Subskrybuj
Reprezentacja

Piechniczek: Nawałka, prezesie Kulesza, tylko Nawałka...

2022-01-16

6 stycznia, Święto Trzech Króli. Od rana medialne szaleństwo. Adam Nawałka złożył ofertę prowadzenia reprezentacji Kosowa - tak przynajmniej wynika z mediów. Nawałka nie wytrzymuje, mimo że przebywa na Malediwach. Dzwoni do kilku dziennikarzy. Michała Białońskiego z Interii łapie telefonicznie przed wejściem do kościoła na mszę. - Panie Michale, co za bzdury! Nigdy nic nie wysyłałem. Już mówiłem, że zainteresowany jestem tylko i wyłącznie pracą z reprezentacją Polski – mówi znad Oceanu Indyjskiego.

Dzwonię do trenera Nawałki wieczorem. Gadamy z godzinę. Widać, że jest tyleż naładowany, co podłamany. Ciągle i wciąż wierzy, że Polska może pojechać na Mundial. „Mamy potencjał!” - niemal wykrzykuje do mnie. „I swoje wnioski z prowadzenia reprezentacji mam” - dodaje. I prezentuje ich cały wachlarz. Tyle, że nie było ani jednego telefonu od prezesa PZPN, Cezarego Kuleszy. A to – lekko - Nawałkę podłamuje...

26 grudnia – jak pamiętamy – Paulo Sousa zadzwonił do szefa związku i powiedział, że chce „pracować w jednym z największych klubów świata”. Wiadomo było, że od tego momentu jest skończony. Więc można było od 27 grudnia szukać trenera... Wiem, wiem, targi z Sousą i jego ekipą trwały jeszcze do 29 grudnia, ale... Nie ma co się oglądać na gościa, który nawijał makaron na uszy, ucząc nas patriotyzmu... Teraz wdzięczy się do kibiców Flamengo Rio de Janeiro... Trzeba szukać trenera na gwałt!

Tymczasem do 6 stycznia 2022 roku Kulesza i Nawałka nie rozmawiali ani razu. Ba, do byłego selekcjonera reprezentacji Polski nie było żadnego telefonu od jakiegokolwiek człowieka z PZPN-u. „Zawsze będę kibicował Biało-Czerwonych. Nie obrażam się na rzeczywistość. Jednak gdyby ktoś do mnie zadzwonił, że mam pomóc tu i teraz, to wsiadłbym w pierwszy samolot” - zadeklarował Nawałka. Następnego dnia rozmawiałem z prezesem PZPN. - Był telefon do Nawałki? - pytam wprost. „Nie było” – odpowiada Kulesza i zapowiada kolejne spotkania z kandydatami. Dopiero dzień później w Viaplay mówi, że jednak do Nawałki zadzwoni… 

„Roman, czas ucieka!” - Antoni Piechniczek grzmiał z Wisły już kilka dni temu. Gdy zadzwonił 8 grudnia, to mówi: „Nie ma co się oglądać na obcokrajowców. Adam Nawałka ma ogromne doświadczenie, aby pomóc od razu, ale i na dłuższą metę. Trzeba za wszelką cenę walczyć o Mundial. Dlaczego mamy odpuścić mecz z Rosją? Roman, zapisz proszę, że mówię do prezesa PZPN: Nawałka, prezesie Kulesza, tylko Nawałka!”. Śmieję się w głos, gdy słyszę trenera Piechniczka, który chce natchnąć piłkarską Polskę do walki o Mundial w 2022 roku. Ileż ten człowiek - który walczył o pięć Mundiali jako szkoleniowiec - ma energii. Antek nie zatrzymuje się w swojej narracji: „Wiem, że Kulesza ma prawo do swojego wyboru, ale... Nawałka już dostarczył nam wiele radości. I czuję, że może dostarczyć jeszcze więcej. Więc będę o niego walczył. Już dzwonię do prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej, Henryka Kuli. A to przecież wiceprezes u Kuleszy. Więc może szepnie dobre słowo. Tak, wiem, że prezes Kula widzi w tej roli Jana Urbana, ale niech Janek terminuje u Adama”.

Plan u legendarnego trenera jest rozpisany, pytanie, co w rozpisce Kuleszy. Na ile poważnie potraktuje apel Piechniczka? Na razie błysnął spotkaniem z Fabio Cannavaro, który 8 grudnia przyleciał do Warszawy. „Kasa nie stanowi problemu” - mówi włoski trener, wielka postać z boiska. No cóż – w Chinach miał zarabiać nawet 15 milionów euro za sezon. 15 milionów! „La Gazzetta dello Sport” pisze, że „PZPN zaoferował gażę 2 milionów euro rocznie – netto”. To byłby rekordowe pobory w historii posady selekcjonera. Z trzy razy przekraczające pobory Leo Beenhakkera, czy Paulo Sousy. Cannavaro jako jedyny w historii środkowy obrońca sięgnął po Złotą Piłkę w 2006 roku. Jednak dotychczas pracował głównie w Chinach. Nawet ciekawie pracował, co na „Prawdzie Futbolu” zrelacjonował Marek Marciniak, analityk, który rozpracowywał rywali Evergrande w sezonie 2019, gdy Cannavaro sięgnął po tytuł.

Nie sposób nie zapytać, czy Cannavaro w kontekście reprezentacji Polski to „PR-owski gag, czy trenerski mag?”. Piechniczek się piekli na takie stawianie sprawy. „Nie ma czasu, tu trzeba każdego dnia szykować się na Rosję” - przypomina. I dodaje: „Dni uciekają”. Kulesza mówi: „To musi być wybór przemyślany. Trzeba wszystko uzgodnić. I kontrakt, i asystentów”. Piechniczek uważa jednak, że koncentracja na celu to wymóg chwili. „Wiesz, jak ubożsi będziemy, jak nie pojedziemy na Mundial?” - ni to pyta, ni stwierdza. I zaznacza: „Nie chodzi mi o pieniądze. Mówię o stracie prestiżowej. O utracie koniunktury. O mniejszym zainteresowaniu piłką wśród dzieci. Naprawdę, tu chodzi o coś nadzwyczajnego, co wyznacza rytm futbolu światowego. Być a nie być na imprezie, to kolosalna różnica. Dlatego wymagam tyleż mądrego, co sprawnego działania od Kuleszy”. Na dniach się przekonamy, kto i jak poprowadzi kadrę do Kataru. Piechniczek zaznacza na koniec: „I proszę pamiętaj, napisz i podkreśl: Nawałka, prezesie Kulesza, tylko Nawałka”.

______________________________________

tekst ukazał się w nr2 tygodnika PiłkaNożna.pl

Roman Kołtoń