Subskrybuj
Reprezentacja

Podcięte polskie skrzydła. Jakie wahadła na Słowacje?

2021-06-13

Próżno szukać realnych powodów do optymizmu przed pierwszym meczem reprezentacji Polski na Euro2020. Gra w meczach towarzyskich pozostawiała wiele do życzenia, a w ostatnich dniach głównie nasłuchiwaliśmy wieści, na szczęście dobrych, na temat stanu zdrowia Jana Bednarka, Mateusza Klicha czy Bartosza Bereszyńskiego, którzy byli oszczędzani podczas meczu z Islandią. W dodatku od dłuższego czasu nasze deficyty jakościowe na skrzydłach są coraz większe. Lekiem na to ma być ustawienie z wahadłowymi, które Paulo Sousa praktykuje od pierwszych chwil swojej kadencji.

Asymetryczne ustawienie

Wahadłowi w każdym systemie z trójką środkowych obrońców mają kluczowe znaczenie. To oni pozwalają płynnie i elastycznie przechodzić z jednego systemu do drugiego. Często pełnią również role ukrytych rozgrywających. Paulo Sousa od początku swojej pracy z kadrą szuka optymalnego rozwiązania. Do tej pory w pięciu swoich meczach to właśnie wahadłowymi rotował najczęściej.

  • Węgry – Reca-Szymański
  • Andora – Rybus-Jóźwiak
  • Anglia – Rybus-Bereszyński
  • Rosja – Puchacz-Frankowski
  • Islandia – Puchacz-Frankowski

Jest jednak jeden klucz, którym się kieruje – asymetryczne ustawienie, w którym jedna ze stron ma mieć charakter bardziej ofensywny - najczęściej gra na niej nominalny skrzydłowy - a druga strona - defensywny z lewym obrońcą. Pozwala to płynnie przechodzić z ustawienia 3-5-2 na 4-4-2/4-2-3-1 w fazie defensywnej. Lecz jeszcze istotniejsza jest w tym charakterystyka piłkarzy.

Lekkie zdziwienie wywołał fakt, iż Portugalczyk w drugim sparingu z Islandią postawił na ten sam duet (Puchacz-Frankowski), a nie na Kamila Jóźwiaka, który pokazał się ze świetnej strony w marcowych meczach, a przed turniejem dwukrotnie wylądował na ławce. Można jednak wysnuć teorię, że to właśnie charakterystyka każdego z tej trójki zmusiła selekcjonera do takiego ruchu. W kwestii lewego wahadła - Maciej Rybus nie był zdolny do gry, więc wybór automatycznie musiał paść na Tymoteusza Puchacza. Gracza z dużym parciem do przodu, z chęcią gry ofensywnej, ale z dużymi deficytami w grze defensywnej.

Opis nowego gracza Unionu Berlin praktycznie „kropla w krople” pasuje do Kamila Jóźwiaka, u którego atutów w ataku również znajdziemy więcej niż w obronie, więc aby zachować optymalne proporcje, balans oraz asymetrie, Sousa desygnował do gry mniej przebojowego, ale lepiej pracującego w defensywie Przemysława Frankowskiego. Być może jest to zbyt daleko wysnuta teza, ale próbując wejść w głowę Portugalczyka, trudno spodziewać się żeby wychowankowie Lecha Poznań zagrali od pierwszej minuty razem. Jest to wariant najbardziej ofensywny, który może zostać wykorzystany do gonienia wyniku.

„Pary” na wahadłach

Tym samym można zaryzykować tezę, że selekcjoner utworzył „pary” skrajnych pomocników i woli poświęcić trochę jakości dla odpowiedniego funkcjonowania systemu. Podstawowym zestawieniem jest bez wątpienia dwójka Rybus i Jóźwiak, lecz kłopoty zdrowotne zawodnika Lokomotivu Moskwa wykluczyły go z części przygotowań. Do pełnych treningów wrócił stosunkowo niedawno i zaliczył raptem kilka minut w meczu z Islandią. Ciężko prognozować czy Portugalczyk zdecyduje się postawić na niego już od pierwszego meczu.

Jednak zdrowy i gotowy do gry Rybus jest kluczem. Jest kluczem uruchomienia po drugiej stronie Kamila Jóźwiaka. Obecność gracza Derby County jest bardzo ważna, co pokazały już marcowe mecze. 23-latek jest naszym jedynym zawodnikiem, który dryblingiem potrafi zrobić przewagę i wygrać pojedynek, a to są detale, które pozwalają przechylić szale na własną korzyść. Przewagę wychowanka Lechem Poznań nad jego konkurentem Przemysławem Frankowskim dobrze uplastyczniły przedturniejowe sparingi. Zawodnikowi Chicago Fire brakowało przebojowości Jóźwiaka i został raczej negatywnie zweryfikowany.

Paulo Sousa, mimo swojego krótkiego okresu pracy, wielokrotnie zdążył zaskoczyć personaliami w wyjściowej jedenastce. Wielokrotnie również pokazał, że jest gotowy poświęcić zawodnika o wyższych umiejętnościach kosztem piłkarza bardziej pasującego do systemu lub planu na mecz. Spróbowałem „przeczytać” selekcjonera, który dość otwarcie opowiada o swojej koncepcji gry reprezentacji Polski. Myślę, że w wahadłowych leżą spore rezerwy naszej kadry, zarówno w defensywie jak i w ofensywie, i to od ich postawy w dużej mierze zależy nasz wynik na tym turnieju.

FILIP MODRZEJEWSKI