Subskrybuj
Ekstraklasa

Powrót Ekstraklasy. Wygrani i przegrani pierwszej kolejki

2019-07-21

Pierwsza kolejka PKO Bank Polski Ekstraklasy za nami. Kolejna wpadka Legii Warszawa, zupełnie różne oblicza beniaminków i dobra gra młodzieżowców to tylko niektóre wnioski po pierwszej serii spotkań.

WŁASNY STADION NIE BYŁ ATUTEM

Przed nami jeszcze spotkanie Wisły Płock z Górnikiem Zabrze i to jedyna szansa na to, że gospodarz obroni honor własnego stadionu. Nie dali rady zawodnicy Arki, krakowskiej Wisły, Piasta Gliwice, a nawet Legii. Jedynym usprawiedliwionym zespołem można uznać Raków Częstochowa, który swoje mecze domowe rozgrywa na stadionie w Bełchatowie, gdzie wsparcie kibiców może być problemem a to dla beniaminka na pewno ma wielkie znaczenie. Zespół Marka Papszuna zostanie w Bełchatowie (najprawdopodobniej) do końca rundy jesiennej. Taki termin podaje wykonawca przebudowy stadionu w Częstochowie.

RÓŻNE POCZĄTKI BENIAMINKÓW

Takiego startu w najwyższej lidze rozgrywkowej w Polsce po ponad dwudziestu latach nieobecności nie spodziewali się fani Rakowa, który w pierwszym meczu został zdominowany przez zespół Korony Kielce. To brutalne zderzenie z rzeczywistością nie przyniosło pozytywnych komentarzy zespołowi z Częstochowy. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku drugiego zespołu, który dołączył do Ekstraklasy. Łódzki Klub Sportowy ustawił poprzeczkę bardzo wysoko i zremisował na własnym stadionie ze zdobywcą Pucharu i Superpucharu Polski Lechią Gdańsk. Tutaj komentarze po meczu były tylko pozytywne i możemy spodziewać się, że zespół Kazimierza Moskala może namieszać ligowej tabeli.

NIKT NIE DOSTAJE MIEJSCA ZA DARMO

Przepis o młodzieżowcu przez wielu obserwatorów traktowany jest jako otwarta droga i przepustka dla zawodników, którym miejsce będzie się należeć „za darmo”. Już w pierwszej kolejce mogliśmy przekonać się, że jest zupełnie inaczej. W meczu Jagiellonii Białystok na boisko od pierwszej minuty wyszedł Bartosz Bida i już w 6 minucie zaliczył swojego debiutanckiego gola. Stwierdzenie, że nic nie jest za darmo potwierdza również inny młodzieżowiec, tym razem z drużyny przeciwnej Kamil Antonik, który jako jeden z niewielu na boisku pokazał się z dobrej strony. W innym spotkaniu Paweł Tomczyk popisał się trafieniem i dał Lechowi Poznań wyrównanie chwilę po tym, jak pojawił się na placu gry pod koniec drugiej odsłony. Swoje szanse dostali także inni jak choćby Łukasz Poręba z Zagłębia, Aleksander Buksa w Wiśle Kraków czy Kamil Pestka w Cracovii. Nie miał szczęścia młodzieżowiec stołecznej drużyny Radosław Majecki, który musiał uznać wyższość piłkarzy Pogoni Szczecin w meczu rozegranym przy Łazienkowskiej. W obu przypadkach nie możemy jednak mówić o jego winie.

LEGIA BEZ POMYSŁU, KIEPSKI POCZĄTEK ROZGRYWEK

Drużyna ze stolicy, naturalny kandydat do mistrzostwa Polski i gry w europejskich pucharach swoją grą zawodzi i udowadnia, że powierzenie klubu trenerowi, który kilka miesięcy wcześniej zdobył licencję trenerską pozwalającą prowadzić klub nie było dobrym pomysłem. Zespół Aleksandara Vukovica przegrywa u siebie w pierwszym meczu Pogonią Szczecin po wyrównanym meczu. Piłkarze „wojskowych” objęli prowadzenie i to najprawdopodobniej rozkojarzyło zespół, bo w przeciągu kolejnych dwóch minut prowadzenie stracili, a ostatecznie zakończyli spotkanie z zerowym dorobkiem punktowym. O problemach Legii wszyscy mówią głośno i wielu ekspertów zastanawia się jak mocna jest pozycja Vukovica na stanowisku trenera pierwszego zespołu. Dość mają również kibice, swoją frustrację wylali jeszcze przed rozpoczęciem rewanżowego spotkania Ligi Europy z zespołem z Gibraltaru, kiedy na „Żylecie” – trybunie zagorzałych fanów Legii rozciągnięto ogromną „sektorówkę” z podobizną Prezesa Mioduskiego z twarzą ukrytą w dłoniach. Poddali w wątpliwość decyzje podejmowane przez właściciela pytając: „czy leci z nami pilot?”. Drużyna z największym w Polsce budżetem i ogromnymi możliwościami, dość powiedzieć, że drugi pod względem finansów Lech Poznań ma niemal dwukrotnie mniejszy budżet od środków dostępnych w Legii Warszawa, znajduje się teraz w dole z formą i póki co nie widać perspektyw na poprawę.

WISŁA ŁATA DZIURY

Po pierwszym meczu na stadionie Wisły Kraków widać, że drużyna Macieja Stolarczyka jest w podobnej sytuacji sportowej co Legia, jednak finansowo ekipę „Białej Gwiazdy” z zespołem Vukovica dzielą całe lata świetlne. Trener wiślaków z całą mocą próbuje załatać dziury po zawodnikach, którzy opuścili już szeregi Wisły, jednak ze względów finansowych musi robić to w sposób inny niż kosztowne transfery. Ze względu na zadłużenie klubu, zarząd nie może zbyt wiele zaproponować nowym zawodnikom dlatego sztab szkoleniowy sięga po piłkarzy, którzy swoje kariery chcieli spokojnie skończyć w Wiśle, jak choćby Paweł Brożek czy Jakub Błaszczykowski. Zespół z Reymonta ma problemy kadrowe, o czym wiadomo nie od dzisiaj ale to czy zdoła utrzymać się przed spadkiem z Ekstraklasy w tym sezonie nie jest już takie oczywiste. Potrzebna rewolucja zaczęła już wchodzić w życie, teraz jednak trzeba czasu na odbudowanie pozycji klubu, ale przede wszystkim jego finansowej stabilności.

CZARNY KOŃ

Nieoczekiwanie Mistrzem Polski poprzedniego sezonu został Piast Gliwice i jeśli ktoś przed rozpoczęciem spotkań grupy mistrzowskiej poprzedniego sezonu zaproponowałby zakład, rozstrzygnięciem którego miałoby być mistrzostwo Piasta, każdy rozsądny kibic puknąłby się w głowę i zdecydowanie zrezygnował z takiego rozwiązania. W tym sezonie takim zespołem może okazać się dobrze wyglądający zespół Pogoni Szczecin. Wzmocnienia przed sezonem, powrót zawodników młodych z wypożyczeń do kadry pierwszego zespołu, wreszcie wygrana z Legią na inaugurację sezonu 2019/20 po świetnie rozegranym taktycznie meczu może świadczyć o tym, że trener Kosta Runjaić chce walczyć o najwyższy z możliwych celów, o Mistrzostwo Polski, a co za tym idzie o prawo do występów w europejskich pucharach.

POWRÓT PO WAKACJACH

Po pierwszej kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy możemy powiedzieć na pewno, że kilka czołowych klubów musi skorzystać z otwartego jeszcze letniego okna transferowego. Kadry wymagają odświeżenia i wzmocnień, nie koniecznie zagranicznych. Potrzebna jest jakość, którą oferowali w poprzednim sezonie zawodnicy sprzedani do Włoch czy Rosji. Pierwsza kolejka rozgrywek nie powaliła na kolana, przyniosła kilka niespodzianek, część meczów była bezbarwną kopaniną, ale mogliśmy oglądać także prawdziwe futbolowe widowiska. Co dalej? Czekamy na kolejną serię spotkań.

Paweł Stańko