Subskrybuj
Europejskie Puchary

Ostatnia prosta w drodze do Europy!

2020-09-29

Czwartkowy wieczór zdefiniuje przyszłość i rzeczywistość Lecha Poznań na następne kilka miesięcy. Kolejorz w czwartej, ostatniej, rundzie eliminacji Ligi Europy zmierzy się z Royal Charleroi. Belgowie to rywal niewygodny, ale na pewno w zasięgu poznaniaków. 

W składzie Charleroi, w przeciwieństwie do Kolejorza, próżno szukać młodych i utalentowanych wychowanków. Zespół lidera Jupiler Pro League to również nie jest ekipa wielkich gwiazd z bogatą przeszłością - w tym elemencie wyróżnia się jedynie Guillaume Gillet. Wymienić należy jednak dwójkę Irańczyków - Kaveha Rezaeiego wypożyczonego z Club Brugge oraz Aliego Gholizadeha. Pierwszy z nich to napastnik i zarazem najlepszy strzelec zespołu. To on zdobył decydującego gola na wagę awansu w spotkaniu trzeciej rundy eliminacji z Partizanem Belgrad. Przypomnijmy, że Belgowie do wyeliminowania drużyny z Serbii potrzebowała dogrywki. Natomiast Gholizadeh zgromadził do tej pory najwięcej asyst. Zawodnicy z Iranu to żądła zespołu, ale prawdziwym sercem jest Marco Ilaimaharitra. Gracz urodzony we Francji, który reprezentuje barwy Madagaskaru. 25 latek to defensywny pomocnik wychowany w akademii Sochaux. Trzon i kręgosłup drużyny dopełnia Dorian Dessoleil, czyli środkowy obrońca, a zarazem kapitan Charleroi. Tym zagorzałym ekstraklasowym kibicom w oczy rzuci się również nazwisko Ryoty Morioki. Japończyk przez półtora roku reprezentował barwy Śląska Wrocław. To kreator gry Belgów, klasyczna "dziesiątka". W barwach Wrocławian w 53 spotkaniach zdobył 15 goli i zaliczył 11 asyst. Charleroi jest dla niego już trzecim belgijskich klubem.

Tyle o personaliach, natomiast jak gra ekipa z Beneluksu? Można powiedzieć, że jest to przeciwieństwo Lech Poznań, który preferuje futbol ofensywny, bazując na posiadaniu piłki. Royal Charleroi to zespół nastawiony na przeszkadzanie i grę defensywną. W dużej mierze bazują na kontrach. Można powiedzieć, że podopieczni Dariusza Żurawia powinni być do takich rywali przyzwyczajeni, gdyż bardzo często z takim stylem gry spotykają się w lidze. Tym razem wymagania będą jednak zdecydowanie wyższe. Ekipa Karima Belhocine'a ma bardzo szczelną obronę, w pierwszych 7 spotkaniach ligowych stracili raptem 3 gole, jednakże atakować też potrafią. Świadczy o tym 13 zdobytych bramek. Obiecujący bilans bramkowy oraz 19 zdobytych punktów (6 zwycięstw i remis) pozwalają im piastować fotel lidera. Kolejorz jeśli chce pokonać kolejnych rywali, nie może spuścić z tonu i rozegrać mecz na podobnym poziomie co w starciu z Apollonem.

Starcie Lecha z Charleroi to 50 pojedynek polsko-belgijski w europejskich pucharach. Bilans to 11 zwycięstw polski ekip, 15 remis i 23 wygranych rywali. W bramkach 44:60. Drużyny z obu państw rywalizowały ze sobą w aż 7 różnych rozgrywkach. Sześć razy awans padł łupem Polaków. Trzynaście razy triumfowali Belgowie.

Kolejorz po raz czwarty znalazł się w czwartej rundzie eliminacji Ligi Europy. Ostatnie dwa takie pojedynki zakończył z sukcesem. W 2015 roku jako mistrz Polski wyeliminował w dwumeczu Videoton Fehervar (3:0 i 1:0). Pięć lat wcześniej wyższość poznaniaków uznać musiał ukraiński Dnipro Dniepropietrowsk (0:1 i 0:0). Jedyna klęska Lecha w tej fazie rozgrywek to 2009 rok i dwumecz z belgijskim Club Brugge. Niebiesko-biali przegrali wtedy po rzutach karnych. Kolejorz z ekipą z Królestwa mierzył się także całkiem niedawno. W 2018 roku Genk okazał się lepsze od podopiecznych Ivana Djurdjevicia. Była to wtedy 2 runda rozgrywek. 

Ostatnie spotkania Poznaniaków w Szwecji i na Cyprze pokazały, że historia na murawie nie ma żadnego znaczenia. Niech tak samo będzie i tym razem.

FILIP MODRZEJEWSKI