Subskrybuj
Ligi Zagraniczne

Piszczek: „Młodzi piłkarze szybko są źli”

2020-06-24

Łukasz Piszczek przyznał w wywiadzie dla „Kickera”: „Gdyby nie współpraca z psychologiem, tonie byłoby możliwe, aby tak długo grał na takim poziomie”. „Piszczu” w tym wywiadzie bardzo ciekawie scharakteryzował też problemy współczesnej szatni, do której wkroczyło pokolenie Z. W polskich mediach wywiady z Łukaszem Piszczkiem w „Kickerze” i Robertem Lewandowskim we „France Football” przemknęły. Owszem – w poprzednim tygodniu - wielkie portale internetowe odnotowały oba, ale pojawiło się stosunkowo mało cytatów. A obaj piłkarze powiedzieli wiele ciekawych zdań – godnych rozważenia i skomentowania.

Materiał z RL9 to była okładka i aż osiem kolumn we francuskim magazynie! Piszczek to okładka i cztery strony wewnątrz numeru. Mimo wszystko wypowiedzi „Lewego” było w Polsce więcej, więc chciałbym przybliżyć myślenie Piszczka. A to kwestie, które obrazują, że na naszych oczach dokonuje się zmiana nie tylko pokoleniowa, ale wręcz zmiana funkcjonowania w zespole piłkarskim. Związane jest to z mentalnością. Na rynek pracy wkracza pokolenie Z, które przyszło na świat w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych i po roku 2000. To pokolenie, które od początku funkcjonuje w cyfrowym świecie. Nie musi się uczyć tego cyfrowego świata, jak pokolenie Y, czyli milenialsi.

Dla pokolenia Z internet, czy wszelkie urządzenia technologiczne, to po prostu rzeczywistość od kolebki. Gdy spojrzy się na charakterystyki tego pokolenia, to psychologowie społeczni wymieniają kilka cech dominujących – choćby przedsiębiorczość, własne słownictwo (często z języka technologii i... rapu), chęć częstej zmiany pracy. Zasadniczo wymienia się kilka zagrożeń, jeśli chodzi o funkcjonowanie pokolenia Z:
 
po pierwsze: mogą mieć problem z bezpośrednim kontaktem;
po drugie: mają wysokie wymagania;
po trzecie: pozbawieni są lojalności.
 
Nie wiem, czy Łukasz Piszczek śledzi przemiany społeczne i wgłębia się w dyskusję, jakie walory ma pokolenie X, jakie Y, a jakie Z, ale... diagnozuje pewne fakty z życia wzięte.

– Michel Zorc docenia pana, jako „kluczowego lidera”. Jak pan utrzymuje w ryzach dwa tuziny zawodowców? – pada pytanie Thomasa Hennecke z „Kickera” do polskiego zawodnika.

– To nie jest tylko zadanie dla mnie jednego – odparł 35-letni Piszczek – Dysponujemy kilkoma piłkarzami, którzy mają odpowiednie doświadczenie, aby liderować. A przy tym warto dodać, że i u nas zmieniły się czasy...

– W jakim sensie?

Gdy zaczynałem grać w Borussii dziesięć lat temu, to kapitanem był Sebastian Kehl. Co powiedział, to było zrobione. To było po prostu przykazanie. Był predestynowany do takiego stawiania sprawy. Dziś trzeba szukać innej drogi. Młodzi piłkarze szybko są źli, jak ktoś ich skrytykuje.

– Należałoby Sancho, który ciągle i wciąż czymś bulwersuje, bardziej konsekwentnie prowadzić?

– Tu często nie chodzi tylko o Jadona. To, co pan mówi, to odnosi się do całej młodej generacji...

Piszczek ucina wątek Jadona Sancho, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że cokolwiek jeszcze doda, to natychmiast zostanie przemielone przez medialną machinę. Jednak to kwestia nie tylko na czołówki internetowych portali. To kwestia do rozważania, jeśli chodzi o funkcjonowanie poszczególnych grup ludzi – w różnych zawodach. Także w piłkarskiej szatni. Sancho obnosi się z pieniędzmi, potrafi lekceważyć reguły narzucone przez klub (ciągle się spóźnia), a także reguły po pandemii (zamawia prywatnego fryzjera). Gdy w tym ostatnim przypadku dostaje symboliczną karę (bodaj 10 tysięcy euro), to z niej kpi. Sancho potrafi pokazać także odruchy społeczne, gdy na koszulce prezentuje hasło: „Sprawiedliwość dla George'a Floyda”. Jednak wydaje mi się, że wyraźnie jest pod wpływem własnego ego, które każe mu myśleć, że to on dyktuje reguły, a nie klub, który – w imię zespołowości – domaga się choćby tylko punktualności.

Uwielbiam patrzeć na grę Sancho. Jego akcje, to – jakby powiedział Mateusz Święcicki - „dzieła sztuki”. Pytanie, jak zagra w sztuce pod tytułem: „Własne życie”. Ousmane Dembele po transferze za ponad 100 milionów euro, gra w tej życiowej sztuce kiepsko, także lekceważąc reguły życia społecznego. Ktoś powie, że w historii futbolu zawsze były niespokojne dusze, różne charaktery, „enfante terrible”, jak mówiło się za moich młodych lat. Owszem, ale to były raczej pojedyncze przypadki. A teraz chodzi o zjawisko pokoleniowe, które często może rozsadzić szatnię. I chyba dlatego zdanie Piszczka - „młodzi piłkarz szybko są źli”, trafiło na okładkę „Kickera” jako tytuł. I jako memento.

Tekst ukazał się w numerze 25 tygodnika „Piłka Nożna”, którego lekturę gorąco polecam!

Roman Kołtoń