Subskrybuj
Reprezentacja

Paulo Sousa - osąd bohatera

2021-06-24

I tym razem się nie udało. Polska reprezentacja odpadła z mistrzostw Europy już po fazie grupowej i jest to spore rozczarowanie, dlatego nie dziwi, iż od wczorajszego wieczoru trwa debata nad postacią Paulo Sousy. Dlaczego potrzebujemy w naszym futbolu kogoś takiego jak Portugalczyk?

EURO czy dłuższa perspektywa?

W tym momencie nie będę rozkładał na czynniki pierwsze każdego z tych spotkań, lecz pochylę się nad bardziej holistycznym osądem ostatnich miesięcy. Zacznijmy od początku, ale krótko.

Czy Jerzy Brzęczek powinien zostać zwolniony? Tak!

Czy został zwolniony za późno? Tak!

Czy Paulo Sousa to rewolucjonista? Tak!

Czy Paulo Sousa to odpowiedni zadaniowiec? Nie!!

Z tych odpowiedzi kreuje nam się już pewien obraz. Mianowicie należy postawić jeszcze jedno pytanie – czy zwolnienie Jerzego Brzęczka i zatrudnienie nowego selekcjonera miało dać doraźny efekt na mistrzostwach Europy, czy myśleliśmy długofalowo o zmianie krajobrazu polskiej reprezentacji? Jeśli twierdząca jest odpowiedź na pierwsze pytanie – Zbigniew Boniek znowu się pomylił, podobnie jak w przypadku nominacji byłego trenera Wisły Płock. Natomiast jeśli ten ruch ma mieć zastosowanie długoterminowe – może ono przynieść sporo korzyści.

Pozytywy z klęski?

Jedno stwierdzenie, powtarzane jak mantra, z którym zgadza się całe środowisko, jest takie, że prezes PZPN-u zwolnił Jerzego Brzęczka zbyt późno. To, plus fakt, że przez 2,5 roku jego kadencji nie udało mu się stworzyć drużyny jest niepodważalne, podobnie jak to, że Portugalczyk czasu miał naprawdę niewiele. Mało na to, co chciał wdrożyć. I tu przechodzimy do wątku nowego selekcjonera, który oczywiście nie jest bez winy. Kompletna rewolucja ustawienia i sposobu gry na trzy miesiące przed Euro to ogromne ryzyko. Ale takiego trenera zatrudnił właśnie Boniek! Szkoleniowca, który nie zważając na pewne okoliczności wdraża swoją filozofię.

Oczywiście sześć straconych bramek na Mistrzostwach Europy, plus pięć w eliminacjach Mistrzostw Świata i trzy w sparingach to katastrofa i myślę, że sam sztab reprezentacji Polski jest tego świadom. Ale mimo to był to drugi najlepszy turniej w XXI wieku.

Zbigniew Boniek na czwartkowej konferencji prasowej powiedział iż: "nie chce szukać pozytywnych stron, mimo porażki". Lecz po raz pierwszy możemy mieć przekonanie, że mimo klęski, coś z tych mistrzostw wyciągnęliśmy, coś mogło się nam podobać. Był to mecz z Hiszpanią, były to skoki pressingowe, była to próba nowoczesnego sposobu gry, było przede wszystkim odblokowanie liderów. Mimo dziurawej defensywy, która na takim turnieju jest priorytetem, chyba po raz pierwszy nie mamy poczucia, że prezentowaliśmy wstydliwy, archaiczny futbol, jak chociażby za Jerzego Brzęczka.

Odblokowanie liderów

„Plusem Paulo Sousy jest to, że nie zna historii tej drużyny” – powiedział w wywiadzie dla Foot Trucka Wojciech Szczęsny. Uważam to zdanie za bardzo ważne, które pozwala nam przejść do wątku przyszłości. Portugalczyk nie zna naszego DNA. A nawet jeśli zna - robi wszystko, aby je zmienić. Aby zerwać z zakorzenionym pragmatyzmem i ostrożnością.

Wielu ekspertów oburzało się na permanentne stwierdzenia Portugalczyka, iż musi zmienić mentalność polskich piłkarzy. Bo przecież Lewandowski w Bayernie, Zieliński w Napoli, Szczęsny w Juventusie etc…

To są jednostki, w naszej skali wybitne, ale mentalność polskiego piłkarza i całej polskiej piłki jest inna, a papierkiem lakmusowym jest właśnie reprezentacja. To dlatego tak często przy słowach o wpływie na głowy zawodników pojawia się „odwaga”, „determinacja” czy „pewność siebie”. To wszystko co zobaczyliśmy w meczu z Hiszpanią, ale zabrakło w pierwszej połowie ze Szwecją. Zmiana zakorzenionej przez lata mentalności to proces, pewnie długotrwały, ale pozytywny. Sygnał dostaliśmy nawet wczoraj, odrabiając straty.

W przypadku tego turnieju nie można mówić o pechu czy braku szczęścia, ale holistycznie trochę go brakuje Paulo Sousie. Aby odblokować Roberta Lewandowskiego chciał oprzeć naszą grę na tym co najmocniejsze – napastnicy. Dwóch z nich wypadło przed turniejem. Nasza druga mocna strona, środek pola, również została przetrzebiona urazami Krystiana Bielika i Jacka Góralskiego. Na ostatni mecz wypadł mu Jakub Moder. Problemy przed Euro mieli Bednarek, Bereszyński, Klich czy Rybus przez to w sparingach był zmuszany do eksperymentów. Oczywiście kontuzje są wpisane w ten sport, ale tak spore ubytki dotknęłyby każdą reprezentacje.

Jeśli Zbigniew Boniek zatrudnił Paulo Sousę jako opcje doraźną, to się pomylił. Plan nie wypalił oraz jego „frontmen” był źle wybrany, lecz „przypadkowo” mógł zrobić dla polskiego futbolu rzecz bardzo pozytywną. Portugalczyk potrzebuje czasu, aby nie tylko wprowadzić swój sposób gry, ale przede wszystkim zmienić nastawienie polskiej drużyny oraz wprowadzać nas na salony nowoczesnego futbolu naznaczonego pressingiem. Nawet jeśli stało się to kosztem tegorocznego Euro.

FILIP MODRZEJEWSKI