Subskrybuj
Prawda Szkolenia

PZPN traci najlepsze talenty?

2020-07-06

Od lat w Polsce toczona jest dyskusja na temat szkolenia i jego kierunków. O tym jak wychowywać polskich zawodników na europejską i światową skalę. Ale kiedy takich "produkuje" nam świat, PZPN obraca się plecami. 

Od jakiegoś czasu w Europie coraz lepiej rozwija się międzynarodowy skauting PZPN, projekty takie jak "Skauci UK", czy "Gramy dla Polski", robią świetną, codzienną, ciężka, niewidoczną, ale bardzo potrzebną dla polskich reprezentacji młodzieżowych pracę. Obserwują, jeżdżą po krajach, prowadzą wiele dyskusji i debat, a także prowadzą rejestr najlepszych polskich zawodników grających w najlepszych akademiach w Europie. Odbywają się doroczne spotkania w konsulacie, gdzie młodzi, wybrani zawodnicy mają okazję "przybić piątkę" znanym trenerom i zawodnikom. Wszystko wygląda świetnie, ale diabeł tkwi w szczegółach i życiu codziennym. 

Otóż projekty są nastawione na zawodników od 14-15 roku życia w górę. Natomiast najlepsze kluby zagraniczne wyłapują już nawet 8 letnie talenty. Ściąganie do topowych akademii 10 latków to codzienność. Wielu powie, że to patologia, że nie wiadomo, czy 10 letnie dziecko będzie grało w piłkę, ale równie dobrze można powiedzieć o 16 latkach, którzy w tym czasie poznają pierwsze miłości, wkraczają w dorosłe życie i wielu zaprzepaszcza dobrze zapowiadające się kariery. Chodzi o to, aby od najmłodszych lat stwarzać możliwie jak najlepsze i optymalne warunki do rozwoju fizycznego i mentalnego. 

Robiąc szybkie rozeznanie okazuje się, że w wielu świetnych akademiach, czołowych europejskich klubów grają utalentowani młodzi Polacy, którymi nikt się nie interesuje. Obserwują ich tylko okazjonalnie skauci i wolontariusze, ale monitoring i opieka PZPN na tym się kończy. A jest kogo obserwować, są to zawodnicy takich klubów jak Manchester United, Manchester City, Liverpool FC, Everton, oraz wielu innych.

Korzystają na tym młodzieżowe zespoły innych krajów. Zawodnicy w wieku 10, 11, 12 lat są powoływani na zgrupowania Walii, Anglii, oraz wielu innych krajów. Mają okazję zobaczyć obiekty treningowe pierwszych reprezentacji, dostają sprzęt, trenerzy kadr dzwonią regularnie do rodziców, rozmawiają, krótko mówiąc opiekują się zawodnikiem, aby ten cały czas czuł się potrzebny i był gotowy na kolejne powołania. Jak to mówią: "dbają, aby skorupka za młodu nasiąkła".

Taka opieka nad zawodnikiem jest bezcenna i niepoliczalna. Zawodnik i rodzina, wiedząc przed jaką szansą stoją, zmieniają swoje życie o 180 stopni. W ich codzienności pojawia się miejsce i czas na profesjonalny rozwój, dietę, oraz wiele innych czynności, które były zablokowane z braku wiary w sukces. Rozwój niesamowicie przyśpiesza. 

Prostym i łatwym do zrealizowania pomysłem mogły by się wydawać Akademie Młodych Orłów, organizowane jeden, góra dwa razy do roku w każdym z europejskich krajów, w którym mieszka duża liczba rodków, szczególnie w Niemczech, Holandii i Wielkiej Brytanii. W czasie których można by zaszczepiać w młodych zawodnikach pasję do gry z orzełkiem na piersi. Zgrupowania, na których chłopcy się poznają, zawiążą znajomości, pozwolą dalej "napędzać machinę". Będzie to okazja do porównania i zbadania zawodników, czy wyznaczenia im celów do osiągnięcia do następnego zgrupowania. 

Korzyści takiego pomysłu można wymieniać bardzo długo, a minusów nie ma żadnych.

Można powiedzieć, że jeśli zawodnik będzie chciał grać w Reprezentacji Polski, to będzie mógł to zrobić w starszym wieku. Ale czy jeśli od małego byłeś karmiony tylko kawiorem, to po latach zaczniesz jeść tylko chleb? Mamy wiele przykładów polonijnych zawodników, którzy mogli grać dla Polski, a koniec końców wybierali zagraniczne kadry. Powody tego są złożone, ale jednym i najważniejszym z nich, jest brak opieki PZPN od młodych lat.

Miejmy nadzieje, że PZPN zadba o nowych Kościelnych, Podolskich, Klose, Kasmirskich, oraz wielu innych i problem zniknie. 

BARTOSZ LISOWSKI