Subskrybuj
Ekstraklasa

Nowa wersja Szweda

2021-09-19

Do Polski trafiał z arcytrudnym zadaniem – zastąpić Jakuba Modera. Choć od początku było wiadomo, że to środkowy pomocnik o zupełnie innej charakterystyce, Jesper Karlstrom, nie uniknął porównań do reprezentanta Polski. Wiosną Szwed głównie rozczarowywał, jak cały Lech, ale na starcie sezonu 2021/22 jest sercem i płucami lidera Ekstraklasy.

Presja oczekiwań

Odniesienie od organów odpowiedzialnych za wydolność nie jest przypadkowe, gdyż 26-latek zwykle przebiega najwięcej w meczu spośród graczy Kolejorza. Lecz latem wcale nie było pewne, że będzie on podstawowym graczem. Do ekipy Macieja Skorży dołączał Radosław Murawski. Solidna ligowa marka, która miała za sobą całkiem niezłą zagraniczną przygodę. Większość kibiców spodziewała się, że to właśnie były gracz Piasta stworzy duet środkowych pomocników wraz z Pedro Tibą. Być może kluczowe, że oczekiwania się nie spełniły, był lekki uraz Murawskiego w trakcie okresu przygotowawczego. Dzięki temu Szwed rozpoczął sezon w wyjściowym składzie i już tego miejsca nie oddał.

Jesper Karlstrom musiał zasłużyć na wysokie notowania u Macieja Skorży. W pierwszych dwóch spotkaniach nowego trenera zagrał bowiem raptem 53 minuty, gdy za kadencji Dariusza Żurawia każdy mecz zaczynał w podstawowym składzie. Podobnie jest w tym sezonie. Karlstrom jest obok bramkarza Mickeya van der Harta, stoperów Lubomira Satki i Bartosza Salamona, najlepszego strzelca Mikaela Ishaka oraz najbardziej jakościowego młodzieżowca Jakuba Kamińskiego, jedynym graczem, który w każdym z dotychczasowych ośmiu meczów wystąpił od pierwszej minuty. To ta szóstka tworzy kręgosłup drużyny – pięciu z nich się spodziewaliśmy, ale Karlstrom jest pozytywnym zaskoczeniem.

Nowoczesna „szóstka”

Dariusz Żuraw Karlstroma bardziej chciał wpasować w buty Karlo Muhara, niż Jakuba Modera. Szwed miał być klasyczną szóstką, grającą przed obrońcami, która ma ograniczać się głównie do defensywnych zadań w środkowej strefie. U Skorży ma on inne zadania, bardziej „moderowe”, czyli bardziej zawodnika box to box, choć oczywiście nadal, grającego na pozycji numer sześć. Karlstrom może teraz w pełni wykorzystać swoje walory ofensywne, które demonstrował w Djurgarden. Efekty już widać.

Przy możliwości gry do przodu nie zapomina również o defensywie, gdyż to również jego zasługa, że Lech stracił do tej pory raptem 5 goli, z czego 3 po rzutach karnych. To miał na myśli m.in. Bartosz Salamon, który po jednym z ostatnich meczów zauważył iż cały zespół lepiej broni, a nie tylko duet stoperów, którzy często mają ułatwione zadanie.

Karlstrom przez osiem kolejek stoczył 99 pojedynków z czego 60 wygrał – to bardzo dobry wynik. W każdym z nich imponował również liczbą odbiorów oraz odzyskanych piłek. Ich zbiera średnio 6,8 na mecz.

Gracz rodem ze Sztokholmu na polskie warunki kosztował sporo – według portalu Transfermarkt aż 800 tysięcy euro – ale w końcu możemy powiedzieć, że było warto. Kolejorz przed sezonem potrzebował wzmocnień, ale zadaniem Macieja Skorży było również wykrzesanie maksimum potencjału z graczy obecnych już w szatni. Po dyspozycji Szweda, Bartosza Salamona czy powracającego Joao Amarala, możemy stwierdzić, że szkoleniowiec poznaniaków jest na dobrej drodze, aby ten cel zrealizować.

FILIP MODRZEJEWSKI