej stosują wysoki pressing, który często sprawiał, że boczni obrońcy byli osamotnieni. Nie oznacza to jednak, że całkowicie odeszli od takiego grania. Teraz po prostu lepiej dobierają do tego momenty. Wynika to z faktu, że Kolejorz dobrze broni w niskim pressingu, a i jego kontry bywają bardzo groźne. Mam wrażenie, że Lech, mimo różnych wyników, z każdym meczem idzie do przodu. Uczy się gry.

FILIP MODRZEJEWSKI