Subskrybuj
Europejskie Puchary

Rozstrzelana Liga Mistrzów

2019-11-28

Rozstrzelali nam się napastnicy w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Jedynie czterokrotnie w historii Champions League do zdobycia korony króla strzelców potrzebne było więcej niż 12 bramek, co raz udało się Lionelowi Messiemu (14 goli w sezonie 2011/2012), a trzykrotnie Cristiano Ronaldo (15, 16 i rekordowe 17 bramek w sezonie 2013/2014, czyli roku La Decimy Realu). Biorąc pod uwagę słabszą dyspozycję i, bądź co bądź, nienajmłodszy wiek obu tych gladiatorów futbolu w tym sezonie po raz pierwszy od 13 (!!!) lat ktoś inny niż oni może zostać najskuteczniejszym piłkarzem najbardziej elitarnych rozgrywek na świecie.

GOLEADOR ZNAD WISŁY

Właśnie, kto był tym, który sięgnął po to miano jako ostatni z ludzi, a nie sportowych kosmitów? Ricardo Kaka, którego 10 trafień w sezonie 2006/2007 dało AC Milanowi triumf w Lidze Mistrzów. 10 bramek, które już w tej chwili na koncie ma Robert Lewandowski. To niesamowite, że po 5 kolejkach ten człowiek ma średnią dwóch goli na mecz. Nie wiemy, czy to kulki mocy Ani, doświadczenie czy jeszcze cięższa praca dały mu tę formę, ale nasz goleador się nie zatrzymuje. Zaczął od jednego trafienia z Crveną Zvezdą, następnie zaliczył dublety z Tottenhamem i Olympiakosem, a w rewanżu z Grekami znowu raz upolował przeciwnika. To co zrobił we wtorkowy wieczór przeszło jednak ludzkie pojęcie, ale… czy my już tego nie widzieliśmy? 53, 60, 64 i 67 versus 51, 52, 55, 57, 60. To nie numery w totolotku, to minuty w których kapitan reprezentacji Polski trafiał odpowiednio z Serbami i Wolfsburgiem w 2015 roku. Co będzie dalej? Bayernowi zostały jeszcze minimum 3 mecze w Lidze Mistrzów, i gdyby były zawodnik Znicza Pruszków utrzymał swoją średnią, to po 8 meczach miałby na koncie 16 goli. Oczywiście, jego strzelba może się zablokować, ale patrząc na to co teraz robi i znając jego profesjonalizm to może być jeszcze lepiej, szczególnie, że Bawarczycy w 1/8 finału będą rozstawieni. Trudniejszym przeciwnikiem mogą być Koguty, bo Jose Mourinho może za punkt honoru postawić sobie urwanie punktów w Monachium.

SIR HARRY

No właśnie, mówisz Koguty, myślisz Harry Kane. Najlepsza angielska strzelba ukąsiła dwukrotnie bramkarza Olympiakosu i ma już na koncie 6 bramek w bieżących rozgrywkach. Biorąc pod uwagę słowa The Special One, że chce siłę drużyny budować na byłym zawodniku Leicester City, to również może się on rozkręcić. Tottenham też awans ma już zapewniony, jednak z drugiego miejsca, więc w 1/8 czekać na nich mogą PSG, Barcelona czy Juventus, chociaż mając na ławce trenerskiej Portugalczyka trudnych przeciwników w UCL obawiać się nie powinni, bowiem były trener Realu nie raz i nie dwa wyrzucał faworytów z rozgrywek. Najpierw jednak dwie najlepsze „9” świata zmierzą się ze sobą na Allianz Arena 11 grudnia w ostatniej kolejce fazy grupowej. Tylko czy my kogoś nie pominęliśmy?

MŁODA GWIAZDA

Jasne, że tak, i to celowo. My wiemy o kogo chodzi, wy też. Erling Haaland, cudowne dziecko norweskiej piłki, w swojej bezczelności zapakował właśnie ósmą bramkę w swoim piątym występie w Lidze Mistrzów. Naprawdę nie wiemy już jakich słów użyć, bo podczas gdy jego rówieśnicy w Polsce wchodzą z ławki na wypożyczeniach do Siarki Tarnobrzeg i Wigier Suwałki, on strzela gola w każdym swoim występie. A wiecie ile potrzebował tym razem? 28 minut.
Plany na więcej goli może mu pokrzyżować brak awansu Salzburga do fazy pucharowej, w końcu są w grupie z potentatami z Liverpool’u i Neapolu, ale…no właśnie. Wystarczy, że Haaland za dwa tygodnie ukąsi choćby raz, a zespół Jurgena Kloppa nie odpowie i obrońcy tytułu z rozgrywkami pożegnają się już w grudniu. Jasne, łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale fakty są takie, że niemiecki szkoleniowiec spokojnie spać nie może, w odróżnieniu od byłego napastnika Molde. Nic nie musi, bo dla klubu z miasta Mozarta odpaść z najlepszą drużyną poprzedniego sezonu to żaden wstyd, ale jeśli dzięki Erlingowi uda im się Anglików wyeliminować, to młody blondyn jeszcze szerzej otworzy sobie drzwi do klubu z najwyższej półki, a Austriacy przytulą miliony liczone w dziesiątkach, jeśli nie okrągłe 100 baniek.

SIŁA SKRZYDEŁ A NIEPEWNOŚĆ W STOLICY MODY

Na razie sami typowi napastnicy, a przecież nominalne pozycje najlepszych piłkarzy kończącego się powoli dziesięciolecia to skrzydła. Mówisz, masz – po 5 goli daje ex aequo 4 miejsce skrzydłowym prosto z Premier League, Raheemowi Sterlingowi i Heung-min Sonowi. Panowie są bardzo solidarni – przed piątą kolejką obaj po 4 trafienia, w tym tygodniu Koreańczyk pomógł wspominanemu już Kane’owi rozmontować Olympiakos, a gol Sterlinga zapewnił Manchesterowi City dosyć niespodziewany remis z Shakhtarem Donietsk. Obaj awans do 1/8 finału mają zapewniony, a tego komfortu nie ma Lautaro Martinez, ostatni z zawodników, który zdobył przynajmniej 5 bramek. Jeśli Inter w ostatnim meczu fazy grupowej przeciwko Barcelonie zanotuje gorszy wynik niż Borussia ze Slavią Praga (czyli na przykład Inter przegra, a Dortmund zremisuje albo Inter zremisuje, a Dortmund wygra), to podopieczni Antonio Conte znajdą się poza burtą Champions League.

ZAGUBIENI MISTRZOWIE

Chociaż 4 bramki w 5 kolejkach to też znakomity wynik, to o tych zawodnikach rozpisywać się nie będę, bo jest ich zwyczajnie za dużo – aż 9 (!). Wśród nich między innymi Kylian Mbappe, Karim Benzema czy… Achraf Hakimi, boczny obrońca klubu z Dortmundu, będący najlepszym strzelcem swojej drużyny. Trzeba więc zadać pytanie: gdzie są najlepsi z najlepszych, najlepsi strzelcy ostatnich 12 edycji? Lionel Messi z dwoma bramkami przez Transfermarkt notowany na 26 pozycji, a tyle samo goli co Argentyńczyk ma Sergio Ramos. Może i przynosiło by to ujmę geniuszowi z Katalonii, gdyby nie fakt, że jego Nemezis ma połowę goli mniej od niego. Zgadza się, Cristiano Ronaldo, najlepszy strzelec w historii rozgrywek, otoczony gwiazdami i uwielbiającym go nowym trenerem w Juventusie podczas 442 minut trafił raz. Oczywiście wiemy, że w ostatnich latach jego forma eksplodowała na wiosnę, ale dotychczasowa forma, dorobek i (w lutym) 35 lat na karku nie stawiają go w roli kandydata do zdobycia tytułu capocannoniere europejskiej elity. Obok tej dwójki glorii chwały tego tytułu doświadczył wraz z carami futbolu Neymar, kiedy to w zwycięskim dla Barcelony sezonie 2014/2015 każdy z nich znalazł drogę do siatki dziesięciokrotnie. On jeszcze nie trafił ani razu, ale przez zawieszenie i kontuzje rozegrał na razie 45 minut w ostatnim meczu z Realem, więc ciężko go oceniać.

Kto będzie królem, kto będzie tuż za nim, a dla kogo ten sezon okaże się rozczarowaniem? Tego nie wiemy i nie będziemy strzelać. Cieszmy się, że nasz rodak przewodzi tej strzelającej jak na zawołanie stawce i oglądajmy z jeszcze bardziej zapartym tchem kolejne mecze, bo nasz influencerski nos nas podpowiada, że to mogą być dla wielu zawodników i ich klubów przełomowe rozgrywki.

Robert Walkiewicz