Subskrybuj
Ekstraklasa

Siedmiu wspaniałych. Co z przyszłością młodych lechitów?

2020-07-13

Robert Gumny dzięki bramce strzelonej przeciwko Pogoni Szczecin jest siódmym młodzieżowcem Lecha Poznań, który pokonał bramkarza rywali w tym sezonie. Dla 22 latka było to drugie trafienie na boiskach Ekstraklasy, a młodzi zawodnicy Kolejorza w kolejnym meczu potwierdzili swoją jakość i gigantyczny potencjał.

Dariusz Żuraw w sezonie 2019/20 skorzystał z najmniejszej liczby piłkarzy, biorąc pod uwagę kluby z Ekstraklasy.  Według portalu ekstrastats.pl Miłosz Mleczko był 28 zawodnikiem, który zagrał dla Lecha w tych rozgrywkach. Golkiper został również 13 młodzieżowcem. Minuty graczy urodzonych w 98 roku lub młodszych stanowią aż 30% całego zespołu. To powinna być naturalna droga dla klubów z naszej ligi, ale oprócz Kolejorza, nikt nie przekracza choćby 20%. Nie dziwi więc również liczba bramek. Dla Lecha młodzieżowcy strzelili aż 25 z 64 goli, co daje 39% wszystkich zdobyczy bramkowych. Dwucyfrową liczbę trafień zdobyli również młodzi piłkarze Zagłębia Lubin i Jagiellonii Białystok, ale w obu przypadkach lwia część z nich została zdobyta przez jednego gracza.

Młodzieżowcy w Lechu nie mieli łatwo. Przez spory fragment sezonu to oni musieli ciągnąć niebiesko-białą lokomotywę, bowiem zawodzili sprowadzeni latem obcokrajowcy. Robert Gumny, Kamil Jóźwiak i Tymoteusz Puchacz wyrośli na liderów zespołu, a końcówka jesieni i duża część rundy wiosennej pokazała, że w ich ślady poszli Jakub Moder i Jakub Kamiński. Lech młodzieżą stoi. Z taką jakością można bić się o mistrzostwo, ale jak długo uda się utrzymać tych graczy?

Letni exodus?

Najwięcej minut w Ekstraklasie wśród młodzieżowców Kolejorza zanotowali Kamil Jóźwiak, Tymoteusz Puchacz i Robert Gumny. Wszystko wskazuje na to, że cała trójka pożegna się latem z Bułgarską. Spekuluje się, że w przypadku bocznych obrońców wybór padnie, w przypadku Puchacza na Niemcy, i Belgię dla Roberta Gumnego.  Los Jóźwiaka w Poznaniu również jest już przesądzony, lecz wciąż nie ma potwierdzenia dla kierunku transferu.

Dla obu zawodników z rocznika 98 to idealny moment na wyjazd. Kamil w ciągu ostatniego roku zanotował bardzo duży postęp i stał się prawdziwym liderem Kolejorza. Do dobrej gry zaczął również dokładać liczby – 9 goli i 7 asyst we wszystkich rozgrywkach to całkiem niezły wynik. Zadebiutował również w reprezentacji Polski. Nie wiadomo jak potoczyłaby się jego historia, gdyby zdecydował się na wyjazd kilka lat wcześniej. Gdy o Jóźwiaka zabiegało Leeds United, a sam zainteresowany nie był zainteresowany przedłużeniem kontraktu z Lechem Poznań, przez co Nenad Bjelica odstawił gracza od składu. Namawiać go do parafowania nowej umowy musiał również Czesław Michniewicz, który mimo braku minut, powoływał skrzydłowego do młodzieżówki. Selekcjonerowi reprezentacji U21 nie podobała się jego sytuacja w klubie i przekonał Jóźwiaka, że wyjazd w tym momencie nie jest dla niego dobrą opcją.

Obecnie na przeciwległym biegunie znajduje się Robert Gumny. 22 latek jest po kolejnej operacji kolana, które w przeszłości uniemożliwiło mu wyjazd do Bundesligi. Boczny obrońca stał się największym „beneficjentem” pandemii koronawirusa, gdyż zdążył wrócić do gry jeszcze w tym sezonie. Runda jesienna pokazała jednak, że "Guma" na polskich boiskach nie zanotuje już oczekiwanego progresu, a Lech, z uwagi na jego przeszłość, nie otrzyma już tak wysokiej oferty jak od Borussii Moenchengladbach. Transfer do ligi belgijskiej wygląda na naturalny i racjonalny krok.

Trzeci, najmłodszy z nich, Tymoteusz Puchacz sezon zaczął jako skrzydłowy, lecz prawdziwą furorę robi w ostatnich tygodniach w roli bocznego obrońcy. 20 latek imponuje szybkością i ciągiem do ofensywy. Ma wszelkie walory i predyspozycje, aby właśnie jako lewy defensor zaistnieć w europejskim futbolu. Mimo rozegrania tylko jednego sezonu w Ekstraklasie latem najprawdopodobniej przeniesie się do zachodniej ligi.

Kolejna rewolucja?

Owa trójka oraz Christian Gytkjaer to znaczące ubytki przed nowym sezonem. Na szczęście jedyne. W klubie pozostaną na pewno Jakub Moder i Jakub Kamiński, obaj są odkryciami tego sezonu. Natomiast wiele wskazuje na to, że Duńczyka zastąpić może inny Skandynaw. Mowa o Szwedzie Mikaelu Ishaku, z którym Lech prowadzi zaawansowane rozmowy. To napastnik FC Nurenberg, któremu latem kończy się kontrakt. Profilem, historią kariery i stylem gry 27 latek bardzo przypomina Duńczyka. Jego sylwetkę bliżej przybliżymy, gdy faktycznie dojdzie do podpisania kontraktu z Kolejorzem.

FILIP MODRZEJEWSKI