Subskrybuj
Ekstraklasa

Poznańska kuźnia talentów

2020-09-19

for. Derby County

Robert Gumny i Kamil Jóźwiak w końcu ruszyli na podbój Europy. Wychowankowie Kolejorza trafili kolejno do Augsburga i Derby County. Mimo kilku lat posuchy w temacie sprzedaży młodych graczy, w kolejce czekają już następni z Moderem i Kamińskim na czele. Na czym polega fenomen akademii Lecha Poznań?

„Succes story”

Dyrektor sportowy Kolejorza, a wcześniej dyrektor akademii, Tomasz Rząsa, w rozmowie w „Magazynie Sportowym” dla Radia RDC powiedział: „Sprzedaż wiąże się ze sporą odpowiedzialnością. My, jako klub, musimy dbać o to, by odchodzący od nas piłkarze byli w pełni przygotowani do wyjazdu. Przykłady sprzedawanych wcześniej graczy – Dawida Kownackiego, Tomasza Kędziory, Jana Bednarka czy Karola Linettego – tylko w tym pomagają. Zagraniczne zespoły wiedzą, że sięgając po piłkarza z Lecha Poznań dostają niemal gotowy "produkt". Dlatego też jesteśmy wiarygodnym kontrahentem na rynku transferowy”.

Te słowa dobrze charakteryzują politykę poznaniaków. Lech Poznań sprzedaje produkt gotowy. To zdecydowanie zwiększa zainteresowanie „produktami” akademii i bardzo ułatwia osiągnięcie jak najwyższej ceny. To właśnie tym „succes story” Kolejorz różnił się od Legii w ostatnich latach. Sprzedaż Karol Linettego, Tomasza Kędziory, Jana Bednarka, Dawida Kownackiego, Kamila Jóźwiaka i Roberta Gumnego pozwoliła na zarobek rzędu 22 milionów euro. Dodając do tego procenty z kolejnych transferów Linettego, Kownackiego, a w bliskiej perspektywie być może i Bednarka, tworzy nam się bardzo ładna sumka.

Każdy z tej grupy, do której dokoptować można również Marcina Kamińskiego, który odszedł z Poznania za darmo, rozegrał w Ekstraklasie blisko trzycyfrową liczbę spotkań, potwierdzając w kilku sezonach swoje nieprzeciętne umiejętności. Często trafiając przy tym do pierwszej reprezentacji. Wyjątkiem jest jedynie Jan Bednarek, czyli najdroższy z tego grona (Southampton zapłaciło za niego 6 mln euro). 24 latek rozegrał tylko 48 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce (31 w Lechu; 17 w Górniku Łęczna), ale nie przeszkodziło mu to w przedarciu się do pierwszego składu Świętych. Potrzebował do tego co prawda dobrych sześciu miesięcy, ale zderzenie rzeczywistości ekstraklasowej z Premier League, okazało się zdecydowanie łaskawsze niż w przypadku Bartosza Kapustki czy Jarosława Jacha.

Każdy wychowanek Kolejorza wyrobił sobie w Europie markę. Ktoś może próbować podważyć tę tezę w przypadku np. Dawida Kownackiego, ale przyjrzyjmy się faktom. 40 meczów w Sampdorii – 10 bramek; 4 asysty. 32 spotkań w Fortunie Dusseldorf – 4 trafienia; 1 ostatnie podanie. Dodać należy również kwotę transferu z Włoch do Niemiec. Około 7 mln euro, które Fortuna zapłaciła za Kownackiego, było ich zdecydowanie największą kwotą transferową w historii. Ostatnie miesiące dla 23 latka były niezbyt udane, ale dalej pokładają w nim wielkie nadzieje.

Gra dzięki umiejętnościom

Częstym zarzutem kibiców Kolejorza w kierunku swojego klubu jest zbyt duża ekspozycja wychowanków w pierwszym zespole w celu, według fanów, jak najszybszej i jak największej sprzedaży. Trochę kłóci się to z rzeczywistością, gdyż każdy z obecnych młodych graczy Lecha po prostu zasługuje na swoje miejsce w zespole. Krótko mówiąc, „nie gra dlatego że jest młody”.

Kolejnym problemem podnoszonym przez fanów jest brak - przez co i chęć trofeów, a nie ogrywania młodzieży. To oczywiście naturalne, lecz czy Kolejorz nie zdobywa pucharów z powodu gry wychowanków? Zdecydowanie nie. Często to właśnie oni są najjaśniejszymi postaciami w zespole w ostatnich latach.

Im gorzej, tym lepiej?

Dlaczego sprzedają tak tanio?! Zagrzmi pewnie kolejna część kibiców. Nie ma co się dziwić skoro sam Zbigniew Boniek wygłaszał herezje, jakoby Kamil Jóźwiak za rok miałby kosztować 20-30 mln euro. Nie trzeba wymyślać koła na nowo, aby wiedzieć, że jest to nierealne z powodu pozycji naszej ligi i naszych klubów w Europie.

Lecz tutaj pojawia się pewien paradoks. Im niżej spadamy w rankingu UEFA, tym lepiej w zachodnich ligach radzą sobie młodzi Polacy opuszczający Ekstraklasę. W ostatnich latach przypadki Bartosza Kapustki czy Jarosława Jacha to tak naprawdę wyjątki wśród sporej grupy, która na zachodzie się sprawdziła. To pozytywny sygnał, który być może korzystnie wpłynie na naszą Ekstraklasę.

FILIP MODRZEJEWSKI